Następnym razem sprecyzuj odpowiedź.
*Perspektywa Minho*
Biegam już kilka godzin. W czynności zerkam na zegarek 17:33:47, pora wracać. Mimo, że jest dość wcześnie, bo Wrota zamykają się o 20, to wolę wrócić wcześniej aby pobyć trochę z Tay. Polubiłem tą dziewczynę, jest taka przebojowa, żartobliwa i mega... pociągająca?
Jestem niedaleko Wrót. Przyśpieszyłem ruch dolnych kończyn i biegłem jeszcze szybciej. Jeszcze kawałek i będę. Wybiegam zza zakrętu i niczym gepard przekraczam Wrota.
Padam na trawę i zamykam oczy.
Leżę kilka minut, ale nie chce mi się podnieść.
-Stary, ci w tej pozie wygodnie? - słyszę rozbawiony głos Syriusza
-O co ci chodzi, smrodasie?- unoszę lekko głowę i otwieram oczy, chłopak przygląda mi się uważnie
-Masz uniesioną dupę do góry.- śmieje się, a ja wywracam oczami, po czym wstaję i otrzepuję się z ziemi.
-Chłopie czekałem aż weźmiesz mnie od tyłu.- odrzekłem wycierając niby łzę
-Sorry, wolę Newta.- wybuchnęliśmy śmiechem
-Co było na obiad?- pytam gdy przestaję się śmiać
-Dwa gołąbki, ziemniaki i ogórki.- wyrecytowuje chłopak
-Wiesz, muszę już iść.- oddalam się od niego, ale słyszę jeszcze jego pewny siebie głos
-Pozdrów ode mnie Tirę. - dostrzegam na jego gębie złośliwy uśmiech
-A żebyś wiedział, że pozdrowię. A w ogóle skąd wiesz, że idę do niej?
-Ma się to coś. - wzrusza ramionami i truchtem odbiega w stronę Pokoju Map
Po kilku minutach docieram do Bazy. Niechętnie wspinam się po schodach, a następnie człapię przez korytarz prowadzący do pokojów.Bez pukania wchodzę do pomieszczenia świeżynki. Otwieram szeroko oczy, widzę blondyna i ją.
-Co robicie? - spoglądam na nich zdziwiony
-O-on mni-mnie gwał-gwałcił.- wyjąkała dziewczyna pocierając dłońmi żebra, a mi automatycznie mięśnie się napinają i krew zaczyna szybciej krążyć po moim ciele, momo że jest moim przyjacielem i nie pozwolę mu jej dotykać.
-Przepraszam, co?!- podniosłem głos, chyba troszkę za bardzo, bo spojrzeli na mnie jak na idiotę
-Gwałcił mnie łaskotkami.- wyjaśnia dziewczyna, jakby to była oczywista rzecz
-Następnym razem sprecyzuj swoją odpowiedź.- mówię półgłosem
-Wiecie co?- spoglądamy na blondyna - Ja..musze iść do..do..no wiecie.- drapie się po karku i patrzy na mnie znacząco
-Taak, idziesz do Alby'ego pomóc mu sprzątać. - uśmiecham się kpiąco, a on wychodzi z mordem w oczach, a ja siadam na brzegu łóżka
Zauważam małą karteczkę i biorę ją w rękę.
-,,Spotkajmy się o 21. 30 w lesie... Zielony''?- zerkam na dziewczynę, a ona jedynie wzrusza ramionami
-Nie pytaj. Nie wiem o co chodzi.- mówi - Jak wyszłam z pokoju to jej nie było, dopiero jak przyszłam po obiedzie to już leżała, wzdycha cicho
-Nie matrw się, pójdę z tobą.- uśmiecham się pocieszająco, a ona spogląda na mnie spod swoich gęstych rzęs
-Dzięki Minho.- mówi ściszonym głosem - Mam nadzieję,że to nie będzie żaden gwałciciel.- śmieję się,ale wiem, że naprawdę w środku dygocze ze strachu
-Nie ma za co i wiesz.. Nie bój się nikt ciebie nie skrzywdzi.- odpowiadam i kładę rękę na jej ramię, a ona jej nie rzuca
-Wiesz jak tu przyjechałam...
-Taay, to było przedwczoraj.-mówię, ale ona patrzy na mnie wzrokiem który ciśnie piorunami.- Kontynuuj.
-Przyjechałam to, wcale się was nie bałam ani trochę i...nie wiem jak mam to powiedziesz, ale ja mam wspomnienia...-ostatnie słowo wyszptała, spojrzałem na nią wystraszony jak i zdziwiony
-Jak to?- pytam również szeptem
-Śniło mi się...znaczy...-wzięła głęboki wdech- Ja byłam takiem duchem, ale widziałam tam dwie dziewczyny, jedna blondynka, a druga brunetka, którą byłam ja. Później wszedł ojciec do pokoju, w którym byłam i dał mi...nam? Zresztą dał im sukienki,ale ta druga ja, nie chciała jej ubrać i rozmawiali; ojciec i ona, bo ta blondynka wyszła z pokoiku. Mówili coś o przyjaciołach...Pamiętam imię Thomas i Teresa, ponoć mnie nie lubili, bo jestem zbyt szalona oraz,że wolą moją siostrę Remensee? Ale po tym zeszło na moich przyjaciół, ojciec zapytał kto mnie zechce, a ja powiedziałam,że moim przyjacielem jest...-zerknęła na mnie speszona, ale nadal odpowiadała - Minho...i..i Newt...A później już nie pamiętam, bo się obudziłam. - dokończyła szybko
-Dziękuję.- odpowiadam cicho
-Za co ?- pyta mnie również cicho
-Za to,że mi ufasz Tay. - łapię wolną dłonią jej prawą delikatną rączkę i trzymam
-nie masz za co dziękować Minho. Ufam ci i tyle w temacie.-uśmiecha się leciutko
-Czyli znaliśmy się kiedyś?
-Wychodzi na to,że tak.-wyjąkała i wtuliła się we mnie- Ale też najpierw powiedziałam ,że to ty jesteś moim przyjacielem.-na jej twarz wparował czerwony kolor na co ja zachichotałem
-Ładnie ci w czerwonym.-odrzekłem i uśmiechnąłem się łobuzersko, na co ona jeszcze bardziej poczerwieniała- Mówiłem, że ładnie ci w tym kolorze, ale nie przesadzaj.
-Idź już sobie.- zbulwersowana brunetka zrzuciła mnie z łóżka, lecz ja w ostatniej chwili złapałem ją w talii przez co ona leżała na mnie, uśmiechnąłem się szeroko i poruszyłem znacząco brwiami
-Jesteś debilem, wiesz o tym?-spytała patrząc na mnie z podciągniętymi brwiami ku górze
-Tak wiem. Ale za to bardzo przystojnym debilem.-dziewczyna kopnęła mnie kolanem w mojego najwierniejszego przyjaciela - Auu...a to za co?
-Za swoje idiotyczne odzwyki.-powiedziała zadowolona z siebie i zeszła ze mnie
-Gdzie idziesz?- spytałęm troszkę podniecony sytuacją sprzed chwili
-Tam gdzie nie ma cymbała zwanego - Minho.-syknęła na mnie
-Czemu jesteś taka niemiła?-zapytałem wstając i otrzepując się z mojego niby kurzu
-A dlaczego ty zadajesz takie durne pytania?-podeszła do mnie i trzymając swój palec wskazujący na mój tors
-A po co się o to pytasz znając odpowiedź?- zacząłem naśladować jej głosik i zbliżać się do jej twarzy
-A czemu ty jesteś tak cholernie głupi?- patrzyliśmy sobie w oczy, a nasze twarze dzieliła niebezpieczna odległość
-A może dla tego, że ktoś lubi mnie denerwować?- dzieliły nas minimetry
-Och zamknij się...-warknęła i odsunęła swoją śliczną buźkę od mojej
-A miało byc tak pięknie...-westchnąłem
-Chyba w twoich snach.
-Moje sny są piękne z tobą w roli głównej.-uśmiechnąłem się i stanąłem przy drziwach opierając się o nie
-Zboczeniec pieprzony.- mruknęła pod nosem, a ja brutalnie przygwoździłem ją do ściany, nogą zamykając drzwi
-Co ty powiedziałaś?-szepnąłem jej do ucha namiętnym głosem
-Ty jesteś chyba chory człowieku.- odszepnęła troszkę przestraszona
-Ja nie jestem chory, to ty jesteś moją chorobą Tay.- odrzekam i zabieram ręce ze ściany dając jej wolną przestrzeń, otworzyłem drzwi i gdy już miałem wyjść poczułem delikatną dłoń na nadgarstku
-Ymm..wiesz Minho myślę,że jeżeli kiedyś się przyjaźniliśmy to... nie powinnyśmi tego zmieniać.- powiedziała patrząc na podłogę, a gdy skończyła swoimi brązowymi tęczówkami spojrzała mi w oczy i leciutko podniosła kąciki ust w górę
-Masz rację, nie chcę tego zmieniać.- odwzajemniłem gest, a ona puściła mnie
-Mogę iść z tobą?
-Idę do Pokoju Map, a tam tylko my możemy chodzić,ale...-zerknęła na mnie prosząco - Ogay, chodź zołzo.
Wolnym krokiem skierowaliśmy się do budynku, zachowując się jakby nic się nie stało.
~~~~~~~~~~~~~
1079 słów :D
Przepraszam,że rzadko wrzucam,ale mam problemy z przyjaciółkami, nauczycielką i w domu...
PS. Poproszę o jakieś komentarze motywujące ☺
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top