rozdział 7/ droga do Muzana ✔️

Atarisa zaczynała po mału łączyć fakty. Jest aniołem, który dopuścił się zemsty za śmierć swojej matki na wszystkich innych. Czy zabiła wszystkich? Czy ktoś jej pomógł? Nie wiedziała tego, jednak już niedługo miała sie tego dowiedzieć.

Kobieta nie zauważyła, że idzie w złym kierunku, zamiast kierując się w miejsce pochówku matki, zmierzała w stronę lasu, w którym niegdyś mieszkała.

Stanęła przed ogromnymi drzewami spoglądając na ich korony. Z jednej strony chciała wejść do niego, ale z drugiej czuła, że nie powinna. Ostatecznie wygrała druga opcja, a Atarisa zawróciła.

Znalazła się na polu ryżowym, gdzie spotkała Sanemiego jak i Muichiro. Dwie osóby, których widoku nie chciała teraz mieć orzed oczyma. Oczywiście, w przeszłości Sanemi był jej najbliższym z filarów, jednakże po odejściu nie potrafiła spojrzeć mu w oczy.

- No proszę, tutaj jesteś, cholerna AT. - Stwierdził szorstkim tonem Shinaguzawa.

- O Sanemi! Nie spodziewałam się, że podczas mojego spaceru, spotkam cię akurat tutaj, ciebie także Muichiro. - Odpowiedziała spokojnie nieumarła.

- Szukałem Cię, wytłumacz! - Krzyknął Sanemi trzymając rękę na swoim mieczu.

- Nie muszę ci nic tłumaczyć, tak będzie lepie- nim At zdążyła dokończyć ich ostrza się skrzyżowały, a Tokito zamierzał zaatakować od tyłu. - To daremne.

Żadne z ataków nie zrobiło kobiecie krzywdy. Wręcz przeciwnie, dało możliwośc do "łagodnego" odparcia ataku.

- Oddech szkarłatu... wir krwi. - Wokół Atarisy pojawił się wir z czerwonych nici, a ona sama znajdowała się w jego środku. Była to technika tak i defensywna jak i ofensywna. W trakcie jej użycia nikt nie był w stanie zbliżyć się do niej.

- TY CHOLERNA! - Krzyknął Sanemi z zamiarem ataku.

- Shinaguzawa, uspokój się, nie przedrzemy się przez to, dobrze wiesz. - Stwierdził Muichiro.

-Zejdźcie mi z drogi - Powiedziała Atarisa zatrzymując swoją technikę.

- CHYBA COŚ CI SIĘ POMYLIŁO! - Sanemi nie dawał za wygraną.

- A więc nie dajesz mi wyboru, przyjacielu. Zapodam Ci więc krótki sen, widocznie potrzebujes- Khe Khe - z ust kobiety polała się krew, a przed oczami znów zaczeło robić się ciemno, w dodatku ten niewyobrażalny ból głowy. - Szlag by to!

Nad polem bitwy na błękitnych równinach unosiło się siedmiu aniołów. Żaden z nich nie był zadowolony z tego co robili, ale musieli. Z jednej z stron ponownie nadciągały wojska nie przyjaciela.

- At co robimy? Nie uważasz, że to już zbyt wiele? - powiedział pierwszy z aniołów.

Podczas gdy świadomość Atarisy była w wspomnieniach jej ciało atakowało oba filary z ogromną siłą. Gdyby tylko...

- Zbyt wiele? Od samego początku wiedzieliście na co się piszecie. Jeśli chcecie, wycofajcie się, ja dokonam tej zemsty. - Odpowiedziała kobieta.

... była świadoma tego do jakiego stanu doprowadziła swoich ludzkich przyjaciół. ....

- Tam gdzie ty, tam i my. Od początku się na to zgodziliśmy. - stwierdził drugi z aniołów

... Miecz kobiety przełamał obronę Sanemiego jak i Tokito, a jej oczy stały się krwisto czerwone...

- Wypleńmy z naszego gatunku to cholerne zło - powiedział trzeci z aniołow

... ostrze zbliżyło się do gardła Sanemiego...

- Chodźbyśmy sami przy tym zginęli. - stwierdził czwarty jak i piąty z aniołów

... Tokito zmuszał się by wstać i pomóc filarowi wiatru, nie mógł tak zginąć. Nie z jej rąk....

- Chrońmy to co dla nas cenne. - powiedział szósty z aniołów, po czym wszyscy ruszyli na niezliczoną armiś wroga.

... w ostatniej chwili Atarisa odzyskała świadomość i zatrzymała swój miecz. Stała na przeciwko Sanemiego. Nie wiedziała jak to się stało, że jej miecz był przy gardle mężczyzny, nie wiedziała co się wydarzyło, że pole ryżowe aż tak zostało zniszczone, ale podejrzewała, że to właśnie ona najbardziej się do tego przyczyniła.

Muichiro zdołał się podnieść, by wybić z ręki Atarisy miecz.
Ostrze upadło nie za daleko, dlatego anielica z łatwością mogła je podnieść. Oba filary były wykończone walką, mieli nie jedną ranę, z której wypływała krew.

Atarisa schowała swój miecz, po czym postanowiła się oddalić, ale...

- JAK CHCIAŁAŚ MNIE ZABIĆ TO CZEMU TEGO NIE ZROBIŁAŚ!? - Krzyknął Shinaguzawa, podpierany przez Tokito.

... Sanemi jej to przerwał, przez co się zawachała.

- Sanemi, kto powiedział, że chciałam cię zabić? Moje ciało samo się poruszało, ja nie wiedziałam o tym co się działo. Nie mam żadnych wspomnień z walki sprzed chwili. Podejrzewam, że to ja zrobiłam to wszystko co widać, ale wybaczcie mi. Mam o wiele większe teraz problemy niż to co się dziś wydarzyło...

Po tych słowach Atarisa odeszła pozostawiając Sanemiego i Muichiro samych, którzy nie mieli już sił by się chociażby ruszyć.

Nieumarła chciała sama dostać się do fortecy nieskończoności, lecz z braku sił zaczęła osuwać się na ziemię i tracić przytomność. W ostatniej chwili złapał ją Dōma...

● 731 słów

● korekta 04.06.2024

● mam nadzieję, że będzie wam się wygodnie czytać mimo przeplatania rzeczywistoci z wspomnieniem, o którym przypomniała sobie Atarisa.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top