sᴛʀᴇᴇᴛ sᴛʀᴀɴɢᴇʀ

Miseo zmierzała ulicami Geosan od dobrych czterech godzin. Przez to jak dużo myślała, nie czuła zmęczenia, ani bólu nóg. Nie miała nawet zamiaru wracać do domu, ciągle nie mogła zapomnieć o tym czego się dowiedziała. Próbowała nawet jakoś usprawiedliwić przyjaciół, ale jakikolwiek argument wydawał jej się bzdurny.

Z każdą minutą znajdowała się coraz dalej od mieszkania. Mijało ją coraz mniej osób, czuła że im dalej idzie tym bardziej robi się niebezpiecznie, zważając na fakt, że to pierwszy raz kiedy sama wędruje ulicami Geosan.

Jeszcze parę metrów i nagle kątem oka zauważyła, że coś się poruszyło. Jej oddech stał się nierówny. Pierwsze o czym pomyślała to to, że ktoś chce ja porwać i zgwałcić. Wewnątrz każdy jej organ, najmniejsza komórka dygotały z przerażenia. Myśl że pierwszy raz znajdowała się w takiej sytuacji, co przerażała ją jeszcze bardziej.

Nagle pomyślała o Teo. Pomyślała, że może to on. Mimo, że prawdopodobieństwo było małe Miseo coraz bardziej utwierdzała się w tym, że to właśnie Teo podąża za nią w celu porwania ją w celu przeprowadzeniu kolejnych badań na jej mózgu. Myśl ta była totalnym absurdem.

Odgłos ciężkich butów, uderzających z każdym krokiem o asfalt przesiewał całe ciało Miseo. Jednak dobrze wiedziała, że nie jest to czas na strach. Wiedziała, że im bardziej się boi tym bardziej pewny jest przeciwnik. Zacisnęła mocno pięści.

- Teo, naprawdę, myślałam, że wyraziłam się jasno w kawiarni! - szybkim krokiem odwróciła się do osoby, która stała za nią. Zacisnęła pięści jeszcze bardziej i jedną pięścią uderzyła go najmocniej jak umiała w brzuch, drugą zaś w twarz.

Spojrzała na leżącego na drodze mężczyznę. Mocno otworzyła oczy. Jak się okazało, chłopakiem który za nią szedł nie był Teo. Jednak Miseo nie wiedziała, czy to taka dobra wiadomość. Chłopak miał na sobie czarną maskę i czapkę z daszkiem.. Dziewczyna uważnie przyglądała się jego czapce, czuła że już go kiedyś widziała.

Nagle przypomniała sobie chłopaka, na którego wpadła na ulicy całkiem niedawno. To był właśnie ten chłopak. Był dosłownie tak samo ubrany jak rano.

- Jezus Maria! Co ja teraz zrobię? Halo~  słyszysz mnie. Chłopaku z ulicy, ocknij się. Nawet nie uderzyłam cie tak mocno, na pewno cie to nie bolało. Weź się ocknij bo pomyślą, że cie zamordowałam na środku ulicy!

Jednak chłopak nie odpowiadał. Dziewczyna była zmuszona do  zabrania go do siebie do mieszkania. Nie znała jego adresu, nie znała imienia, nie wiedziała o nim nic. Nawet mimo tego, że przeszukała jego kurtkę nie znalazła tam nic co mogłoby jej choćby podpowiedzieć co ma z nim dalej zrobić.

Tak jak postanowiła tak też chciała zrobić, spróbowała podnieść nieznajomego z zimnego asfaltu, jednak ten był tak ciężki, że drobna dziewczyna nie zdołałaby nawet go unieść.

- Ile ty ważysz. Dobra fakt jesteś wysoki, na dodatek masz te ciężkie buty i dosyć ciężkawą kurtkę, nie mógłbyś się chociaż nade mną zlitować i się ocknąć?

Nie uzyskała jednak żadnej odpowiedzi. Musiała więc zanieść coś co pomoże jej w przetransportowaniu mężczyzny. Zaczęła się rozglądać po ulicy, miała nadzieję, że może z jakiegoś domu wyjrzy jakiś pan, który z chęcią jej pomoże, jednak o tej godzinie, mogła liczyć jedynie na samą siebie. Nagle w zasięgu jej wzroku pokazał się wózek gospodarczy, wyglądał na porzuconego, ale sprawnego i solidnego, więc Miseo pozwoliła sobie go pożyczyć.

Przez jakieś dwadzieścia minut wkładała nieprzytomnego chłopaka do wózka. Pot pokazał się na jej czole jednak najcięższe było jeszcze przed nią.

- Jedźmy! I po co mi było tak daleko iść. Dojście z tobą do mojego mieszkania zajmie mi dobre dziesięć godzin. Masz szczęście, że znam skróty.

Dzięki skrótom jakie znała Miseo dojście do jej domu, a raczej zaciągnięcie wózka z nieznajomym zajęło jej trzy godziny. Stała cała w pocie, przed drzwiami mieszkania.

- Czuję jakbym przyniosła wielbłąda z Sahary..

Mimo wszystko Miseo w porównaniu do niego była drobną kobietą. Jednak była wytrwała, dzięki czemu mimo trudności udało jej się dojść do celu.

Przekręciła zamek w drzwiach, otworzyła je, a gdy chciała włączyć światło... okazało się, że w osiedlu dziewczyny zabrakło prądu.

- Świetnie. Co jeszcze wydarzy się tej nocy?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top