• 21 •

—  POPIERDOLIŁO CIĘ?!  —  wrzasnął HoSeok, wpadając do pokoju YoonGiego z prawdziwym mordem w oczach. Podszedł do łóżka, na którym siedział starszy, pochwycił pierwszą z brzegu poduszkę i zaczął okładać nią zdezorientowanego Mina, który bronił się przed Jungiem jak tylko mógł.

—  ALE O CO CHODZI?! PRZESTAŃ MNIE BIĆ!

—  O co chodzi?! Ty się jeszcze pytasz?!  —  krzyknął, ciskając poduszkę w kąt.  —  Podałeś TaeHyungowi mój numer.

—  Co? Ja wcale...

—  Nie kłam! Jak inaczej by go zdobył?  —  Odetchnął, opanowując złość.  —  Dlaczego?

—  Nie mogę ci powiedzieć  —  wydusił YoonGi, kuląc się na łóżku z dala od wściekłego przyjaciela. Było mu wstyd, nie chciał wyznać prawdy, nawet Hobiaszowi.

—  DO CHOLERY, MÓW!  —  Usiadł, zamierzając wyciągnąć z przyjaciela prawdę.  —  Znam cię i wiem, że nie zrobiłbyś tego bez ważnego powodu.

YoonGi milczał. Nie patrzył Jungowi w oczy. Chciał zapaść się pod ziemię. Albo lepiej: cofnąć czas, nie podać jebanego numeru, a tym samym uniknąć awantury.

—  Dobra  —  westchnął HoSeok.  —  Nie będę krzyczał, nie będę się wściekał. Po prostu powiedz, bo zaczynam się martwić. Co się stało? Szantażował cię? Wykradł ci mój numer z telefonu? Nie wiem...  —  Wzruszył ramionami, bacznie obserwując przyjaciela.

—  Będziesz krzyczał. I będziesz się wściekał, bo ostrzegałeś mnie przed JiMinem, a ja cię nie słuchałem...

—  To znaczy? Co się stało?

—  No bo ja... Bo JiMin... No...  —  zaczął się jąkać, nie wiedząc jak w prosty sposób przedstawić sytuację.  —  Ugh...  —  Złapał za telefon i odszukał ostatnią rozmowę z JiMinem, którą przeprowadzili na messengerze. Następnie podał smartfon przyjacielowi i schował się pod kołdrą.

Koniec rozmowy przedstawiał się następująco:

HoSeok przeczytał konwersację dwa razy, pobieżnie przejrzał ją po raz trzeci, po czym szturchnął YoonGiego, który wciąż krył się pod kołdrą.

—  Nie przeszkodziła? Kochana mamusia? W czym?

Nie doczekał się odpowiedzi. YoonGi nawet nie drgnął. Trwał nieruchomo jak głaz, co w tym momencie byłoby dla niego wybawieniem. Taki głaz nie musi odpowiadać na krępujące pytania, ani czuć, ze umiera ze wstydu.

—  Zamieniłeś się w kamień? Znam tę sztuczkę. Przestań. Po prostu powiedz, już i tak zaczynam się wszystkiego domyślać.

YoonGi dał za wygraną. Wydostał się spod kołdry ze zbolałą miną i spojrzał przyjacielowi prosto w twarz.

—  Co ja robię? Prawie przespałem się z tym gówniarzem...

—  Prawie  —  podkreślił HoSeok.

—  Bez różnicy. I jeśli mogę coś doradzić... Zawsze możesz zablokować numer Tae.

—  Dzięki. Zapewne pomyślał o tym samym, bo go zastrzeżył. Ale nie gniewam się, jesteśmy kwita.

—  Jak to?

—  Bo... Ja coś przed tobą zataiłem. Coś...bardzo ważnego.

~~~

No i zagadka: co mógł zataić Hobiaszek... XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top