❤︎2❤︎
♡︎POV Austria♡︎
Siedziałem na ławce na korytarzu. Widziałem jak inne kraje już wracają do swoich domów. Ja jednak miałem jeszcze jedną godzinę lekcyjna. Potrzebowałem aby pani z chemii wytłumaczyła mi temat z ostatniej lekcji, ponieważ wtedy byłem przeziębiony. Westchnąłem. Sięgnąłem po telefon do kieszeni i sprawdziłem godzinę. Nauczycielka spóźnia się już 10 minut. Zamknąłem oczy i czekałem.
Wtem dane mi było usłyszeć jak ktoś siada obok mnie. Spojrzałem na tą osobę. Momentalnie stanęło mi serce. To on... Powtrzymywałem uśmiech, bo nie chciałem, żeby uznał mnie za jakiegoś dziwaka. Też staram się nie uśmiechać przez to, że wtedy, jak to inni mówią, wyglądam przerażająco. I rzeczywiście tak jest. A mówię tak, ponieważ sprawdzałem to patrząc się w swoje odbicie w lustrze. Więc żeby go nie przestraszyć, nadal miałem kamienną twarz.
- Ummm... Wszystko w porządku? - usłyszałem, po czym zdałem sobie sprawę, że ciągle się w niego wpatruję. Mimo tego poczułem przyjemne ciepło w środku. On powiedział to do mnie... I patrzył się właśnie na mnie. Miałem gdzieś to, że na jego twarz wyraża zdezorientowanie i lekki strach. To JA byłem osobą na którą teraz zwrócił uwagę...
- Tak tak, przepraszam - odparłem, odwracając wzrok, jednak nadal czułem potrzebę spojrzenia w jego cudowne, limonkowe oczy.
- Okej... - ciągle słyszałem niepewność w jego głosie. Jego cudownym głowie... Ah, mógłbym go słuchać godzinami.
- Na coś czekasz? - spytał po chwili ciszy.
- J-ja? - zaskoczyłem się. Zainteresował się tym, czemu tu nadal jestem. Poczułem jak delikatnie pieką mnie policzki - czekam na panią od chemii...
- Ty też nie byłeś wtedy jak tłumaczyła? - Czekaj. Ja TEŻ? Czyli jego też nie było? Czyli to oznacza... że będzie się uczył ze mną.
- T-tak... - zacząłem się jąkać.
Cholera, nie wytrzymam za chwilę...
Znów na niego zerknąłem kątem oka. Uśmiechnął się lekko. Tak pięknie wygląda jak się uśmiecha... Serce zaczęło mi mocno bić. Miałem ochotę rzucić mu się na szyję i wycałować, ale nie mogłem tego na razie zrobić. Właśnie, na razie. Przecież już niedługo będzie mój, prawda? Haha!
Wiem, że moja miłość do niego może być dosyć nietypowa, ale... ja nie jestem w stanie żyć bez niego. Kiedyś nie byłem w nim tak bardzo zakochany jak teraz. Mogę to nawet nazwać obsesją. Pfff, ale kogo to obchodzi? Najważniejsi jesteśmy my.
Sheiße, tak właściwie to ile ja się w nim już kocham? 3 lata będą. To dość długo i mimo, iż powinienem już dawno go sobie odpuścić, nie poddaję się. Nie mam zamiaru tego robić. Od dawna staram się, by odzwajemnił moje uczucia, pragnę spędzić z nim czas sam na sam, ale zawsze staje mi ktoś na drodze do niego. Jebana przeszkoda...
- Przepraszam was chłopcy najmocniej! - odezwała się oczekiwana przez nas osoba. Nauczycielka podbiegła do nas zdyszana, prawie puszczając teczkę - po drodze dyrektorka mnie zatrzymała, przez co całkowicie o was zapomniałam.
- Ależ nie szkodzi - odpowiedział jej Ungarn. Przewróciłem oczami.
- W takim razie zapraszam do klasy - otworzyła nam drzwi do sali i weszła do środka a my wstaliśmy, po czym poszliśmy w jej ślady.
♡︎[Time skip]♡︎
- Wszystko jasne? - spytała po raz setny nauczycielka. Kiwnąłem głową znudzony tematem zajęć. Ja chcę już do domu... Mogłem jednak olać ten temat. Ale szczerze mówiąc to dobrze, że przyszedłem, bo mogłem się zobaczyć z moim ukochanym. Nawet rozmawialiśmy jak normalni ludzie! A to już początek związku.
Zaśmiałem się w duchu.
- W takim razie dziękuję, możecie opuścić klasę - po tych słowach szybkim ruchem ręki złapałem za plecak i wyszedłem z klasy. Nie miałem ochoty się żegnać, bo po co?
Chwilę po mnie wyszedł Ungarn, który patrzył w ekran telefonu. Szedł w moją stronę zupełnie odcięty od świata. Ja jednak nie reagowałem. Chciałem, żeby na mnie wpadł, bo wtedy dojdzie do naszego zbliżenia się. I oczywiście nie myliłem się, bo nie minęło nawet 5 sekund a my już leżeliśmy na podłodze. Ungarn potrząsnął głową, po czym spojrzał mi w oczy. Ja natomiast jak głupi czekałem aż coś zrobi.
- Wybacz! - rzucił po chwili milczenia i wstał.
- Ah, nie szkodzi. To moja wina.
Kiedy już był na prostych nogach, podał mi pomocną dłoń. Zdziwiłem się na ten gest. Będę mógł to złapać za rękę... Jacie, to będzie chyba jeden z najlepszych dni w moim życiu! No nie wliczając tych dwóch sprawdzianów z których najpewniej dostanę 1, ponieważ niczego nie napisałem ale nie nimi powinienem się teraz przejmować.
Oczywiście jeśli już uda mi się z nim być, a jest 99,9% procent szansy że tak będzie, to wtedy Ungarn będzie tylko dla mnie. Nikomu nie pozwolę mi go odebrać.
Złapałem go za rękę i zdałem sobie sprawę jak bardzo jego dłoń jest delikatna. Boże, przyjemnie się ją dotyka...
Ungarn pociągnął mnie do siebie, abym mógł się podnieść. Kiedy już byłem na prostych nogach, podszedłem do niego delikatnie, żeby myślał, że za mocno mnie do siebie zbliżył. Spojrzałem w dół z lekko uniesionym prawym kącikiem ust. Chłopak szybko puścił mnie, po czym cofnął się o kilka kroków. Skrzywiłem się na moment. Westchnąłem cichutko. Chciałem coś powiedzieć, jednak on mnie wyprzedził.
- Wybacz Ausztria, lecz muszę już wracać do domu. Miło było, do zobaczenia! - rzucił szybko zmieszany i odszedł.
- Na razie - powiedziałem obojętnie, jednak w środku walczyłem ze sobą z powodu szczęścia. Cholera, tak bardzo się cieszę z dzisiejszego dnia! Mam dużo do opowiedzenia mojemu bratu.
Wróciłem do domu w świetnym humorze, ale oczywiście ten chuj musiał mi go zniszczyć. Gdyby nie on, ten dzień byłby idealny. No ale takie życie.
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
𝖳𝖾𝗇 𝗋𝗈𝗓𝖽𝗓𝗂𝖺𝗅 𝗇𝗂𝖾 𝗆𝖺 𝗄𝗈𝗆𝗉𝗅𝖾𝗍𝗇𝗂𝖾 𝗌𝖾𝗇𝗌𝗎, 𝗇𝗈 𝖺𝗅𝖾 𝗍𝗋𝗓𝗒𝗆𝖺𝖼🪐 𝗇𝖺𝗌𝗍𝖾𝗉𝗇𝗒 𝖻𝖾𝖽𝗓𝗂𝖾 𝗅𝖾𝗉𝗌𝗓𝗒
𝖼𝗁𝗒𝖻𝖺.
𝖽𝗈𝖻𝗋𝖺, 𝗃𝖺 𝗅𝖾𝖼𝖾. 𝖭𝖺𝗎𝗋𝖺
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top