3

-Część dodana dnia-
-07.06.2020-

To prawda. Nie rozumiał swoich uczuć. Nie potrafił powiedzieć, dlaczego tak się zachowywał, dlaczego mówił takie słowa. Ten arogancki chłopiec w swoim życiu tylko kilka razy nie miał pojęcia co zrobić. Ostatnim razem miał jakieś 10 lat, gdy nie potrafił się zdecydować, co chciałby dostać na swoje urodziny. Wróciwszy do domu trzasnął drzwiami, które o mało nie wyleciały z zawiasów. Zwrócił tym uwagę swojej matki, która akurat była na urlopie, aby załatwić parę spraw w domu. Odwróciła głowę, siedząc na sofie i zobaczyła swojego syna. Od razu wywnioskowała, że znów był potwornie zły. Od tygodnia wracał zdenerwowany, a podły nastrój chłopaka nie mijał w zaciszu domowym. Był wtedy jeszcze gorszy, gdyż nie musiał udawać, że miał emocje na wodzy.

- I co się znowu stało? – zapytała, wzdychając. Świadomie dała nacisk na słowo "znowu".

- A jak myślisz, babo? – zrzucił niedbale buty pod ścianę i podszedł do rodzicielki. Opadł ociężale przez podłokietnik kanapy i schował twarz w poduszce obok uda kobiety. Westchnął zmęczony, wydając z siebie pomruki niezadowolenia. Blondynka odstawiła laptopa na stolik i położyła dłoń na włosach Kuby. Lekko go pogłaskała, chciała dać mu trochę otuchy. Zdawała sobie sprawę kim była jego bratnia dusza i czuła się bezsilna na frustrację syna. Mimo, że czasem był nieznośny i wszystko czego pragnęła to to, żeby wyszedł z domu, by móc odetchnąć, smutek dopadał ją na widok licealisty w tym stanie. Gdyby tylko mogła jakoś bardziej pomóc...

- Chciałem z nią porozmawiać – mruknął niewyraźnie. – Nie wiem, coś mogłem powiedzieć. Ale ona...

- Ona co? – zachęciła łagodnym głosem. – Nie chciała słuchać? Czy nie wytrzymałeś i stałeś się niemiły?

- Obydwa – przyznał niechętnie. – Ale nie byłem niemiły, tylko...

- Tylko postawiłeś na swoim – dokończyła za niego. Kuba przekręcił się na plecy i splótł ręce na brzuchu. Jego mama odgarnęła mu włosy z czoła.

- Można tak powiedzieć – oświadczył z zaciśniętymi zębami.

Obaj przez dłuższy moment przebywali w ciszy. Ekran wyświetlacza zgasł, zegar z wahadłem stojący za nimi przy ścianie wybił pełną godzinę. Niebieskooki nieco rozluźnił się pod kojącym dotykiem kobiety, a ona z lekkim uśmiechem patrzyła na jego twarz i zamknięte oczy.

- Może, gdybyś się nie bał – zaczęła cicho.

- Ja niczego się nie boję – otworzył na chwilę oko, aby ją poprawił.

- Owszem boisz się – dała mu pstryczka w nos i poprawiła się na siedzeniu. – Gdybyś jej pokazał, że czasem wielki Kubuś potrzebuje zwykłej bliskości.

- Nie ma mowy, babo! – podniósł się gwałtownie, lecz został pociągnięty przez pani architekt tak, że wylądował głową na jej kolanach. Położyła dłoń poniżej jego szyi w wypadku próby ucieczki szesnastolatka.

- Chociaż powiedz zwykłe przepraszam – popatrzyła na niego poważnie. – Melania to dobra dziewczyna, na pewno to doceni i może nawet zmieni nastawienie. Przyjaźniliście się ze sobą do żółtego kurczaka.

Kuba patrzył na nią jak na ostatnią idiotkę. On nigdy nikogo nie przepraszał. Słowo te nie istniało w jego słowniku.

- Dlaczego przy mnie potrafisz byś taki spokojny? – zagadnęła ponownie.

- Bo znasz mnie od urodzenia? – zapytał.

- Nie – zaprzeczyła. – Ja mojego syna znałam przez jakieś 12 lat, teraz nie wiem kim ty jesteś – pokręciła głową.

Chłopak prychnął i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej. Udał urażonego odpowiedzią własnej matki. Uniósł brew, gdy usłyszał chichot kobiety, do której był często porównywany. Oczywiście tylko z wyglądu.

- Co mam zrobić? – zadał pytanie, na które od dłuższego czasu czekała.

- Przeprosić – jej głos przypominał lekki wiatr na łące pełnej kwiatów. – I nauczyć się okazywać prawidłowo swoje emocje, kochanie – zakończyła śpiewająco. – Taka moja rada. Mam nadzieję, że ją odpowiednio wykorzystasz – próbowała przekonać pogrążonego w myślach blondyna. Westchnął.

- Muszę to zrobić? – popatrzyła na nią zmieszany.

- Tak – przytaknęła głową. – A teraz złaź, niewygodnie mi.

》---------- ◇ ---------- 《

Druga klasa podstawówki, kolejny początkowy krok w edukacji szkolnej. Wiele dzieci nadal myślało o zabawie, z trudnością przyzwyczajały się z większą ilością materiału do nauczenia. Były jednak takie szkraby, które z szybkością weszły w "tryb szkoła" i zajęły się pisaniem, liczeniem i czytaniem. Do tej grupy należała Melania, która zawsze nosiła ze sobą książkę do przeczytania. Strasznie denerwowało to Kubę, który nie był żadnym z tych typów młodych uczniów. Uczył się w porządku i nadal biegał po podwórku po lekcjach. Z jakiegoś powodu wkurzał go widok swojej przyjaciółki. Przestała się z nim tak często bawić, nie reagowała na jego zaczepki i strasznie krzyczała jak ciągnął ją za włosy. Uważał, że były niezwykle miękkie, a ich skręt dodatkowo przyciągał oczy wielu ich kolegów ze szkoły.

- Ej, zostaw mnie! – pisnęła, gdy poczuła pociągnięcie za kosmyk. Siedmiolatek nic nie robił sobie z protestów dziewczynki i chwycił drugą dłonią na kolejny kręciołek.

- Chcę zrobić ci fryzurę – oznajmił niewinnie. Naprawdę nie widział powodu, dlaczego tak się burzyła.

- Ale to boli – odtrąciła jego ręce. Skierowała się w stronę wyjścia na przerwę, zostawiając go z tyłu. Kuba patrzył za nią i mrugnął kilka razy. Zawołał jej imię, ale ta nie odpowiedziała, więc pobiegł za nią i zrównał krok.

- Nie chciałem – mruknął niechętnie. Wolał powiedzieć to od razu niż dostać karę w domu. Melania odrzuciła włosy ręką na plecy i zwróciła do niego głowę z uśmiechem.

- Nic się nie stało – powiedziała i otworzyła drzwi prowadzące na plac. Widząc jej uśmiech z powrotem, poprawił mu się humor. Tylko jemu wybaczała dotykanie jej burzy włosów.

》----- ◇ -----《

Niecałe pół roku pół roku później dwójka przyjaciół rozdzieliła się jeszcze bardziej. Kuba znalazł się w towarzystwie innych chłopaków i obudził się w nim ukryty lider. Przewodził grupą znajomych, zaznaczając, że był od nich lepszy i silniejszy. Jego stopnie nieco się poprawiły, a jego bieganie poza domem stało się włóczeniem po osiedlach z kolegami i graniem w piłkę nożną. Chodził po środku grupy z pewnym siebie uśmiechem i wyższością. Nie zwracał zbędnej uwagi na innych i zaczął dumnie kroczyć swoją ścieżką. Nawet nie zauważył jak ramieniem potrącił niższą uczennicę. Odwrócił się dopiero wtedy, gdy usłyszał upadające rzeczy dziewczyny. Spojrzał na nią z politowaniem i zaśmiał się.

- Chodźcie – powiedział i machnął ręką. – Idziemy.

Zostawił ją samą na korytarzu, a ona próbowała jak najszybciej pozbierać własności. Pomógł jej dopiero uczeń ze starszej klasy.

- Nic ci się nie stało, mała? – spytał, łapiąc ją za znacznie mniejszą rękę, aby wspomóc jej ze wstaniem.

- N-nic - mruknęła zawstydzona. – Dziękuję – uniosła podbródek, by spojrzeć na niego.

- Nie ma za co – uśmiechnął się przyjaźnie. – Nie zadawaj się z takimi – skinął głową na blondyna. – Nie warto. Do zobaczenia.

- Cz-cześć – pożegnała się, a dużo wyższy od niej chłopak pogłaskał ją po głowie zanim odszedł.

》----- ◇ -----《

Kuba siedząc przed swoim domem znów się nudził. Dwunastolatek ze znużeniem grał na telefonie, wciskając w odpowiednie miejsca na ekranie. Opuścił sobie lekcje i specjalnie zaspał. Udawał sen tak długo, że nie warto było już wybierać się do szkoły. Jego klasa pisała sprawdzian z matematyki, na który nie za bardzo miał ochotę się uczyć. Widząc godzinę na wyświetlaczu uśmiechnął się pod nosem i uniósł głowę.

Oto i ona.

- Oj! Krasnalu! – krzyknął do niej. – Co tak późno, kujonie?!

Melania szła prostu przed siebie, trzymając dłonie na paskach plecaka. Usłyszała go nawet w słuchawkach na uszach. Przewróciła oczami i postanowiła go zignorować.

- Ej! Odpowiedz mi – wrzasnął na całe gardło i zaczął biec w jej kierunku. Chwycił ją agresywnie za ramię i pociągnął. Mel straciła na chwilę równowagę, a Kuba pociągnął za kabel od słuchawek, boleśnie je ściągając.

- Jak ci poszedł spraw-

- Dlaczego taki jesteś, co? – wybuchła. Chłopak otworzył szerzej oczy ze zdziwienia na nagłe podniesienie głosu przez tą cichą mysz.

- Pytam się... – chciał powtórzyć.

- A ja się pytam, dlaczego taki jesteś? Przyjaźnimy się - spojrzała na niego ze zmarszczonymi brwiami. – Daj mi spokój – powiedziała bez tchu. Szóstoklasista puściwszy ją, sprawił, że znów prawie straciła grunt pod nogami.

- Ha, ha – wymusił śmiech pełen pogardy. – My się przyjaźnimy? Dobre sobie – odsunął się od niej na kilka kroków. – Z taką ofiarą losu jak ty, nikt by nie gadał.

- Świetnie – zacisnęła usta, aby nie wydostało się ani jedno chlipnięcie. Patrzyła w górę, starając się nie rozpłakać. – Do niezobaczenia – dodała i szybkim krokiem skierowała się do swojego domu. Kuba prychnął głośno.

- Głupia idiotka – powiedział na tyle głośno, by mieć pewność, że dziewczyna usłyszała obelgę. Na jej policzku spłynęła pojedyncza łza, którą od razu wytarła.

》---------- ◇ ----------《

Jak powiedział Kuba, Melania wróciła do szkoły i zaczęła od nadrobienia wszystkich sprawdzianów i kartkówek. Na szczęście nauczyciele zrozumieli jej długą nieobecność tłumaczoną chorobą i w ciągu kilku dni zdaną miała już połowę testów. Nie umknęły jej uwadze ukradkowe spojrzenia na korytarzu szkolnym. Trochę ją to zawstydzało, nie lubiła być w centrum uwagi. Doskonale zdawała sobie sprawę, że prędzej czy później będzie musiała odbyć kolejną rozmowę z chłopakiem. Preferowała jednak tą drugą wersję, nawet jeśli nie znała negatywnych skutków. W chwili lepszego humoru napisała koledze wiadomość na "Dzień dobry" i "Dobranoc".

Po części próbowała samą siebie przekonać, że nastolatek może chcieć dobrze. Chciała uwierzyć, że na zawsze skończył z zaczepkami, a przecież od całkiem długiego czasu takowej nie dostała, ani nie zauważyła. Prowadziło to do dwóch wyjść:

Na Kubę została rzucona klątwa.

Zbliżało się coś wielkiego.

Jej myśli poplątały się jak nitka na jej ciele.

Jednak nie odpuszczała ze znalezieniem odpowiedzi na ich możliwe rozdzielenie.

- Hej - podskoczyła z zaskoczenia na dźwięk głosu Mai podczas lekcji biologii. - Nie masz zamiaru mu odpuścić, prawda? - zapytała ukradkiem wkładając do ust kawałek jabłka.

- Co? - zmarszczyła brwi zdziwiona i wyrwana z zadumy. - Nie wiem, może powinnam? - spojrzała na nią, a ruda wzruszyła ramionami.

- Żal mi na ciebie patrzeć - przyznała. - Schowaj swoją dumę do kieszeni i sama zaproponuj rozmowę.

- Przypominam, że dumą to on tryska - odwróciły się obie do tablicy, aby zapisać potrzebne zdania do zeszytu. Brzoskwiniowe usta Mai ułożyły się w uśmiech. - Czego się śmiejesz? - szepnęła ostrzegawczo.

- Dobrani jesteście, że hej - pokręciła głową i wielkim uśmiechem. - Ja wiem - powiedziała szybko, widząc wzrok przyjaciółki z ławki. - Zdaję sobie sprawę, że zachowywał się jak dupek, ale z twoich opowiadań wynika, że naprawdę jest mu przykro – ponownie wzruszyła ramionami i narysowała serduszko w zeszycie Melanii.

- Ej, nie wiem, czy faktycznie jest mu przykro. To nie jest takie łatwe.

- Nic nie jest - odwróciły się do Ani, która pochyliła się niżej. Frędzle z jej żółtej kowbojskiej kurtki rozsypały się na ławce. - Wszyscy wiedzą jaki Kuba jest, ale jeśli jesteście połączeni to na pewno poradzisz sobie z nim - puściła jej oczko, które było zaznaczone mocną kreską. Ciemnowłosa spuściła wzrok i przekręciła głowę na jeden bok.

- Dokładnie - przyznała jej rację Maja, poprawiając okulary. - Na pewno została w tobie jakaś cząstka, która go nadal lubi - boleśnie dotknęła jednym palcem ramię zaplątanej dziewczyny.

- Czy ja wiem? - spojrzała na obydwie. - Jest niby inaczej, ale jak pomyślę o jakiejkolwiek ponownej integracji z nim to mnie mdli.

- I tu pytanie - wtrąciła się niebieskowłosa, bawiąc się sygnetem na jej palcu. - Dlatego, że go nie trawisz, czy, bardziej prawdopodobna wersja, ze stresu przed szczerą i uroczą rozmową?

- Proszę? - zmarszczyła brwi i spojrzała na chłopaka, który siedział niemal na drugim końcu klasy.

- Wszyscy się na was patrzą. Każdy już się domyślił, że...

- Dziewczęta, proszę! - cała trójka w mgnieniu oka odwróciła się do profesora biologii, który nie był zadowolony z przeszkadzania na jego lekcjach. - Na pogaduchy to po lekcji.

- Przepraszamy - powiedziała Maja z niewinnym uśmiechem.

- Że powinniście już dawno chodzić za ręce - dokończyła szeptem Ania po chwili i zastukała długimi paznokciami o ławkę.

- Że co?! - wyrwało się głośno Melanii, a w klasie nagle stała cisza niczym w grobie. Nastolatka rozejrzała się po znajomych ze zdenerwowaniem i na końcu spojrzała na nauczyciela.

- Melanio - pokręcił głową, położywszy dłonie na biodrach. - Może podzielisz się z nami, co takiego się dowiedziałaś?

- Nie, nie – jej włosy zafalowały z ruchem głowy. - Przepraszam bardzo.
Z zażenowaniem oparła czoło o dłoń, zasłaniając przy tym oczy. Nie odezwała się już do końca lekcji, a jej koleżanki podśmiechiwały się z niej do końca dnia.

》---------- ♡ ----------《

Czarnowłosa ciągle przestawiała ciężar ciała z lewej nogi na prawą, stukając przy tym małymi obcasami. Nie mogła przestać poprawiać czegokolwiek, a to szelki, a to cienką bransoletkę ze sznurka z sową. Czekała przed wejściem do szkoły na Kubę. Na ostatnich zajęciach byli rozdzieleni na dwie grupy, więc jak najszybciej wyszła na zewnątrz, aby zdążyć przed nim. Nadszedł moment, gdy w tłumie ludzi dostrzegła jego blond włosy. Nie myśląc ani sekundy dłużej ruszyła w jego kierunku, omal nie potykając się o wystające kostki brukowe.

- Hej - podniosła dodatkowo rękę, aby ją zauważył. Kuba poprawił torbę na ramieniu, nie kryjąc się ze zdziwieniem. Zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów, oczekując od przyjaciółki następnej reakcji. - Mogę iść z tobą do domu? - spytała, łącząc ręce z przodu.

- Okej - wzruszył ramionami i popatrzył z bok. - Chodźmy, pociąg jest za pół godziny.

Melania ostatni raz poprawiwszy spódniczkę, w dwóch podskokach zrównała z nim krok i położyła ręce na paskach plecaka. Szli w ciszy, której żaden nie chciał zakłócić. Często mijali innych uczniów i dorosłych, prowadzących do tylko im znanym celu. Tego dnia była ładna, ciepła pogoda. Na niebie swoją wędrówkę rozpoczęły kilka chmurek, które nie przykrywały słońca, lekki wiatr muskał delikatnie skórę. Spokojna atmosfera łagodziła niewidzialną barierę między nastolatkami i odprężała ich. Spór powstały kilka lat temu, w tamtej chwili miał ochotę pojechać na wakacje, lecz dziewczyna nie pozwalała mu na to. Po drodze czasem przegrywała wargę, nie wiedząc jak ma się zachować, czy jednak coś powiedzieć. Za to chłopak był zadowolony z propozycji zainicjowanej przez nią. Mimo, że nie rozmawiali, byli ze sobą blisko i co najważniejsze - nie kłócili się. Nie musiał nic mówić, więc mógł głęboko schować swoje nieprzyjemne słowa. Pierwszy raz od dawna posłuchał się matki i zadziałało. Będzie winien jej spore podziękowania.

- Co ci się stało na tej biologii? - zagadnął, gdy już usiedli obok siebie w pociągu. Twarz Melanii zaczerwieniła się.

- Nie ważne - ucięła krótko.

- I czemu zaproponowałaś wspólny powrót do domu? - kolejne pytanie. Pojazd ruszył ze stacji.

- Bo i tak nachodzisz mnie w domu - przewróciła oczami i odwróciła się w przeciwnym kierunku od okna. - Albo dlatego, że liczę, że tu nie będziesz krzyczeć.

- Co? - podrapał się po policzku i usiadł pod kątem, dotykając jej kolan swoimi. - Tutaj też mogę krzyczeć.

- Dzięki za ostrzeżenie - westchnęła, wyciągając telefon z plecaka.

- Nie sądziłem, że zaczniesz rozmawiać ze mną z własnej woli - przyznał i przeczesał włosy. Na moment przerwali, ponieważ konduktor poprosił ich o bilety do kontroli. - Namieszałem ci w głowie, prawda? - uśmiechnął się półgębkiem.

- Nie tak jakbyś chciał - uniosła podbródek, spoglądając mu w oczy. - Nie wiem, co myśleć. Muszę pójść jeszcze w jedno miejsce.

- Jakie?

Nie odpowiedziała. Wolała milczeć niż powiedzieć mu, że kilka dni temu znalazła osobę, która mogła być w stanie odpowiedzieć na jej pytanie i cudownym trafem zamieszkiwała w pobliżu. Usłyszałby go wtedy cały pociąg, a następnie miasto, w którym mieszkali. Był to moment, w którym Kuba zaczął powoli żałować swoich słów i czynów w przeszłości. Nie był głupi, domyślał się, o jakie miejsce mogło chodzić, jednak chciał pozbyć się tego pomysłu z głowy. Pożegnali się krótko przy rozwidleniu dróg i skierowali się do swoich domów. 

》---------- ☆ ----------《

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top