4
-Część dodana dnia-
-09.06.2020-
Relacja tej dwójki stała w miejscu. Trzymali się na dystans, nie wchodzili w żadne głębsze interakcje. Czasem siedzieli obok siebie na ławce w ciszy, wracali razem ze szkoły do domu, czy pisali wiadomości o niczym. Pomimo takiego kontaktu nitce nadal jakaś rzecz nie odpowiadała i nie chciała odplątać się z ich ciał. Nie była tak niekomfortowa jak na początku, jednak pozostawała słabo widoczna dla innych ludzi. Wszyscy dookoła zastanawiali się, dlaczego nadal tak jest, przecież wyglądali, jakby się pogodzili i nie sprzeczali się. Niestety była to tylko powłoka. Lekka niechęć wciąż ich od siebie odpychała, głównie ze strony dziewczyny. Co wieczór siedziała i bezwiednie patrzyła na ekran laptopa. Postanowiła, że najpierw porozmawia z tą osobą, a dopiero potem zastanowi się, co począć.
Niewypowiedziane słowa nadal wisiały w powietrzu, nie wiedząc jak ułożyć się w zdania.
"Kuba
O czym myślisz?"
Chłopak wpatrywał się w swoją wiadomość wysłaną kilka minut temu. Wyczekiwał odpowiedzi przyjaciółki. Leżał wygodnie na łóżku w ubraniach, z jedną dłonią pod głową. Nerwowo poruszał nogą i położył telefon na brzuchu. Denerwował się. Zdał sobie sprawę ze swojego temperamentu i mogą go nazwać mami synkiem, ale postanowił wykorzystać jej rady. Koniec roku szkolnego zbliżał się wielkimi krokami, więc już zaczął pracować nad swoim słownictwem i tym, co chciałby jej pokazać. Uśmiechnął się pod nosem ze swojego niemal niemożliwego planu. Delikatnie pogłaskał nitkę. Wetchnąwszy, obrócił głowę i spojrzał na czarną klasyczną gitarę. Grał na instrumencie już ładnych parę lat i mało kto wiedział, że czasem sam komponuje melodie. Zeszyt do nut chował w bezpiecznym miejscu z dala od ciekawskich oczu rodziców i znajomych, którzy do niego przychodzili. Prawie jego telefon spadł, gdy przestraszył się dźwięku powiadomienia Messengera. Refleks uratował urządzenie od upadku i odblokował go kodem. Po chwili wahania otworzył dymek czatu ze zdjęciem profilowym dziewczyny.
"Melania
O wielu rzeczach"
"Na przykład?"
"O gwiazdach"
"I co o nich myślisz?"
Patrzył na poruszające się trzy kropki. Podniósłszy się do siadu, jedną ręką wyciągnął strzeżony zeszyt i sięgnął po piórnik z plecaka.
- Kuba, zajęty jesteś? - drzwi jego pokoju nagle otworzyły się i ukazał się w nich młodszy chłopak. Bez pytania wszedł do pomieszczenia, rozglądając się po pomieszczeniu. Nastolatek szybko schował kartki z pięciolinią pod nogi i rzucił brata najbliższą poduszką.
- Pukaj, gówniarzu! - krzyknął i wstał, aby wyprowadzić go. - I tak, jestem za-ję-ty - wyrzucił go za drzwi, zanim zdążył chwycić się czegokolwiek.
- Znowu piszesz do Melanii, głupku? - spytał ze swoim charakterystycznym uśmieszkiem. - Zrozum, że ona za tobą nie przepada! - krzyknął, gdy Kuba zamknął wejście. - To widać na kilometr! - dodał, usłyszawszy przekręcany zamek. Blondyn usiadł z powrotem na łóżku i włożył do ust skrawek kołnierzyka szarej koszulki. Przypomniawszy sobie o przerwanej rozmowie, odwrócił telefon, aby sprawdzić, czy już odpisała.
"Że są piękne i samotne"
"Chciałbym zobaczyć obraz z tymi gwiazdami w twoim wykonaniu"
"Chciałbyś?"
"Bardzo"
Znalazł odpowiednią stronę z nutami i chwycił za gitarę. Wpadł na pewien pomysł. Włączył dyktafon i po kilku wdechach na uspokojenie zaczął grać. Była to jedna z pierwszych własnych kompozycji, melodia była delikatna i spokojna. Dokładnie naciskał na progi, aby każdą z nut zagrać idealnie i czysto, a kostką szarpał struny, zachowując rytm. Stonowane dźwięki rozbrzmiewały po całym domu, doskonale się uzupełniając. W trakcie gry również pomyślał o gwiazdach na nocnym niebie i poczuł się całkowicie zrelaksowany. Czerwone włókno falowało po całym pomieszczeniu w takt akompaniamentu instrumentu. Chłopak zapomniał o wszystkim, co go trapiło do tej pory i rozluźnił ramiona. Zagrał ostatnie nuty i zakończył melodię. Wypuściwszy powietrze z płuc, wyłączył nagrywanie.
Jego zwyczajna duża pewność siebie opuściła go, podczas procesu wysyłania nagrania do dziewczyny. Trzymał palec nad znaczkiem, zastanawiając się, czy był to faktycznie dobry pomysł, aby jej to udostępnić. Był samoukiem, więc jego grę usłyszała tylko najbliższa rodzina w domu, ponieważ nie grał dla nikogo własnych nut. Wbrew pozorom jakie tworzył, lubił łagodniejsze dźwięki. Podszedł do okna i pociągnął za sznurek, aby odsłonić pasek w rolecie "dzień noc". Na zewnątrz było szarawo, a słońce kończyło wędrówkę po niebie.
- Masz jej pokazać swoją inną stronę - mruknął do siebie. - Nie bądź teraz frajerem - przegryzł wargę.
Nagranie zostało wysłane kilka sekund później, lecz Kuba nie czekał na reakcję czarnowłosej i poszedł do łazienki wziąć zimny prysznic. Wolał zobaczyć jej recenzję później. Miał wielką nadzieję, że się jej spodoba.
》---------- ♡ ----------《
Kuba czekał jak zwykle przed szkołą po apelu kończącym rok szkolny na Melanię, która jeszcze przebywała z koleżankami w klasie. Chłopak nie za bardzo przepadał za takimi rzeczami. Wszyscy żegnali się, jakby nie mieli się już nigdy spotkać i życzyli sobie udanych wakacji. W dobie Internetu myślał, że oczywistym było napisanie do kogoś o spotkanie czy zadzwonienie do siebie podczas letniej przerwy. Ciągle poprawiał niewygodną koszulę i luzował krawat, który rano siłą zawiązał mu jego ojciec, było mu gorąco w galowym ubiorze, dlatego chciał jak najszybciej się przebrać. W myślach poganiał przyjaciółkę, aby w końcu uporała się z koleżankami i wyszła z budynku. Po upływie następnych minut, dziewczyna jako jedna z ostatnich przeszła przez masywne drzwi starej szkoły.
- Hej, nie wiedziałam, że będziesz czekał - przyznała, gdy już znalazł się obok niej. Przeleciał wzrokiem po jej sylwetce kolejny raz tego dnia. Włosy upięła w duży kok, jednak kilka kręciołków wymknęło się gumce i wsuwkom. Jak wiele dziewczyn założyła biało-czarną sukienkę, lecz zrezygnowała z obcasów na rzecz balerinek. - Pójdziemy po drodze na lody? - zaproponowała, szukając czegoś w małej torebce. - Umieram od tego gorąca.
- Jasne - uśmiechnął się nikle i poprowadził ich w stronę budki z mrożonymi deserami tuż za zakrętem. Obaj poprosili o swoje ulubione smaki i Kuba zapłacił zanim licealistka zdążyła wyciągnąć portmonetkę. Nic nie mówiąc, ruszył dalej przez co musiała do niego podbiec.
- Nie musiałeś za mnie płacić... - powiedziała zmieszana. - Mam pieniądze, nie chcę być ci nic winna.
- Nie marudź, dziewczyno - przewrócił oczami. - Jeszcze mnie stać na takie rzeczy, nie utrudniaj.
- C-co? - w odpowiedzi otrzymała śmiech Kuby. Spojrzała z szeroko otwartymi oczami na usta kolegi.
- Głupiutka czasem jesteś.
- Dzięki? - zmarszczyła brwi, zwracając uwagę na zmiękczone przezwisko. - Chyba masz gorączkę - stwierdziła cicho pełna podziwu, lecz usłyszał ją. Zaczepnie lekko dał jej kuksańca w bok.
- Aktualnie czuję się świetnie, a ty, prymusko? - wskazał na trzymane w drugiej ręce świadectwo. Po obejrzeniu się w obie strony, przeszli przez ulicę.
- Dobrze, przeciętniaku - odgryzła się, mając na myśli jego oceny z przedmiotów. Blondyn prychnął rozbawiony. - A nawiązując do tego co mi wysłałeś kilka dni temu.
- To co? - zapytał z nutą zdenerwowania.
- Ładnie grasz - skomplementowała go.
- Dzięki, mam nadzieję, że już skończyłaś ten obraz - przypomniał. Tym razem ona się zaśmiała i pokiwała głową. - Chcę go zobaczyć - wypalił. Melania zaskoczona zatrzymała się. Cały czas zaskakiwał ją swoją zmienną osobowością. Niebieskooki po kilku krokach zorientował się, że jego towarzyszki nie było obok, więc obrócił się przez ramię. - No co? Dzisiaj chce wpaść i zerknąć.
- Ty to masz tupet - wznowiła krok. - Nawet mi się nie zapytasz, czy mógłbyś.
- Ciesz się, że w ogóle o tym informuję - wytknął jej swoją "poprawę".
- Robisz postępy - spojrzała na niego spod byka.
Obaj czuli się dziwnie w swoim towarzystwie. Rozmawiając o nieważnych kwestiach niemal zapominali o przykrościach jakie znalazły swoje miejsce w przeszłości, ale nigdy nie było tęczy poprzedzającej deszcz i ciemne chmury. Mieli się o tym przekonać, aż za dobrze.
》---------- ♡ ----------《
Dzień był pochmurny. Nieobecność wiatru sprawiało wrażanie pustyni swoją parnością i chmury wisiały nad dachami, przepowiadając deszcz, dlatego każdy wybierający się na stadion na święto miasta, trzymał w dłoni parasolkę. Dziewczyna ubrana w materiałowe spodenki i koszulkę odkrywającą wąski pasek brzucha posiadała inne plany. Specjalnie nie odpisywała Kubie, który proponował wspólne spędzenie dzionka. Przyzwyczaiła się do powrotów do domu czy pisania do późnych godzin, ale jakoś nie czuła się za dobrze z myślą o przebywaniu z nim dobrych kilku godzin. Ciągle w jej głowie pojawiały się jakieś sprzeciwy dotyczące kontaktu z kolegą. Doskonale pamiętała jak kiedyś zniszczył jej malunek, który miał zostać wysłany na konkurs, dlatego zaskoczył ją swoją wiadomością o obraz. Patrzyła na stojące na biurku dzieło, siedząc na łóżku. Dała się ponieść wyobraźni i kolorom. Niebo namalowała ciemnymi barwami fioletu, kobaltu, a także dodała odrobinę czerni, aby kontrastowały z jasnymi elementami. Wybrała perspektywę osoby, która patrzyła w górę na skraju łąki. Na pierwszy rzut oka widoczne były liczne gwiazdy i sierp księżyca, przed fazą nowiu. Mało kto mógłby dostrzec postać na płótnie. Jej zarys delikatnie podkreślony światłem odbitym księżyca stał prawie dokładnie w środku. Autorka nie zdecydowała, czy była to kobieta czy mężczyzna. Równie dobrze mogłaby powiedzieć, że to samotna gwiazda, która upadła i tęsknie wypatrywała za niebem i pozostałymi koleżankami. Jednak na nieboskłonie również nie była otoczona pozostałymi ciałami niebieskimi. Tam także pozostawała samotna, pomimo miliardów innych świecących kulek. Jeszcze mniej oczu zauważyłoby czerwoną wstążkę w miejscu dłoni głównej bohaterki obrazu. Chciała tym pokazać, że pomimo wielu innych dookoła można czuć się samotnie, a płomienny element miał za zadanie przekonać samą autorkę, że gdzieś była osoba, która przegoniła tą samotność i rozwiała wszelkie wątpliwości.
- Pora wyjść - oznajmiła niezidentyfikowanej postaci i wstała, kierując się do wyjścia. Po zamknięciu drzwi nie zorientowała się, że zapomniała parasola. Patrząc w jednym kierunku z przyspieszonym biciem serca, nie spodziewała się, że napotka się na kogoś, kogo nie chciała w tamtej chwili zobaczyć.
- Gdzie idziesz? - spytał Kuba, stanąwszy o dwa kroki za blisko i schował dłonie do kieszeni.
- Gdzieś, nie twoja sprawa - odpowiedziała, przełykając ślinę.
- Powiedz mi - chwycił ją za ramię i pociągnął jeszcze bliżej nim zdążył pomyśleć nad swoimi ruchami. Melania straciła na chwilę równowagę i musiała stanąć na palcach. - Co jest z tobą, okres masz, że nie odpisujesz mi od dwóch dni?
- Nie muszę ciągle się z tobą kontaktować - wyrwała rękę z jego uścisku i odsunęła się. Niebieskooki pociągnął za skrawek czarnego podkoszulka, aby go poprawić i nagle go olśniło.
- Nie idziesz chyba do tej osoby? - wygląd jej zaostrzonych tęczówek odpowiedział na jego pytanie. - Dlaczego ciągle próbujesz się dowiedzieć o rozdzieleniu, co?! - wybuchnął, nie chcąc wierzyć, że jego działania poszły na marne. - Odpowiedz - zażądał, gdy nie otrzymał żadnej reakcji. - Nie widzisz, że się zmieniłem? Myślałem, że już...
- A co byłoby, gdyby się ona nie pojawiła, huh? - przerwała mu, zadając jedno z dręczących jej pytań. - Nadal byłbyś takim dupkiem? - nie mógł znieść jej spojrzenia, dlatego unikał go i kręcił głową, zaciskając usta. - Teraz ty mi odpowiedz. Prawda jest taka, że tylko dlatego - pokazała palcem swoją uniesioną prawą dłoń. - Stałeś się dla mnie miły. I byłbyś taki dla każdego, kto miałby jej koniec.
- Ja...
- No? - nie ukrywała już swojej złości, którą ukrywała przez cały ten czas. - Ty, co? "Ja nie chciałem", "Ja jestem pieprzonym dupkiem"?
- Cholera, daj mi dojść do słowa - warknął niskim głosem. Melania skrzyżowała ręce na piersi i dała mu znak głową, aby zaczął mówić. Niebieskooki przeczesał dłonią włosy. - Ja... chcę to naprawić, próbuję już od początku - powiedział przez zaciśnięte gardło, niemalże wypluł te słowa, starając się brzmieć łagodnie. Zmuszał się do wypowiedzenia rzeczy, których nikomu nie by wyznał. Jego wysoko podniesiona duma trzymała wodze na języku, aby nie plótł jeszcze bardziej poniżających słów. Nie usłyszeli ciężkiego grzmotu i nie poczuli kilku kropel deszczu, które zderzyły się z asfaltem i ich skórą.
- Że co? – zaśmiała się bezradnie i zacisnęła pięści. – Dręczysz mnie kilka lat i nie dajesz mi spokoju, i nagle chcesz to naprawić?
- Mel...
- I co potem? Huh? – machnęła ręką. – Zaczniemy zwierzać się z sekretów jak przyjaciółeczki, spędzać całe dnie razem – chwyciła się za głowę. – Oj, nie. Nie ma mowy.
- Mel, posłuchaj... – jego powoli łamał się. Choć raz pozwolił jego murom opaść, zezwalając na słabe uczucia, które w sobie więził.
- Nie meluj mi tu! – po jej policzku spłynęła łza. – Nie jesteś dla mnie nikim ważnym, żebyś mógł mnie tak nazywać – czerwone włókno coraz ciaśniej krępowało dwójkę. Nie zwracała na to uwagi. Nie chciała pozwolić, aby jakaś niewytłumaczona istota mówiła jej z kim miała być. Nie ważne jak bardzo próbowała, on nawet jej nie przeprosił.
- Proszę – u niego również łza rozpoczęła wędrówkę na dół, co zszokowało ciemnooką. – Chcę to naprawić. Próbuję już od tych dwóch miesięcy – powtórzył, położywszy dłoń na klatce piersiowej, gdzie znajdowało się serce i ścisnął ją w pięść. Bolało go to, bardzo, jednak nic nie mógł innego zrobić. Pragnął zacząć od nowa, poznać ją od innej strony i pokazać swoją, którą nikt nie miał okazji zobaczyć, tak jak doradziła mu matka. Zdawał sobie sprawę, że nie zdoła naprawić tych wszystkich krzywd jakie jej wyrządził.
- Słyszysz siebie w ogóle? – wskazała na niego z poirytowaniem i pociągnęła nosem. – Naprawić? Złota rączka znalazła – zrobiła krok w tył. – Nie jesteś w stanie tego zrobić – kolejny, a czerwona nić zaczęła się pomiędzy nimi napinać. – Bratnia dusza, dobre sobie – odwróciła się na pięcie.
Były to jej ostatnie słowa. Zaczęła kierować się w sobie znaną stronę, a Kuba stał jak słup soli i patrzył na nią jak porzucone szczenię. Był taki szczęśliwy w dniu, w którym się pojawiła. Nie zwracał wtedy na nic. Na obite biodro, na burzę włosów, na to, że wyglądał jak dziecko, które otrzymało lizaka. A w tamtej chwili? Czuł się jakby było to lata temu, a minęły jakieś niecałe 3 miesiące. Gula w gardle skutecznie uniemożliwiła mu nawoływanie za nastolatką. Jeśli byłby w stanie, krzyczałby jej imię tak głośno, że zdarłby gardło i sąsiedzi uznaliby go za wariata. Upadł na kolana bezsilny.
- Co ja... co ja zrobiłem? – schował twarz w dłoniach i po raz pierwszy w swoim życiu pozwolił sobie na głęboki szloch z jego zachrypniętego gardła.
Siedząc na drodze, zrozumiał sposób mówienia i zachowania wobec niego jaki obrała jego przyjaciółka. Cierpliwie znosiła wiadomości, rozmowy, próbowała sama się do niego przekonać. Jednak wiedział, że dziewczyna jest sentymentalna i pamiętliwa. Z trudem przyznał, że obawiała się jego obecności i tego, że znów mógł ją w jakiś sposób skrzywdzić. Niewypowiedziane słowa zamieniły się w zdania i spadły ciężko na ziemię. Niestety przekazane w złości, a niektóre wycofały się w ostatniej chwili. Kuba niczym tchórz nie potrafił powiedzieć zwykłego "przepraszam". Mocny deszcz spadł chmur posypał się mocny deszcz, a grzmoty przybrały na sile.
》---------- ♡ ----------《
Czarnowłosa przez kilka minut stała przed drzwiami, próbując się uspokoić zanim zapukała. Ręce trochę drżały od deszczu, ale nie chciała już wracać się do domu, aby się przebrać. Nie chciała znów się z nim zobaczyć. Po chwili usłyszała kroki z wewnątrz, a wejście się otworzyło. Starsza kobieta zdziwiła się, gdy jej oczom ukazała się jej uczennica.
- Melania? - zapytała, patrząc po całym jej ciele owiniętym z powrotem boleśnie nitką. - Wejdź, dziecko - odsunęła się, aby zrobić jej przejście.
- Dzień dobry - przywitała się mętnie. W ciszy zdjęła buty i starając się niczego nie pomoczyć, poszła za kobietą.
- Widzę, że nie taki dobry - podała jej ręcznik, a drugim sama rozpoczęła suszenie kręconych włosów dziewczyny. Ta zaśmiała się smutno.
- Jak widać - przyznała. Winę za dygotanie ciała zrzuciła na zimno.
Nauczycielka wskazała jej miejsce na kanapie i zniknęła z pomieszczenia. Szesnastolatka rozejrzała się po salonie, który był przytulny i ciepły. Aranżacja inspirowana stylem angielskim, kilka kanap koloru khaki okrążało stary stolik przed kominkiem. Ciężkie zasłony zakrywały widok za oknem, a kinkiety na ścianach oświetlały pomieszczenie. Na komodach znalazły się różne bibeloty, zdjęcia, porcelana. Przyjrzała się z daleko jednej z fotografii. Rozpoznała jedynie swoją nauczycielkę, nie miała pojęcia kim była druga kobieta.
- Śmiało, nie krępuj się - podskoczyła wystraszona, gdy usłyszała panią Zosel. Podeszła do niej i usiadła na drugiej kanapie. Podała jej jeden kubek herbaty i koc.
- Dziękuję i przepraszam za... - powiedziała zmieszana, wskazując na ramkę. Kobieta pokręciła głową i przytuliła jedną z poduszek w kolorze ciepłej żółci.
- Nic nie szkodzi - zapewniła ją. - Twoje poszukiwania przyniosły cię do mnie, prawda? - nawiązała do celu odwiedzin. Czarnowłosa skinęła głową. - Najpierw musisz mi powiedzieć, do czego jest potrzebna ci ta wiedza?
- Jak to po co? - upiła łyk czarnej herbaty. Rudowłosa zaśmiała się.
- Zgodziłam się na spotkanie, ale nie sądziłam, że przyjdzie do mnie nastolatka. Już wolałabym, żeby był to jakiś morderca - wzruszyła ramionami i wygodniej usiadła na sofie, zgięła nogi w kolanach i podparła brodę na nadgarstku.
- Chciałabym wiedzieć - zaczęła niepewnie. - Czy istnieje taka możliwość, ponieważ uważam, że nastąpiła pomyłka.
- Nastąpiła pomyłka, powiadasz?
- Tak, a z tego, co wiem, pani jest znawczynią do spraw nitki, więc tutaj przyszła.
- Piszesz książki, że wypowiadasz się takim językiem? - zaczepiła ją i puściła do niej oczko. - Nie odpowiadaj - przerwała jak Melania otworzyła usta. - Jesteś zdenerwowana. Najpierw mi opowiedz, jak to było z chłoptasiem, a ja pomyślę, czy odpowiedzieć na pytanie.
Ciemnooka wzięła głęboki oddech, poprawiając koc na ramionach. Unoszący się zapach wypitej herbaty w pomieszczeniu uspokoił ją i rozpoczęła opowieść. Powiedziała, jak się poznali w piaskownicy i spędzali czas razem w swoich pokojach, ganiali się po osiedlu, rozmawiali. Potem przeszła do tego, gdy trącił ją na korytarzu szkolnym i jej nie pomógł, jak zaczął ją boleśnie ciągnąć za włosy bez powodu i mówił do niej złe rzeczy. Podczas pierwszych wspomnień na ustach nastolatki widniał lekki uśmiech, jednak z upływem czasu znikał, a oczy smutniały. Ostatnim elementem opowieści było pojawienie się nitki i nagła zmiana zachowania ich obojga. Zakończyła na ich kłótni, która nadal była świeżym tematem. Odstawiła pusty kubek na stolik i spojrzała na kobietę, która wyglądała na zamyśloną analizowaniem tego, co usłyszała.
- Nie pojawiła się wcześniej? - odezwała się zdziwiona. - W takim razie nitka w niczym się nie pomyliła, kochana.
- Nie rozumiem - zamrugała kilka razy.
- Dogadywaliście się świetnie w dzieciństwie przez pewien czas - tłumaczyła jej. - A nitki nie było, mimo że czuliście taką więź. Trochę straciliście kontakt, a ona pojawia się po kilku latach, gdy już całkowicie zaczęłaś go ignorować.
- I co ma to do tego? - uniosła brwi.
- Można powiedzieć - przyłożyła dłoń do ust, chcąc stłumić chichot. - Że była to taka próba. Nie umieliście sami już ze sobą pogadać, to ona wzięła sprawy w swoje ręce i się jej udało.
- Myślę, że nadal nie rozumiem - opadła na oparcie kanapy zrezygnowana. Kobieta wetchnęła rozbawiona tym przypadkiem.
- Nadal chcesz wiedzieć, prawda? Jest tylko jeden sposób, aby na zawsze pozbyć się tej nitki – powiedziała poważnie. - Chyba nie mam wyboru...
- Jaki? - ożywiła się, że w końcu powie jej coś konkretnego. Na tą informację czekała od dawna. Wzrok pani Zosel ściemniał, a iskierki w jej oczach zniknęły.
- Śmierć jednego z was – odpowiedziała i po raz pierwszy uniosła prawą dłoń. Melania ujrzała włókno na jej palcu, które na końcu było poszarpane, jakby rozerwane. Dziewczyna otworzyła lekko usta w szoku i przeniosła spojrzenie na kobietę. – Tak straciłam moją ukochaną – odpowiedziała, wskazawszy na zdjęcie, które podziwiała nastolatka. W ułamku sekundy od pani domu zaczął bić wielki smutek, przez co czarnowłosa również tak się poczuła.
- Przykro mi, ja... – chciała dokończyć jak jej głupio, ale gospodyni pokręciła głową.
- Dziękuję, dlatego z całego serca odradzam ci tego pomysłu – wyciągnęła ramię i położyła jej dłoń na ramieniu. – Zranisz nie tylko jego, jak i rodzinę, i przyjaciół, pamiętaj o tym.
- Wiem, dziękuję pani za tą informację.
- Mam nadzieję, że z niej nie skorzystasz - uśmiechnęła się z nadzieją.
- Jak - przełknęła ślinę. - Jak umarła?
- Była chora - podeszła do komody. - Starałam się jej pomóc najlepiej, jak potrafiłam - chwyciła za ramkę i pogłaskała ją czule. - Nie była chora fizycznie - poprawiła się. - Chorowała mentalnie. Była taka piękna... - mruknęła cicho. Melania powoli wstała z sofy i powolnym krokiem znalazła się obok nauczycielki. Przyjrzała się bliżej kobiecie i w duchu przyznała jej rację. Była przepiękna. - Popełniła samobójstwo - szepnęła. Z jej oczu popłynęły mimowolnie łzy. Nie potrafiła wyobrazić sobie bólu, jaki odczuwała opuszczona dorosła.
- Przepraszam, nie powinnam była pytać - zaczęła bawić się palcami i spojrzała na dłonie.
- Nie, cieszę się, że przyszłaś - wytarła łzę, która wymknęła się z kącika. - Nie ważne czego spróbujesz - przełknęła ślinę. - Przecięcia, zerwania nożyczkami, siekierą, piłą, nie ma innego sposobu, prócz tego. I proszę cię, nie bierz nawet tego pod uwagę.
Melania czuła, że przeszła zbyt wiele w jednym dniu. Wszystko ją już przerastało. Jedyne czego chciała to zakopać się pod ciepłą kołdrą, przytulić się do którejś z maskotek i zasnąć podczas słuchania jej ulubionych piosenek. Pożegnała się z kobietę, przepraszając jeszcze trzy razy, pomimo zapewnień, że nie musiała tego robić i skierowała się do domu. Jak w domu nauczycielki było jej ciepło, to gdy jej skóra zderzyła się z wiatrem znów zadrżała. Owinęła się ramionami i przyspieszyła kroku. Chcę do domu, do łóżka, pomyślała.
》---------- ☆ ----------《
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top