"Tato..."
*****
-Chociaż gdyby dalej będzie dostawał takie same stopnie jak do tej pory.-Powiedział pan Malfoy patrząc z pogardą na syna.- Może się okazać że to najodpowiedniejsze dla niego zajęcie
***
-Nie przechwalaj się Draco.-Rzekł stanowczo Lucjusz uderzając Dracona swoją laską w brzuch na co chłopak złapał się jedną ręką za brzuch.- Nie przed takimi ludźmi.
***
Draco siedział w PWŚ i starał się zrobić zadanie domowe z transmutacji. Myślami był jednak o wiele dalej... Co chwila rzucał nerwowe spojrzenie na Aurelię i uspokajał się, widząc siedzącą przy stoliku w kącie pokoju wspólnego i uczącą się Aurelię. Uśmiechnął się do siebie delikatnie, po czym odwrócił głowę przy czym spojrzał na lustro. Zobaczył swoje odbicie. Był o wiele bledszy niż zazwyczaj. Jeszcze trochę...-powtarzał sobie w myślach- już niedługo wszystko się skończy. Będzie po wszystkim. Poczuł na sobie czyiś wzrok i po chwili zrozumiał, że od kilkunastu sekund przygląda się mu Aurelia. uśmiechnęła się do niego, a on delikatnie uniósł swój kącik ust. Na tyle tylko było go stać, bo od dawna szczerze sie nie uśmiechał. Do dzisiaj pamięta swój pocałunek z Aurelią.
***
-Pójdziesz ze mną do Hogsmead, Dracusiu?-I Aurelia i Dracon rozpoznali ten głos. Był to głos należący do Elizabeth Riddle. Usiadła obok niego i oparła podbródek o ramie chłopaka.
Aurelia przyciągnęła Blondyna do siebie i powiedziała lekceważąco:
-Sorry, ale on już z kimś idzie.
Elizabeth zmieszyła ją nienawistym wzrokiem. Przyciągnęła Dracona bliżej o zaczęła przybliżać się do chłopaka. Aurelia chyba zrozumiała o co chodzi, bo odwróciła głowę Dracona i sama go pocałowała. Blondynowi zapłonęło serce. pochylił się bliżej i pocałował ją...
***
Malfoy zamknęl podręcznik od transmutacji i prawie natychmiast delikatny uśmiech spełz mu z twarzy. Kłótnie z Lucjuszem Malfoy em nie należaly do najmilszych wspomnień Dracona. Ohh, naprawdę często się kłócili...
***
-Zerwij z nią! To zwykła szlama!!
Draco poderwał się z krzesła.
-Po pierwsze nie zerwę z nią, bo to ją kocham! Po drugie nie wyzywaj jej, bo nie ręczę za siebie a po trzecie, ONA.JEST.PÓŁKRWII!!
-Co nie zmienia faktu, że ma ojca mugola!- Lucjusz krzyknął tak, że szyby zatrząsły się podejrzliwie.- Jeszcze żaden Malfoy nie zakochał się w zwykłej plugawej szlam...
Zaklęcię Dracona odrzuciło Lucjusza na drugą stronę pokoju. Lily przyglądająca się temu nieśmiało, wydała z siebie zduszony krzyk"Draco!" a Narcissa patrzyła ma to przerażona. On jednak wpatrywał się w ojca z nienawiścią. Różdżkę celował prosto w niego, gdy wycedził zębami
-Najwyraźniej będę pierwszy. I nie zamierzam z nią zrywać.- Wyszedł z pokoju.
***
Draci zacisnął zęby. Pisał szybkimi ruchami po pergaminie a pojedyńcze łzy spadły na pergamin. Nikt nie zwracał jednak na niego uwagi, bo byli zajęci swoimi sprawami.
"Tato...
Nigdy nie byłem dla ciebie idealny. Nigdy nie byłem dla ciebie wystarczajaco dobry. Nie akceprowałeś mnie nigdy. Moich wyborów tez nie. Nie obchodziły cie moje uczucia ani emocje. Chciałbym, żebyś wiedział, że jestes jednym z 3 powodów dlaczego chcę odebrać sobie życie.
Draco"
XXXXXXXXXXXXXXX
nie umiem pisać takich historii
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top