Ⅵ
W środku nocy obudziłam się, wtulona w ciało Johna. Od razu przypomniało mi się to, co wydarzyło się pomiędzy nami parę godzin temu. Mogłam to zaliczyć do kolejnych błędów, które popełniłam w życiu. Jak ja mogłam być taka głupia, żeby po tym wszystkim znowu się z nim przespać?
Wstałam z łóżka, jak najciszej tylko potrafiłam, żeby nie obudzić śpiącego mężczyzny. Nie chciałam się z nim zmierzyć, bo nie miałam pojęcia jakbym zareagowała na niego.
Zabrałam swoje rzeczy, które leżały na podłodze, a następnie założyłam bieliznę oraz koszulę Johna. Wyjęłam ze swoich spodni kartkę i po chwili już opuściłam apartament mężczyzny.
Gdy tylko weszłam do siebie, położyłam się na łóżku i po prostu się rozpłakałam. To było silniejsze ode mnie. Znowu dałam się nabrać na jego sztuczki, a tyle razy powtarzałam sobie, że to koniec. Byłam tak samo naiwna, jak te wszystkie młode pielęgniarki, które przychodziły do pracy i miały nadzieję, że uda im się rozkochać w sobie neurochirurga.
Nie wiedziałam nawet, kiedy ponownie zasnęłam. Musiałam być naprawdę zmęczona, ale to mi odpowiadało. Przynajmniej nie myślałam za dużo o tej sytuacji.
Rano musiałam niestety wstać w miarę szybko, żeby móc się wyrobić przed tą całą konferencją. Wzięłam prysznic, a następnie przebrałam się w elegancki komplet, który musiał wyglądać profesjonalnie. Nie mogłam się pojawić w byle jakim ubraniu, bo od razu by mnie wyśmiali. To nie było takie środowisko, w którym mogłam pokazać się w starych spodniach oraz zwykłej luźnej bluzce.
Koszulę Johna powiesiłam na oparciu krzesła, wcześniej zaciągając się jej zapachem. Nadal pachniała nim, co mi się tak cholernie podobało. Mogłabym go wdychać w nieskończoność. Coś cudownego.
Wykonałam idealny makijaż, do którego zazwyczaj nie przykładałam zbyt dużej uwagi. Tym razem niestety musiałam dłużej posiedzieć, żeby kreska wyszła idealnie, a poprawiałam ją chyba pięć razy. Na co dzień nie miałam czasu na takie głupoty, ponieważ spędzałam praktycznie całe dnie w szpitalu. Dyżury potrafiły być naprawdę męczące, więc wolałam wykorzystać wolne chwilę na sen niż na makijaż.
Inne kobiety potrafiły przyjść po dwudziestu godzinach dyżuru w nienagannie pomalowanej twarzy, a mnie to zawsze zastanawiało. Czy naprawdę chęć przypodobania się Johnowi oraz Mattowi, aż tak na nie wpływała.
Gdybym mogła to z chęcią oznajmiłabym, że były w błędzie. Backett z tego, co mogłam zaobserwować nie zwracał, aż tak uwagi na wygląd. Potrafił mimo wszystko doceniać coś więcej, a przynajmniej tak mi się wydawało skoro zainteresował się mną.
Kiedy byłam już gotowa, spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze godzinę do naszej umówionej godziny spotkania. Postanowiłam wcześniej pójść jeszcze do hotelowej restauracji, aby zjeść jeszcze śniadanie. Miałam tylko nadzieję, aby zjeść jeszcze śniadanie. Miałam tylko nadzieję, że nie spotkam tam Johna, bo to by było strasznie niekomfortowe. Za wcześnie było na takie spotkania, a przynajmniej nie przed wypiciem kawy.
Wychodząc z pokoju, rozejrzałam się dookoła, aby upewnić się czy nie ma nigdzie lekarza. Gdy tylko upewniłam się, że droga była czysta, windą zjechałam na sam dół, a następnie korytarzem poszłam prosto do miejsca, w którym wczoraj spędziłam miło czas z Johnem. Uśmiechnęłam się na samą myśl naszego nieudolnego tańca, który oczywiście ja zniszczyłam.
Usiadłam przy wolnym stoliku, rozglądając się wcześniej dookoła czy nigdzie nie było Becketta. Odetchnęłam z ulgą, gdy go nie zobaczyłam. Zamówiłam naleśniki na śniadanie, które już po krótkiej chwili dostałam. Były naprawdę pyszne, co było czymś nowym, bo zazwyczaj w angielskich hotelach ciężko było o coś innego niż jajka czy też tosty. Miła odmiana.
- Smacznego. - Usłyszałam za sobą głos lekarza. Przełknęłam głośno ślinę i nie miałam ochoty się odezwać do niego czy też nawet odwrócić w jego stronę. - Uciekłaś - dodał po chwili mojego milczenia.
Zamiast odpowiedzieć, zareagować w jakiś sposób, ja nadal siedziałam i wpatrywałam się w talerz, znajdujący się przede mną. Mężczyzna nie odpuścił sobie i zajął wolne miejsce naprzeciwko mnie.
- Chcę pobyć sama - powiedziałam i odważyłam się spojrzeć mu w oczy. Musiałam go jakoś przekonać, aby stąd poszedł, ale mogłam się domyślić, że to było praktycznie nie możliwe.
Nie odzywając się do niego kończyłam jeść naleśniki. Starałam się traktować go, jak powietrze, bo to było najlepsze wyjście z tej sytuacji.
- Ashley - zaczął, chcąc powiedzieć coś więcej.
- Nie! - podniosłam głos. - Musimy już chyba jechać. - Spojrzałam na zegarek. Za dziesięć minut mieliśmy się spotkać z dwójką mężczyzn, która miała do nas dołączyć.
Wstałam z krzesła i nie odwracając się za siebie ruszyłam do przodu. Czułam na sobie wzrok Johna oraz słyszałam jego kroki. Mogłam się domyśli, że szedł za mną.
Przed wejściem do hotelu czekał już doktor Veld z drugim stażystą, który razem ze mną miał tą przyjemność, aby uczestniczyć w konferencji.
- Dzień dobry - przywitałam się z nimi, a następnie stanęłam z boku, przyglądając się trójce mężczyzn. John od razu przywitał się z Mattem, którym przyjaźnił się chyba od dawna. Ich relacja różniła się od tych, jakie panowały pomiędzy innymi lekarzami. Było widać gołym okiem, że żartowali, siedząc w gabinecie lekarskim. Trochę przypomniało mi to moją relację z Rose. Zdecydowanie dobrze było mieć kogoś takiego.
- Chodźcie, jedziemy - powiedział Backett, wskazując ręką samochód, który właśnie podjechał. Nigdy wcześniej nie jechałam samochodem, który był prowadzony przez szofera, więc miałam kolejną okazję do poznania czegoś nowego.
Grzecznie poszłam za nimi i wsiadłam do auta. Wcześniej wykalkulowałam to tak, żeby nie siedzieć koło Johna i udało mi się. Mężczyzna usiadł z przodu, więc siedziałam pomiędzy moim kolegą ze studiów, a lekarzem.
- Nie muszę wam przypominać, że macie się odpowiednio zachowywać - zaczął Veld. - To nie są wykłady na których możecie przysypiać tylko poważne spotkanie, a my z doktorem Backettem odpowiadamy za was - dodał. Powiedział to w taki sposób, jakby miał nas za gówniarzy, którzy nie mają pojęcia, jak się zachować w danej sytuacji. Był w błędzie. Spanie na wykładzie? Nie możliwe. Sam studiował medycynę, więc doskonale zdawał sobie sprawę, że nie było nawet mowy o tym, aby zamknąć chociaż na chwilę oczy.
Po dojechaniu na miejsce konferencji od razu skierowaliśmy się do elegancko ubranej kobiety, która sprawdzała dane oraz wydawała karty, które umożliwiały uczestnictwo w tym wydarzeniu.
Uśmiechnęłam się i podziękowałam, gdy dostałam swoją. Powoli szłam za Johnem oraz Mattem. Cały czas uważnie im się przyglądałam, żeby czasem się nie zgubić. Wtedy dopiero zrobili by aferę, a tego chciałam uniknąć. Już i tak miałam zbyt dużo problemów.
- Wiesz, że nie dam ci spokoju, Lee - szepnął John, kiedy wchodziliśmy na solę, gdzie miały odbyć się pierwsze wykłady. Udając, że nic nie słyszałam, zajęłam wolne miejsce, ale niestety tym razem nie udało mi się uniknąć jego bliskiej obecności, a szkoda. Musiałam wytrzymać jeszcze parę godzin w jego towarzystwie i będę miała spokój.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top