03.Przeprowadzka do Posiadłości Czerwonej Róży.
Wkroczyliśmy do środka. Rozejrzałem się powoli, z lekkim zachwytem. Ten dom był piękny.
- Ładnie tutaj. – wyszeptał Won Jun.
- Moja matka projektowała ten dom. Chciała, by przypominał ten, w którym się wychowała. – wytłumaczył Baek, po czym wskazał nam wszystkim sypialnie w towarzystwie swojego kuzyna.
- Ja i Jun możemy dzielić jedną sypialnię. – odezwałem się, gdy byliśmy przed kwaterami.
- Hyuk, chyba nie boisz się odpoczywać sam? – zapytał Min.
- Yy, nie o to mi chodzi. Pokój Jun'a może wziąć ktoś inny, albo narzeczona Sun Woo-hyunga. – odpowiedziałem.
- Mojej narzeczonej nie ma w kraju. Wjechała zagranicę z rodziną. Wróci, jak to wszystko się uspokoi. – oznajmił wysoki przystojniak, na co ja skinąłem czupryną i rozeszliśmy się do pokoi.
Rozpakowałem swoje rzeczy oraz klapnąłem na jednoosobowym łóżku. Nie chciałem tutaj zostawać. Dziwnie się czułem, zwłaszcza jak syn Ji Min'a mnie obserwował.
Czarnowłosy ukrył się wraz ze swoim zapachem za drzwiami, by przyjrzeć się rudzielcowi, który siedział zamyślony. Coraz bardziej chciał z nim poromansować.
Tymczasem In otworzył okno, by nieco przewietrzyć pomieszczenie. Uśmiechnął się, gdyż miał bardzo ładny widok. Wtem usłyszał za sobą głos Byun'a.
- I co? Podoba Ci się Twój pokój, In-hyung?
Brązowowłosy zerknął za siebie, na wampira w granatowych włosach, mówiąc.
- Bardzo. Piękny stąd widok na las.
- Chciałem obdarować Cię najpiękniejszym pokojem w posiadłości, lecz nie mogłem. Mój wuj chciał, by zajął go Hyuk. Uznał, że lepiej się w nim poczuje, gdyż należał on do matki mojego kuzyna, która przyjaźniła się z panią Won. – wyjaśnił No.
- Och, czyli to prawda, że rody Won i Baek były ze sobą bardzo blisko. – dodał najstarszy Choi.
- Bardzo. Tak blisko, że obiecały sobie, że ich dzieci będą ze sobą. Jednak obie panie domów zginęły, potem ten konflikt, a mój wuj zerwał zaręczyny, wściekły na ojca Hyuk'a. – ciągnął Yong Seop.
- Szkoda... Uważam, że pięknie by razem wyglądali. – jęknął Innie.
- Piękny, to Ty jesteś, hyung. – palnął Rano i wyszedł, zostawiając zakłopotanego „Little In'a".
Seungie rozpakował się, ustawił książki na biurku, a do jego kwatery wkroczył Wondan.
- Jejciu, czyli wszystkie sypialnie są takie ładne. – stwierdził Czerwonowłosy.
- Wonie, to nic dziwnego. Posiadłość Czerwonej Róży i Posiadłość Księżyca są najpiękniejsze. – rzekł średni Choi.
- Wiem, ale pierwszy raz mam okazję zobaczyć je na własne oczy. Z jednej strony cieszę się, że wszyscy się pogodzili, ale z drugiej, nie. – miauknął Lee.
- Dlaczego? – zapytał Seung Yeop.
- Ponieważ zawsze byliśmy tylko my i Twoi bracia, hyung. Pozostałe dzieci nocy są bardzo piękne, przystojne. Hyuk, Junnie, Rano-hyung i Sun Woo-hyung. Boję się, że któryś z nich zawróci Ci w głowie. – wyrwało się Won Jun'owi, który zasłonił swoje usta.
Kiedy chciał zwiać, drugi czarnowłosy mu nie pozwolił. Stanął na jego drodze, by ponownie zapytać.
- Czy Ty właśnie przyznałeś się, że mnie kochasz?
Wonie zwiesił głowę, robiąc przy tym smutną minę, lecz przyznał się.
- Tak, ja wiem, że nie czujesz tego samego i traktujesz mnie, jak młodszego brata, lecz nie zmienię tego. Poza tym, jak nie miałem się zakochać, skoro razem się wychowaliśmy, zawsze przy mnie jesteś, trwasz przy mnie, jak odpoczywam.
- I nie zamierzałeś mi tego wyznać, nawet jeżeli przez wieki miałbyś przez to cierpieć? – dodał Seung.
- Moja mama wie, ale poradziła mi nie zdradzać tego, ponieważ nie można nikogo zmusić do miłości. Uznałem, że jeżeli los zechce, to pokochasz mnie, nawet jeżeli dzieli nas 200 lat. Jestem też świadom, że nie jestem zbyt przystojny, że Ty też możesz już kogoś kochać, dlatego nie przejmuj się i nie myśl o tym. Dalej traktuj mnie, jak przyjaciela. Obiecuję, że nie dostrzeżesz moich uczuć, nie będą Cię one przytłaczały, hyung. – zapewnił czerwonowłosy, po czym opuścił pokój, zaś Seungie patrzył jak odchodzi.
Young Min chodził od pokoju do pokoju, by sprawdzić, kto gdzie jest ulokowany. Nagle trafił do Ye Jun'a.
- Ooo, kuzyn Hyu.. Jun, prawda? – zaczął najmłodszy Choi.
- Umm, tak. Czy coś mogę dla Ciebie zrobić, hyung? – odezwał się Oh.
- Nie.. Tak wpadłem. Sprawdzam, kto gdzie ma pokój, tak w razie coś. – wyjaśnił Romin.
- Rozumiem. Może lepiej wywiesić tabliczki? – zaproponował Junnie.
- Ooo, to dobry pomysł. Trzeba to omówić przy posiłku. – dodał Minnie, zaś kuzyn Hyu uśmiechnął się uroczo. To spodobało się fioletowo włosemu.
Tak bardzo się zamyśliłem, że ocknąłem się na puknięcie drzwi. To był Baekgyeul, który przekazał.
- Won, służba podała krew.
Skierowałem na niego patrzałki. Stał w progu z rękoma w kieszeniach od spodni. Skinąłem głową, podniosłem się z miejsca, by zaraz opuścić kwaterę. W jego towarzystwie ruszyłem w stronę stopni.
W holu czekały pozostałe wampiry. Innie przysunął się do Rano oraz wyszeptał.
- Rano, czy Twój kuzyn wie, że miał związać się z Hyu?
Krwiopijca w granatowych włosach „rzucił" okiem na najstarszego z braci i zaprzeczył.
- Nie, nie wie. Wujek uznał, że nie warto mu o tym mówić. Ja dowiedziałem się przypadkiem, hyung.
- Myślisz, że gdyby nie doszło do konfliktu, to byliby małżeństwem? Pokochaliby się? – ciągnął brązowowłosy.
- Cóż, nie wiem, ale małżeństwem na pewno by byli. Jednak, cieszę się, że wszystko tak się potoczyło, ponieważ poznałem Ciebie, hyung. – rzekł Byun, natomiast In rozchylił wargi, nieco wewnątrz zakłopotany. Nie spodziewał się, że kto z bocznej gałęzi rodu Baek zainteresuje się nim.
Wonie popatrzył na schodzących Gyeul'a oraz Hyuk'a. Jego ciało otoczyło dziwne uczucie. Miał wrażenie, że między nimi jest niezwykłe przyciąganie, że powinni być razem...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top