𝑃𝑟𝑜𝑙𝑜𝑔𝑢𝑒
"Księżyc wisiał gdzieś wysoko, na tle indygowego, nakrapianego nieba.
Malutkie punkciki w przestworzach, niczym farba po machnięciu pędzlem, rozbryzgiwały się na wszystkie strony, tworząc radosny taniec, mieniących się barw.
Kolory wybuchały w akompaniamencie krzyków tak radosnych, iż niemal dziecięcych.
W przestrzeni rozbrzmiała piosenka:
-Another day has gone
I'm still all alone
How could this be?
You're not here with me
You never said goodbye
Someone tell me why
Did you have to go?
And leave my world so cold. -Nadwyraz wesoły głos, zdawał się skrywać za kurtyną jego smutnego właściciela.
A ja tylko przez chwilę pewna tego co widziałam, staram się wmówić wam, czytelnikom.
Że to było smutne."
Zamknęłam laptopa, przeciągając się ociążale, wcześniej publikując tekst.
Zaspane oczy wydawały się odmówić posłuszeństwa.
Beznamiętnie wstałam z wielkiej kanapy, spoglądając przed siebie.
Za oknem mieniły się oranże zachodzącego słońca, nad morskim horyzontem.
Niespodziewanie z urządzenia wydobyło się krótkie piknięcie.
Bezceremonialnie otworzyłam klapę i zerknęłam na powiadomienie.
Anonim: Bardzo ciekawy punkt widzenia! Pozdrawiam <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top