29. Biała, czy może ècru?
Siedem miesięcy później
Taeyeon
— Myślisz, że biała na pewno będzie w porządku? Widziałam ostatnio piękną ècru i—
— Nie, nie, nie! — Przerwała mi Tiff, machając mi palcem przed nosem. Uśmiechnęła się szeroko, gładząc biały materiał stojącej przed nami sukni. Jeśli manekin już dzięki niej wyglądał tak pięknie, to i może i dla mnie jest jakaś nadzieja? — Sukienka ślubna musi być biała, rozumiesz? Biała! Nie kombinuj, proszę cię, Tae. Masz ją już i wygląda pięknie. Nie szukaj na wariata innej na ostatnią chwilę.
Westchnęłam raz jeszcze, gładząc materiał. Suknia miała pięknie skrojoną talię, jedwabne, kwieciste rękawy oraz delikatną spódnicę, którą zwieńczała skromna falbana.
— Chyba nawet ja nie zamieniłabym tej na żadną inną... myślisz, że Baekhyunowi się spodoba? — Spojrzałam na nią niepewnie, czując nagły uścisk w brzuchu na myśl o zbliżającym się weselu. I tak się sobie dziwię, że strach dopada mnie dopiero tydzień przed wydarzeniem.
— Myślę, że będzie zachwycony. — Uśmiechnęła się ciepło, ale po chwili zakryła sobie usta ręką, wybuchając śmiechem. — Przepraszam, coś mi się po prostu przypomniało.
— Hm? — Spojrzałam na nią pytająco, jednak ona tylko pokręciła głową.
— Powiem ci, jak usiądziemy, dobrze?
Jej zachowanie było dosyć ciekawe, więc od razu po przymierzeniu i zamówieniu sukni udałyśmy się do kawiarni nieopodal. Usiadłyśmy przy stoliku, tuż przy oknie, skąd miałyśmy widok na ulicę tętniącą życiem, zielone drzewa oraz wesołych spacerowiczów. Zamówiłyśmy po mrożonej kawie, bo dzień był dość upalny. Chciałam domówić jakiś deser, ale kobieta przed ślubem jednak powinna dbać o to, co je, w końcu w tak ważnym dniu trzeba wyglądać idealnie.
— Więc... o co chodziło? — zapytałam, gdy moja przyjaciółka sprawdzała coś na telefonie. Uniosła na mnie zaskoczony wzrok, aby po chwili zmarszczyć brwi.
— Aaa, to. — Odłożyła komórkę na stolik. — Po prostu pewna rzecz wydaje mi się bardzo śmieszna przy tym, że zaraz ty i Baekhyun będziecie małżeństwem. Pamiętasz, jak kiedyś starałam się z nim umówić?
— Pamiętam — roześmiałam się — Trochę mi na ciebie narzekał.
— Oj tam, stare dzieje. Szczerze to wtedy posądzałam go o bycie gejem.
— Gejem? — Jej słowa zbiły mnie z tropu, ale sprawiły, że na moich ustach zagościł jeszcze większy uśmiech. — Żartujesz. Dlaczego tak myślałaś?
— Pracował wtedy też u nas Chanyeol. To głupie, ale myślałam, że byli razem. Czasami wyłapywałam ich spojrzenia, zdarzały się dziwne zbiegi okoliczności ich nieobecności w pracy, oraz sam Chanyeol podejrzanie często chodził do jego gabinetu. Ej, nie śmiej się! — skomentowała mój odruch bezwarunkowy. — Też byś go o to podejrzewała! To naprawdę było dziwne!
— Przepraszam, jakoś trudno mi w to uwierzyć. Ale rozumiem, naprawdę, Tiff. — Uśmiechnęłam się do kelnerki, która przyniosła nam nasze zamówienia i upiłam kilka łyków z westchnieniem. W myślach jednak zastanawiałam się nad opowieścią Tiffany. Wydawało się to bardzo głupie, ale faktycznie brzmiało dość dziwnie. Przypomniałam sobie teraz okres po nowym roku, kiedy z Baekhyunem nie odzywaliśmy się do siebie, a nasz związek miał kryzys po tak krótkim czasie. Potem jednak wszystko się ułożyło... ale czy to przypadkiem nie był czas, niedługo po odejściu tego chłopaka?
— Potem dowiedziałam się, że jesteście razem, więc wydało mi się oczywiste, że to nie mogła być prawda. Zresztą, chwilę po tym nagle Park odszedł i z tego co wiem, wrócił do Seulu. Szkoda, nawet go polubiłam.
— Co jak co, ale lubiłam jego kolorowe koszulki. — Z łatwością przypomniałam sobie twarz nastolatka, oraz jego bardzo charakterystyczne ubrania i styl bycia. Opowieść przyjaciółki jednak wciąż wzbudzała we mnie pewne uczucie, przez które nie do końca byłam wszystkiego pewna, jednak postanowiłam dać sobie z tym spokój i nie zaprzątać sobie głowy głupotami tydzień przed ślubem. — I jego bluz też nie da się zapomnieć. A... wiadomo, dlaczego odszedł?
Tiffany wzruszyła ramionami i spojrzała gdzieś w przestrzeń, najwyraźniej starając się coś sobie przypomnieć.
— Jeśli dobrze pamiętam, to nawet się nie pożegnał. Nie pytałam Baekhyuna, więc... nie wiem.
— Rozumiem, ale w sumie nieważne. Robimy dziś coś jeszcze?
🌼🌼🌼
Dziś odebrałam suknię i szczęśliwa szłam właśnie do moich rodziców, którzy chyba przeżywali ten ślub bardziej ode mnie. To normalne, że miałam dzień przed ceremonią wątpliwości? Mam wrażenie, że każda panna młoda boi się tego dnia, ale... nie umiem do końca nazwać uczuć, które się we mnie kłębiły. Coraz częstsze pytanie, które pojawiało się w mojej głowie to to, czy naprawdę chcę spędzić z Baekiem całe życie. Oczywiście, uwielbiałam go, uważałam, że jest przystojny, ale... czy to nazywa się miłością? We wszystkich dramach jakie oglądam, w piosenkach, których słucham, miłość opisywana jest jako coś tak wyjątkowego, co sprawia, że widzisz świat zupełnie inaczej, widzisz tylko swoją drugą połówkę i nie wyobrażasz sobie chociażby jednego dnia bez niej.
Czy ja nie wyobrażam sobie życia bez Baekhyuna?
Czy ja nie widzę świata oprócz niego?
Czy ja mogę powiedzieć, że go kocham?
To głupie, ale te myśli od pewnego czasu krążą mi po głowie i nie dają spokoju. Bałam się, że uczucie, które do niego żywiłam, było zwykłym zauroczeniem, a ja popełniam błąd, którego bardzo nie chciałam. Znamy się niecały rok. Czy my nie spieszymy się aż za bardzo?
Baekhyun miał być dziś w domu nieco później, niż zazwyczaj, a brak czasu obiecał mi wynagrodzić podczas miesiąca miodowego, kiedy to wyjedziemy do Tajlandii. Do rodziców jednak postanowiłam wpaść tylko na chwilę, aby pokazać mój jutrzejszy strój, aby następnie po prostu wrócić do domu i się porządnie wyspać, bo tego zdecydowanie mi brakowało. Miałam nadzieję, że jutro obudzę się już szczęśliwa, bez jakichkolwiek przykrych myśli.
Mimo moich starań szybkiego powrotu do domu, stanęłam przed mieszkaniem Baekhyuna, w którym sama mieszkałam od 3 miesięcy, dopiero późnym wieczorem. Moja mama postanowiła urządzić mi długą pogadankę na temat małżeństwa, jakby mi to było potrzebne. Doceniam jej starania, ale mamo... naprawdę wiem, jak się robi dzieci, dobra? Fakt, że Baek po prostu chciał czekać z tym aż do ślubu, uważałam za dość uroczy. Sam Hyun był bardzo uroczy. Uważałam, że jest mężczyzną idealnym... dlaczego więc ja naprawdę mam wątpliwości, co do moich uczuć? To jest ideał, tak? Nie trafię nigdy na kogoś lepszego.
Odszukałam klucze gdzieś na dnie mojej torby po dobrej minucie poszukiwań. W końcu, zmęczona, mogłam wejść do mieszkania, jednak gdy chciałam przekręcić zamek, drzwi okazały się być już otwarte, a mi niemalże stanęło serce. Nie do końca wiem, czy z zaskoczenia, czy z natychmiastowego żalu, gdy usłyszałam dźwięk, wydobywający się z naszego mieszkania.
Nie, to nie był szloch.
To był głośny płacz, który sprawił, że zamarłam na kilka minut, stojąc w progu niczym posąg. Powoli zamknęłam za sobą drzwi, aby nie narobić hałasu i zdjęłam obcasy. Postawiłam pakunki na podłodze i powoli skierowałam się w stronę źródła dźwięku, które znajdowało się w sypialni. Stanęłam za rozchylonymi drzwiami i ze łzami w oczach obserwowałam Baekhyuna, siedzącego na łóżku i płaczącego w swoje dłonie. Nie mam pojęcia, jak długo to już trwało, ale jego głos był ochrypły od głośnych dźwięków, które z siebie wydobywał. Zacisnęłam palce na rękawach swojego swetra i starłam pojedynczą łzę, która spłynęła po moim policzku. Przypomniałam sobie niedawną rozmowę z Tiffany i przełknęłam ślinę przez nagły, mocny uścisk w piersi.
Nagle wszystko stało się dla mnie jasne. Nie potrzebowałam zapewnienia, że mam rację. Czułam, że jest tak, jak właśnie myślę.
Uchyliłam drzwi, nie mogąc dłużej bezczynnie przypatrywać się Baekowi, który nie przestawał płakać i szarpać swoich włosów, nie wiedząc nawet o mojej obecności. Nie widziałam nigdy człowieka w takim szale, więc nie wiedziałam, jak się zachować, zwłaszcza, że była to bliska dla mnie osoba.
Powoli podeszłam do łóżka, na którym usiadłam. Dopiero wtedy mężczyzna uniósł na mnie swoje przekrwione oczy, w których można było zobaczyć prawdziwy strach. Niemalże od razu jednak odwrócił głowę w drugą stronę, widocznie nie chcąc, abym widziała go w takim stanie, milcząc przy tym. W pokoju jednak wciąż wyraźnie słychać było jego nierówny, niespokojny oddech. Zwróciłam też uwagę na stojącą obok łoża butelkę naszej najdroższej whisky, która była jednak opróżniona jedynie w niewielkim procencie. Od Baekhyuna ledwo co było czuć delikatny zapach alkoholu, więc wiedziałam, że jest całkowicie trzeźwy.
— Ty... — odezwałam się, starając się wydusić z siebie słowa, mimo ściśniętego gardła. — Nie kochasz mnie... prawda?
Pomiędzy nami nastała cisza, a ja czułam, że były to najdłuższe sekundy w moim życiu. To bolało. To tak cholernie bolało, zwłaszcza, że doskonale zdawałam sobie sprawę z odpowiedzi, która zaraz miała paść w tym pokoju i dopełnić gorzką atmosferę.
— Przepraszam cię — szepnął, dalej nie patrząc na mnie chociażby przez moment. — Tak bardzo cię przepraszam, Tae.
— Nigdy nie chciałeś tego ślubu? — Zadałam kolejne pytanie, ponownie znając jego odpowiedź. Rękawem starłam kolejne łzy, które zaczęły ciec po moich polikach wbrew mojej woli. Nic nie mogłam na to poradzić. Wróciłam tu z myślą, że zaraz zasnę obok człowieka, którego darzyłam uczuciem silniejszym od przyjaźni, jednak właśnie całe moje plany na życie się posypały.
— Przepraszam — Powtórzył cichym, niepodobnym do niego głosem. Jego głowa była smętnie opuszczona, a ręce splótł ze sobą pomiędzy nogami. Przydługawe kosmyki zasłoniły mu oczy, co było chyba dla mnie lepsze, niż patrzenie w nie i widzenie jego uczuć. — Nie mogę z tobą być. Nie dam rady.
— To tamten chłopak, prawda? — zapytałam po dłuższej chwili, gdy już byłam w stanie kontrolować swój głos. — To właśnie jego wolisz? Chanyeola...
W końcu na mnie spojrzał dużymi, zaszklonymi oczami.
— Skąd ty...?
Pokręciłam tylko głową, że to nieważne i spuściłam wzrok. Ponownie starłam słone krople z twarzy i zaczęłam bawić się palcami.
— Czy wtedy na ulicy... to on cię uderzył? Ty... Zdradziłeś go ze mną, Baekhyun?
Ponownie nastała cisza, przerywana jedynie tykaniem zegara i naszymi oddechami.
— Tak.
— Nie rozumiem... dlaczego ty to wszystko zrobiłeś? Baekhyun... ja... ja naprawdę nie rozumiem. — Smutek mieszał mi się z niedowierzaniem, bo w głębi siebie jednak miałam nadzieję, że na wszystkie moje pytania odpowie przecząco, a jego płacz nie był spowodowany naszą relacją.
— Nie zrozum mnie źle, Taeyeon. Kocham cię jak przyjaciółkę, naprawdę... ale to nie miłość, rozumiesz? Zresztą, nie miej złudzeń. Ty też nie czujesz do mnie czegoś więcej. To tylko przyzwyczajenie i zauroczenie.
— Co... co ty mówisz? — zapytałam zaskoczona. Skąd on mógł wiedzieć, co o nim myślę? — Skąd ty możesz wiedzieć, że cię nie kocham?
— Nie patrzysz na mnie tak, jak robił to Chanyeol — odpowiedział cicho, patrząc na mnie z dołu zmęczonym spojrzeniem. — Po prostu.
Nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć, więc tylko patrzyłam mu w oczy, przez których widok i ja chciałam ponownie płakać. Baekhyun uniósł się i mnie objął, na co zaskoczona na początku nie zareagowałam. Drżącymi dłońmi chwyciłam w końcu materiał jego koszuli na plecach i przycisnęłam go do siebie.
— Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa i znajdziesz kogoś, kogo pokochasz. Jesteś wspaniała i o tym wiesz. W końcu ktoś to doceni. Ktoś, kto nie jest takim kretynem jak ja.
— Nie obwiniaj się, Baekhyun... — szepnęłam, nie wiedzieć czemu czując momentalnie wielką ulgę. Zdałam sobie sprawę, że faktycznie chyba naprawdę nie chciałam tego ślubu, a rozstanie z Baekhyunem sprawiło, że naprawdę poczułam się wolna, mając w nim tylko przyjaciela. Jakim cudem, nagle można poczuć się tak lekko? Czuć się tak, jak od dawna się już nie czuło? — Myślę... myślę, że wyjdzie nam to na dobre.
Baekhyun uśmiechnął się delikatnie, odsuwając mnie od siebie i gładząc mnie po włosach. Uśmiechnęłam się lekko. Obydwoje mieliśmy zaczerwienione oczy i policzki, a na naszych twarzach widać było smugi po resztkach łez.
— Nie masz mi niczego za złe, Tae? — zapytał z nadzieją, gładząc mój policzek.
— Nie... szczerze to... sama miałam wątpliwości i... chyba masz rację. Chciałabym, abyś ze mną był. Nie jako mąż. Jako przyjaciel, bo... jesteś mi tak bardzo bliski, Baekkie.
Uśmiechnął się i ponownie zamknął mnie w swoim szczelnym uścisku.
— Nawet, gdy wróciłem z wojska, chyba nie czułem takiej ulgi... dziękuję. Jesteś tak cudowną kobietą, Tae.
Obydwoje byliśmy szczęśliwi. Pomimo naszych łez.
🌼🌼🌼
— Chcesz kawy? — zapytałam, gdy Baekhyun wszedł zaspany do kuchni. Usiadł przy stole i pokiwał głową. Wyglądał jak siedem nieszczęść w tej pogniecionej koszulce i poczochranych włosach. Miałam też wrażenie, że nie spał najlepiej tej nocy, podobnie zresztą jak ja.
Podałam mu kubek z gorącym napojem i sama usiadłam z identycznym naprzeciwko niego.
— Zadzwoniłam do rodziców i wszystko odwołałam — powiedziałam i położyłam na blacie stołu wyłączony telefon. Nie byłam już w stanie znieść tysięcy wiadomości i połączeń, które zaczęły się po poinformowaniu o odwołaniu ceremonii. Dlatego właśnie stwierdziłam, że wyłączenie go będzie najlepszym rozwiązaniem.
— Czyli moi już na pewno wiedzą... — westchnął Baekhyun i przybrał skwaszoną minę. — Nie widzę tego najlepiej...
Patrzyliśmy na siebie zbolałym wzrokiem, na myśl o tym, ile będziemy musieli w najbliższym czasie słuchać na temat tego, że jesteśmy głupi, nieodpowiedzialni i niezdecydowani, a to co robimy, to błąd. Tak, jakby to ktokolwiek inny mógł decydować o naszym życiu. Jakby nie było nasze.
— Baekhyun... — Zaczęłam spokojnie, popijając kawę. Przypomniałam sobie naszą wczorajszą rozmowę, kiedy wytłumaczył mi, jak to wszystko właściwie wyglądało z jego perspektywy. — Stwierdziłam, że aż muszę ci to powiedzieć, bo nie daje mi to spokoju...
Uniósł brwi, patrząc na mnie pytająco, a ja westchnęłam, opierając policzek na dłoni. Przez chwilę milczałam, aby po sekundzie się zaśmiać i pstryknąć przyjaciela w nos.
— Musiałeś być totalnym kretynem, skoro zostawiłeś miłość swojego życia dla kogoś, kto się po prostu podobał twoim rodzicom.
— Wiem to — odpowiedział spokojnie, bo chyba wszystkie emocje z wczorajszego dnia już z niego opadły i powrócił do bycia sobą. — Nie zmienię przeszłości. Tyle, że teraz... zmieniłem się. Nie chcę robić tego, co wszyscy ode mnie oczekują. Chcę... chcę być po prostu szczęśliwy. Te miesiące bez niego wiele mi uświadomiły. Uświadomiły mi rzeczy, których nie dostrzegałem przez lata.
— Jestem z ciebie dumna — odpowiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko. — Wiesz co u niego?
Nagle spochmurniał i spuścił wzrok na swój napój, a ja żałowałam, że nie ugryzłam się w język, ale i tak prędzej czy później zeszlibyśmy na ten temat.
— Nie wiem. Kyungsoo dalej spotyka się z Jonginem, ale... — Przeczesał sobie nerwowym ruchem włosy. — Dyo cały czas mi odpowiadał, że skoro wybrałem ciebie, pytanie o Yeola nie ma sensu, bo sam sobie szkodzę, a nic tym nie zmienię. Nie mam więc pojęcia, co teraz robi...
— Pojedziesz do niego, prawda? — zapytałam i dotknęłam jego dłoni, aby na mnie spojrzał, co uczynił. — Lubiłam go, myślę, że byłabym szczęśliwa, gdybyś wszystko naprawił. A jak już to zrobisz, pójdziemy we trójkę na obiad, prawda?
Patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami, aby następnie uśmiechnąć się łagodnie i pokiwać głową.
— Na pewno tak będzie. Dziękuję, Tae. Za wszystko.
— Nie dziękuj mi, tylko się pakuj. Pomogę ci. Lecisz dziś do Seulu wszystko naprawić, Baekhyun! Choć jak tak teraz myślę, ja na jego miejscu bym cię chyba zagryzła przy pierwszym spotkaniu...
Zaśmiał się lekko i chwycił z wdzięcznością moją dłoń, którą wyciągnęłam w jego stronę, aby ruszył się z miejsca.
Cieszę się, że tak szybko przyszło mi pogodzić się z faktem, że ani ja, ani Baek nie chcieliśmy tego ślubu. Myślę, że wszystkie te przykre wydarzenia, jedynie bardziej nas do siebie zbliżyły. Kocham go, jako przyjaciela i myślę, iż jego obecność w moim życiu sprawia, że jestem szczęśliwa.
Ale teraz jeszcze jedno z nas potrzebuje zawalczyć o nasze szczęście, prawie 400 kilometrów stąd.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak jak obiecałam! Prezent świąteczny ode mnie
Co do rozdziału... obiecałam, że będzie fajnie, prawda? ^^
Przepraszam osoby, które przewidziały przeskok czasowy💜 mam nadzieję, że mimo wszystko rozdział Wam się podobał :'D
🎄Życzę Wam wszystkim wesołych, rodzinnych świąt i abyście po prostu tego dnia zapomnieli o szkole, stresie, innych problemach, raz do roku starajcie się cieszyć z każdej drobnostki🎄
Trzymajcie się ciepło i wkładajcie szaliki, abyście dalej mogli gadać, znowu w przeciwieństwie do mnie #znowu🐏💜
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top