09.Pudełko.
Po odpoczynku założyłem jeansy oraz białą koszulę. W takim nie ładzie, boso zszedłem na śniadanie. W holu trafiłem na Oh, Lee, Byun'a i braci Choi. Przywitałem się z nimi, ale moje patrzałki szukały mojej miłości.
- Gdzie jest Sun Woo-hyung? – zacząłem.
- Nie długo... - przerwał Min, gdyż w słowo wszedł mu nieznany mi głos.
- Och, to Ty jesteś Won Hyuk.
Odwróciłem się. Przede mną ujrzałem wysokiego, bardzo przystojnego wampira. Zaraz ujął moją dłoń, ucałował ją, witając się.
- Dzień Dobry. Nazywam się Kim Tae Yang. Jestem kuzynem Baek Sun Woo.
- Miło mi. Won Hyuk. – odezwałem się cichutko, a z gabinetu wyłonił się ten, który skradł moje serce. Miał na sobie czarne jeansy i biały sweterek. Wyglądał zjawiskowo, aż rozchyliłem wargi. Moje ciało było gotowe oddać mu się w pełni.
Kiedy podszedł do nas, zlustrował mnie oraz powiedział.
- Widzę, że poznaliście się. I jak? Zadowoleni? Z wyglądu pasujecie do siebie.
- Ja jestem bardzo zachwycony. Hyuk to piękny wampir. – wymruczał seksownie Kim i ponownie ucałował moją dłoń. To było miłe, ale nic więcej. Gdyby uczynił to Baekgyeul, to pewnie zawstydziłbym się uroczo.
- Hyuk, a Tobie podoba się Tae Yang? – zapytał Rano.
- Jest przystojny... bardzo... - wyszeptałem, zerkając na mojego kochanka. Od razu obdarował mnie czarującym uśmiechem, który odwzajemniłem.
- Nie stójmy tu tak. Zjedzmy śniadanie. – wtrącił Innie, po czym ruszyliśmy do jadalni.
Nim przekroczyłem próg, ktoś objął mnie od tyłu. Po zapachu poznałem, że to syn Ji Min'a.
- Ślicznie wyglądasz, ale na Twoim miejscu bardziej bym się zasłaniał. Taki, kusisz. – stwierdził cicho.
- Jak mogę ślicznie wyglądać, skoro nie jestem uczesany, na boso? – jęknąłem.
- Właśnie w nie ładzie jesteś piękny, kuszący, taki rozkoszny.. rany, pragnę Cię.. – dodał czarnowłosy.
- To zróbmy to... - powiedziałem cicho i chwyciłem go za rękę, by pociągnąć do gabinetu.
- Nie powinniśmy, nie kuś, Hyuka. – rzekł wysoki przystojniak.
- Na razie nie jestem narzeczonym Twojego kuzyna, hyung. – ciągnąłem.
Nagle Sun Woo zaciągnął mnie do biurka, odwróciłem się tyłem, po czym wziął mnie bez słowa.
Do holu cofnęli się Little In, No oraz Yang, którzy szukali Won i Baek'a. Cała trójka zajrzała do gabinetu. Widząc tych dwóch razem, podczas zbliżenia, unieśli brwi.
- Myślałem, że Gyeul zakończył romans z Hyu. – wyszeptał Kim.
- Um... może to pożegnanie.. nie wiem. Później się z nimi rozmówisz. – wydukał krwiopijca w granatowych włosach i przymknął drzwi.
Przed południem, w holu doszło do ostrej wymiany zdań między moją miłością a jego kuzynem od strony matki.
- Mówiłeś, że zakończyłeś romans z Hyuką, a Ty, przed śniadaniem, posuwasz go, Gyeul! – podniósł głos Tae Yang.
Wyszedłem z salonu wraz z innymi dziećmi nocy. Słowa mojego, przyszłego narzeczonego sprawiły, że poczułem zakłopotanie.
- Nie mów o nim w taki sposób! Nie pozwolę obrażać wampira z najstarszego roku! Jeszcze nie masz do niego żadnego prawa! Poza tym powinieneś być wdzięczny, że to Ciebie wybrałem dla niego, tak szczerze, to nawet Ty nie jesteś jego godzien! – warknął głośno wysoki przystojniak, do którego podszedłem. Zaraz łapałem go za rękę, mówiąc.
- Baekgyeul-hyung, nie krzycz, proszę... Tae Yang-hyung, to nie jego wina, tylko moja. Chciałem pożegnać ten romans, więc skusiłem Twojego kuzyna do zbliżenia. Taka jest prawda.
- Dobrze, rozumiem to. Jednak mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy, Hyu. – wymruczał Yang.
- To był ostatni raz. – zapewniłem, a Kim ogłosił.
- Jutro zaręczyny, żeby mieć pewność, że on Cię więcej nie dotknie.
I ruszył na piętro.
- Baekgyeul-hyung, przepraszam Cię za to wszystko, za to, że sprawiam Ci problemy. – jęknąłem, a czarnowłosy ujął w dłonie moją buzię oraz stwierdził.
- Nie przepraszaj, nie musisz. Przejdzie mu.
Po chwili przyszedł sługa z kolejnym raportem. Mój ukochany przeczytał go i nam streścił.
- Cholera. Dużo naszych poległo. Jutro, po zaręczynach ruszam. Jeżeli któryś z Was chce, może do mnie dołączyć.
- Zgłaszam się, Gyeul. – odezwał się Byun.
- Ja i moi bracia również. – dodał najstarszy z braci.
- Dobrze, zapytam resztę. Potem wszystko omówimy. – oznajmił Baek, po czym przeszedł do gabinetu.
- Hyu, Jun, Wonie trzymajcie się razem. – powiedział Seung Yeop, tuląc do siebie Lee, zaś mój kuzyn posmutniał.
- Jun, uśmiechnij się. Wszystko będzie dobrze. Nie dam się zabić. Moja miłość do Ciebie doda mi sił. – rzekł Romin oraz pocałował Junnie'go w czoło.
Następnego dnia, tuż po posiłku wszyscy zebrali się w pokoju dziennym Sun Woo przeprowadził moje zaręczyny ze swoim kuzynem. Szczerze, miałem ochotę zwiać. Nie chciałem być z Tae Yang'iem, wolałbym przez wieki trwać w romansie z wysokim przystojniakiem.
Gdy po wymianie pierścieni zaczęły się gratulacje, Gyeul nie wytrzymał, po prostu wyszedł.
Udał się do sypialni swojej matki, którą zajmował Hyuka. Był zły. Zaraz wymruczał sam do siebie.
- Mamo, dlaczego Cię teraz nie ma? Potrzebuję Cię, bardzo. Wiem, że gdybyś żyła, to wszystko potoczyłoby się inaczej... Cholera!!!
W tym gniewie kuzyn Rano podszedł do biurka i uderzył w nie. Wtem otworzył się ukryty schowek, a w nim pudełko. Wampir wziął je, postawił na blacie oraz uchylił wieczko. W środku znajdowały się pierścienie zaręczynowe, obrączki wraz z karteczką, na której widniał napis: „Dla Sun Woo i Hyuk'a".
- C- co to ma znaczyć? – wyszeptał czarnowłosy, chwycił pudełko, po czym poszedł z nim do gabinetu, gdzie przebywali bracia Choi, Lee, Oh oraz Byun.
Po zamknięciu drzwi, postawił pudełeczko na biurku, pytając.
- Rano, co to jest?
Dzieci Nocy spojrzały na zawartość. W tym samym momencie na ich twarzach pojawił się szok.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top