rozdział 15/ problemy się nie rozwiążą same
Siedząc na gałęzi często myślę co by było gdybym nie poznała Dōmy. Czy wtedy nadal byłabym zabójcą demonów, a może raczej ulotniła bym się? Nie ważne.
Muzan ostatnio jest bardzo zajęty w ogóle go nie ma w "domku". Dōma zaczął gdzieś łazić z Gabi I Akazą. Kokushibo gdzieś polazł i nie wrócił. To jest coraz dziwniejsze. Może powinnam gdzieś się przejść?
Idąc powoli ścieżką, zaczęło wschodzić słońce. Stałam na ścieżce przy której nie było żadnych drzew mogłam w spokoju obejrzeć wschód.
Lekko się uśmiechnęłam jednak po chwili mój uśmiech zamienił się w obojętny twarz i ruszyłam dalej.
Po drodze napotkałam jeszcze bawiące się dzieci. Po jakiś kilku metrach wyczułam zabójcę demonów. Za pewne był to jeden z tych słabszych. Jednak niedaleko niego był jeszcze filar. Tylko nie potrafię określić który.
Za ramię złapała mnie Gabi jednocześnie wyciągając z transu wsłuchiwania się w dźwięki.
-Dobrze się czujesz?-zapytała
-Tak, gdzie Dōma?
-Nie mam pojęcia
-Nie był z tobą?
-Nie
-Dziwne
-A z tobą go nie było?
-Nie widzę go od kilku dni, a Akazę widziałaś?
-Nie obaj się zapadli pod ziemię.
-No to mamy problem
-Nom
-Jakieś problemy?-odezwał się głos za nami. To był Kagaya.
-Czego chcesz?-zapytałam wprost
-Ja nic, ale jesteś demonem prawda?
-Nie interesuj się-odpowiedziałam
-Ara ara-tym razem odezwał się głos Shinobu
-Bawisz się w ptaka Shinobu?
-Nie w odróżnieniu do ciebie-powiedziała atakując od tyłu przez co odbiła się lekko od jej miecz w górę
-Nie możecie dać mi spokoju?
-Nie-odpowiedział jeszcze inny głos tym razem to "Szmatemi". Na jego słowa rzuciłam jedną z katan Gabi. Przy pasie akurat miałam dwie. Wzrokiem próbowałam jednocześnie wypatrzeć kolejnych przeciwników. Tam ujrzałam na drzewie obok Iguro Inosuke. Na ten fakt się wkurwiłam.
Skoncentrowałam się i zamknęłam oczy. Jak podejrzewam Gabi już się broniła przed Tokito.
Na mnie czekał Inosuke, resztę miałam gdzieś. Zaatakowali wszyscy razem oprócz czających się w krzakach jeszcze Tomioki, Rengoku, Uzuiego i Mitsurui. Jednego filara nie było.
-Oddech Szkarłatu, technika trzecia, cięcie szkarłatu-powiedziałam po cichu, a mój mieć zdążył przeciąć powietrze prze kilka małych części. Przykucając do Ziemi. Położyłam na niej rękę, a szkarłatne pnącza zamkły mnie i Inosuke w klatce. Teraz nikt mi nie przeszkodzi go zabić.
-WAAAAAAAAAALCZ ZE MNĄ!!!!!-krzyknął I ruszył beż zawachania
-Skoro chcesz, technika pierwsza wir krwii-Obróziłam się bokiem obok Inosuke, a za mną powstał wir, który jak się nie spodziewałam przebił się przez moją klatkę.
Jednak nie zauważyłam ruchu tego dzika i trafił mi on w ramię. Dosyć szybko i dużo wylało się krwi. Skoro tak podszedł do tego chyba nie powinnam go oszczędzać. Zabiję GO tu i teraz. Obróciłam się do Inosuke i się zaśmiałam.
-Zniszczę Cię-powiedziałam wstając
Nasze miecze zetkły się niemal natychmiast. Było to dla mnie dziwne, bo jeszcze nikt nie odparł mojego ataku. Ziemia pod naszymi stopami zaczęła pękać. Po chwili musiałam odpuścić, bo nagle poczułam się słabiej. Odskoczyłam do tyłu I plecami zetkłam się z Gabi.
-Wrcamy?-zapytała
-Leć poszukać Dōmy I Akazy oraz reszty.
-A ty?
-Ja się zajmę nimi
-Dobra
Gabi szybko się przedarła przez filary i biegłam bez zatrzymania do przodu. Ja zostałam wśród filarów.
Inosuke znów mnie zaatakował. Swoim mieczem uderzył o mój miecz I odepchnął mnie. Jest silniejszy niż przedtem. Coś lub ktoś musiał wpłynąć na tą jego nagłą zmianę.
Z tyłu zaatakowała mnie jeszcze Shinobu. Szybko przeleciałam mad nią i łapiąc ją za ramiona rzuciłam nią w Tomiokę. Po chwili upadłam na kolana kaszląc krwią jak przedtem. Właśnie to był mój problem. Inosuke zaatakował mnie od góry jedną ze swoich technik. Z ledwością odparłam jego atak. Chyba filary musiały zauważyć, że jestem w coraz gorszym stanie. Bo zaczęli częściej atakować.
Wycofałam się na gałąź, która znajdowała się na przeciwko Kagayi. Rzuciłam mu ostatnie spojrzenie i się obróciłam do niego tyłem na znak, żeby dali mi spokój. Pomachałam i odbiegłam najdalej jak tylko mogłam.
Dotarłam do jakiegoś starego domku. Nie weszłam do niego przez to, że pewnie by się zawalił. Wlazłam na jakieś drzewo I czekałam aż w końcu Gabi znajdzie Dōme. Było już południe, a ona nadal nie wracała.
Przykład na chwilę oczy by pomyśleć dlaczego nagle opadłam z sił. Po dłuższej chwili miałam trzy możliwości do zobaczenia. Pierwsza to taka, że odezwała się ta klątwa, o której mówiła mama, druga możliwość to taka, że gdy walczę z Inosuke to słabnę, a trzecią możliwością może być brak krwii. Od dawna nie piłam ludzkiej krwii. Noi mam kolejny problem do kolekcji. Po chwili zoriętowałam się, że Nakime wzywa wszystkich do fortecy. (Domku jak ja to mówie.)
Gdy chciałam iść dostrzegłam kątem oka zbliżającego się Tonmiokę.
Podejrzewam, że resztą się rozdzieliła, a Kagaya wrócił do rezydencji. Jednak coś tutaj nie pasowało. Dlaczego mam się zmierzyć z Tomioką, a nie z Inosuke? W końcu wszyscy dobrze widzieli jak się czułam po walce z nim. Chyba, że..... NIE! Resztą filarów zmierza do fortecy. To dlatego Nakime wzywała wszystkich. Cholera, mogę nie zdążyć.
Zamkłam oczy, a moją jaśniutka aura zmieniła się w szkarłatną. Normalny człowiek już by się udusił z powodu braku tlenu. Jednak Tomioka gdzieś znikł. Nie robiło to teraz różnicy. Po uwolnieniu aury nie zniknie ona dopóki nie napiję się krwii. Obecnie nawet Inosuke niema szans ze mną.
Gdy zaczęłam biec w stronę fortecy, Giyuu wyskoczył z boku i mnie zaatakował. Tylko jak to możliwe, że oddycha!?
Tymczasem w fortecy Dōma walczy z Shinobu, Akaza z Tanjiro, Kokushibo... nawet lepiej nie mówić, przegrywają na całej linii. Gabi próbuje zatrzymać Zenitsu przed wtargnięciem do fortecy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top