#seokjin||soulmate
,,soulmate''
// mcflurry lion + frytki = szczęśliwy seokjin, czyli inaczej: seokjin szuka swojej bratniej duszy, żeby dokopać jeon'owi//
{ seokjin x fem.reader }
< bts >
crack; comedy;
słowa; 1956
notka; niech mi ktoś powie, że chociaż raz próbował tak to zjeść. nie wierzę w to, że jestem jedyna;
nie wiem, co mnie skłoniło do napisania tego, ale po napisaniu tego cosia nie chciałam, żeby się zmarnowało i kurzyło w szkicach, więc proszę bardzo, scenariusz z jin'em.
«────── « ⋅ʚ♡ɞ⋅ » ──────»
— To bardzo źle wygląda — skomentował zniesmaczony Yoongi, patrząc jak jego Hyung miesza frytkę w swoim deserze. Przed samym debiutem chłopaki postanowili ''zaszaleć'' i pójść na kolację do McDonald'a.
— Nie próbowałeś. Nie masz, więc prawa głosu, nie udzielam ci go — odpowiedział Seokjin, z pełną buzią mieszanki, zamówionych przez niego rzeczy. Nie tylko Yoongi dziwnie patrzył się na najstarszego, dołączyli do niego pozostali. Jednak rzucali mu tylko dziwne spojrzenia, nie za bardzo chcąc dyskutować z Jin'em. — To jest jedzenie bogów, mój drogi. Nie poznasz nieba, nie próbując tego daru.
— Wolę płonąć w piekle, niż mieć sraczkę podczas własnego debiutu — odparował Min, następnie gryząc swojego McWrap'a.
— Będzie cię od tego brzuch bolał — dodał Namjoon, zgadzając się tym samym z drugim raperem. Sam przegryzał Nuggets'y, które podkradało mu maknae line, ale lider nie zdołał jeszcze tego dostrzec, zrobił to dopiero wtedy, gdy z dwunastu kurczaczków zrobiło się ich cztery. — Co jest!?
— Oh uwierz mi, że nie będzie. Jem tak od paru lat i nic mi się nigdy nie stało — uśmiechnął się Kim, szczęśliwie kąsając kolejną fryteczkę, zamoczoną w czekoladowej polewie loda. — Mnie nic nie boli, ja mogę jeść do woli — dodał.
— Skąd ci się to w ogóle wzięło, jakby– Jak wpadłeś na ten dziwaczny pomysł? — zdziwił się Jimin, głową wskazując, jak starszy je.
— Chciałeś chyba powiedzieć: wspaniały pomysł — poprawił go Jin. Park przewrócił oczami, jednak Seokjin to zignorował, chcąc się wytłumaczyć. — Tak więc wszystko zaczęło się kiedy otworzono pierwszego McDonald'a w mojej okolic—
— To było przed dinozaurami? Czy wojną secesyjną? — odezwał się w końcu Jeongguk, wciśnięty na kanapie pomiędzy Jimin'a i Taehyung'a.
— Jeszcze jedno słowo na temat mojego wieku i dostaniesz z frytki w twarz i nie pojedziesz w poniedziałek na sprawdzian z koreańskiego!
— Jak dla mnie spoko — uśmiechnął się Gguk, pociągając waniliowego shake'a, rozkładając się wygodniej na czerwonej kanapie.
— Sza! Więc otworzyli pierwszego McDonald'a i wraz z moją mamą i bratem poszliśmy na otwarcie — Seokjin, po skończonym zdaniu, popatrzył się po wszystkich, upewniając się, że nikt mu nie przerwie. — I tak się z bratem obkupiliśmy, że do dziś pamiętam jak szczęśliwi byliśmy. Seokjoong wyglądał jakby miał się popłakać — zaśmiał się wspominając.
— Jakoś nie wierzę, że twoja mama kupiła wam aż tyle jedzenia — mruknął Jimin. — Byliśmy u ciebie, twoja mama preferuje chyba trochę inną kuchnię, niż McDonaldowską.
— Słuchaj no. Ten dzień to było jak święto, nie wierz co wszyscy przeżywaliśmy. Moja mama ma serce wiesz? Wie kiedy i jak z niego korzystać — odpowiedział Jin, wymachując w stronę młodszego frytką w ręku. — Z resztą, jeśli pięciolatek płacze jej pod nosem, że chce pójść do McDonald'a, to ona pójdzie z nim do McDonald'a.
— Masz dwie dychy, wczoraj też płakałeś, że musimy iść do Maka, wię—
— Cicho, Sza! Już ci coś dzisiaj mówiłem na ten temat! — tym razem rzucił w niego frytką. Seokjin nie będzie się męczył. — Więc mieliśmy tyle jedzenia przed sobą, że zwyczajnie już sami nie wyrabialiśmy co zjeść — kontynuował Jin. — I kiedy mój brat zarąbał dla siebie hamburgera i shake'a, ja wziąłem frytki i McFlurry. Jako, że byliśmy dziećmi, a nasza mama poszła wtedy do toalety, postanowiliśmy się pościgać, kto pierwszy wszystko zje. Wszyscy tutaj obecni chyba wiemy, że jestem mistrzem w tej dyscyplinie — wskazał na siebie, robiąc minę zwycięzcy. — Więc, jako młody geniusz, stwierdziłem, że zmieszam dwa dania i zaoszczędzę na czasie. Tak oto wynalazłem danie bogów. Proszę państwa, nie musicie mi dziękować... Robię to wszytko dla was, nie musicie mi aż tak głośno klaskać, przestańcie proszę, zaraz się zarumienię.
— Byłeś dziwnym dzieckiem, Jin — skomentował tylko Jeon, przerywając starszemu pokaz.
— Ja ci dam dziwnym! Byłem geniuszem! — okrzyknął Seokjin, zaraz będąc uciszanym przez Namjoon'a. Reszta miała już wywalone, byli zajęci innym tematem. — Po prostu nie zaliczacie się do osób, które są na tyle inteligentne, żeby zrozumieć potencjał tego dania.
— Tak? To znajdź mi proszę osobę, która zalicza się do twojej sekty. Jeśli to zrobisz... to do końca życia zamawiając frytki, będę jadł je z lodami McFlurry... i z polewą karmelową — Jeongguk nachylił się nad stolikiem, wyciągając rękę w stronę starszego.
— Jeongguk, ta polewa... to przesada, ogranicz się. Co jeśli przegrasz?
— Ja nie przegrywam, Taehyung. Z resztą nie ma na świecie osoby, która je frytki maczane w lodzie.
— Namjoon jesteś świadkiem naszego zakładu — Seokjin poinformował lidera, który tylko pokiwał głową. — Jeszcze się zdziwisz Jeon, jeszcze się zdziwisz.
— Pokaż mi na co cię stać, Hyung.
*:・゚✧*:・゚✧
— Jin? Ziemia do Jin'a... JIN!
— Co? Co się dzieje? — Seokjin spojrzał w końcu na swojego brata, z którym właśnie znajdowali się w McDonaldzie, o trzeciej w nocy. W sumie niezbyt wiedzą czemu i dlaczego, ale jako, że Bangtani dostali miesiąc wolnego dla siebie i rodziny, Seokjin postanowił odwiedzić McDonald'a wraz z bratem, ponieważ kto mu zabroni? No właśnie.
— Mówię coś do ciebie, a ty mnie kompletnie nie słuchasz — zauważył Seokjoong, następnie pociągając truskawkowego shake'a. — Widzę, że zaintrygował cię stolik tamtej dziewczyny — mruknął, znacząco unosząc brew. — Seokjin, szanuje cię za twoją karierę. Wspieram cię, dobrze o tym wiesz. Jednak... nie będziesz chyba podrywać dziewczyny w McDonaldzie, co?
— Co? Nie, nie, nie — zaśmiał się delikatnie Seokjin. — Nie rozumiesz o co mi chodzi.
— To mi wytłumacz, bo wyglądasz dwuznacznie, gapiąc się na tamtą biedną dziewczynę z otwratą paszczą, z której leci ci lód.
— Dobra, zrozumiałem. Skończ, proszę — Jin zmroził brata wzrokiem, biorąc się za opowiadanie. — Siedem dobrych lat temu założyłem się z Jeongguk'iem. Młody nie chce uwierzyć, że istnieją osoby, które jedzą dar bogów—
— Czekaj. Chcesz mi powiedzieć, że on tego nie jadł? — przerwał Seokjoong.
— Tak.
— Co za potwór! Nie wie, co traci.
— Co nie? I jakby mam mu wskazać kogoś, kto oprócz nas je w taki sposób McFlurry i frytki — zakończył Jin, właśnie zabierając się za swoje zamówienie.
— I tamta dziewczyna tak je? — spytał Joong, przekręcając głowę za siebie, aby przyjrzeć się nieznajomej.
— Yhm... Tylko nie widzę dokładnie... ma czapkę z daszkiem, zasłania jej całą twarz i te włosy... nie poprawiają naszej sytuacji — mruknął powolnie Kim, władowując do twarzy kolejną frytę. — Mam pomysł, tylko musisz mi pomóc.
— Muszę?
・゜゜・.
— Halo? Nie, mamo. Nie, nic mi nie jest. Wpadłam na chwilę do McDonald'a — mruknęłaś do telefonu, zasiadając przy stoliku. Położyłaś przed sobą plastikową tackę z lodem i małymi frytkami. Wydałaś na to wszystkie pieniądze, które miałaś w kieszeni, ale opłacało się. Byłaś w cholerę głodna a ostatnią deską ratunku był pobliski McDonald. Na następną chwilę zajęłaś się jedzeniem swojej bardzo późnej kolacji, i powolutku mieszając fryteczki w polewie karmelowej, jeździłaś wzrokiem w te i wewte, słuchając przy tym jeszcze swojej matki. W pewnym momencie twój wzrok zatrzymał się na dwóch chłopakach, którzy co chwila się w ciebie wpatrywali, jeden z nich robił to o wiele bardziej namiętnie.
— Albo wiesz co, mamo? Poczekaj, chyba ktoś mnie tu śledził... Jacyś dwaj wysocy mężczyźni... Nie, wyglądają na starszych... Tak, są ubrani na czarno... A skąd ja mam wiedzieć, czy mają tatuaże? Jeden ma maskę na twarzy... Nie kominiarkę, maseczkę!... Nie, nie wzywaj policji, po prostu zostań ze mną na słuchawce... uspokój się najpierw, kobieto. Jestem w maku, nie w lesie — opierniczyłaś histeryzującą już matkę, nasuwając na głowę swoją czapkę z daszkiem. Krzesło przekręciłaś trochu na lewo, aby chłopaki mieli mniejszy dostęp do ciebie i rozpuściłaś włosy, aby jeszcze te dodatkowo zakryły ci twarz.
Po tych czynach dokończyłaś swą ucztę w spokoju. Twoja matka nie przestała histeryzować, ale ty widząc pracowników naprzeciw siebie, uspokoiłaś się wystarczająco. Harmonię i spokój przerwał pisk i następnie jęk mężczyzny. Facet, który wcześniej się na ciebie wpatrywał leżał teraz na ziemi, najwidoczniej nie zauważył znaku, informującego o dopiero co umytej podłodze.
— Co za idiota — mruknęłaś z uśmiechem na ustach. Do mężczyzny podbiegł ktoś z obsługi, oferując pomoc. Kiedy odwróciłaś wzrok, szukając towarzysza mężczyzny, który się przewrócił, dostrzegłaś, że ten stoi praktycznie przed tobą. Tym razem był już bez maseczki i ukazywał ci uśmiech oraz dwa kciuki do góry. — Co jest?
— Szukałem cię siedem lat — odpowiedział szczęśliwy nieznajomy, kiedy ty przechodziłaś kryzys egzystencjalny. Od kiedy, przepraszam bardzo, zgodziłaś się na grę w dramie?
— Yhm Z-znamy się?
— Jeszcze nie, ale posłuchaj—
*:・゚✧*:・゚✧
— Czyli chcesz mi powiedzieć, że ten Jeongguk nie jadł nigdy żarcia Matki?
— Tak to nazywasz? — zaśmiał się Jin, po dwudziestu minutach tłumaczenia ci, że wcale nie chciał cię uprowadzić.
— A jak inaczej? — zdziwiłaś się, machając ponownie frytkę w deserze. Seokjin pokręcił tylko głową, wpatrując się w twoje jedzenie. — Kusi cię widzę, weź se fryteczkę.
— Mogę?
— A czemu nie? Weź, w końcu dowiedziałam się, że istnieje ktoś normalny na tym świecie, bierz nawet i dziesięć jeśli chcesz, tylko jedz to poprawienie — Seokjin spędził siedem lat w różnych makach, w przeróżnych krajach i w końcu natrafił na ciebie. Warto było czekać te siedem lat, jeśli miało się okazje dostać darmowe frytki, które dodatkowo mógł pomaczać w lodzie. Seokjoong stał tylko z boku, wzruszony.
— Chciałabyś może poznać Jeongguk'a?
— Słuchaj. Uwielbiam udupiać ludzi, jak mi mówisz dodatkowo, że ten typek ma coś do naszego sposobu jedzenia... możesz mnie nawet zabrać do niego i dziś.
— Więc jesteśmy umówieni! — uśmiechnął się szeroko Jin, zjadając frytkę za frytką. Po chwili dołączył też do was i Joong, nie potrafił sobie odmówić darmowego jedzenia.
・゜゜・.
— Nie wierzę ci, to nie możliwe — powtarzał Jeongguk, wchodząc następnego dnia do dormu. Chłopak nie spodziewał się kompletnie, że przy stole będziesz siedziała ty, z całym zastawem jedzenia. Seokjin nie tylko podjechał po ciebie pod twój dom, gdzie twoja matka nieźle go opierniczyła, ale też podjechał z tobą pod McDrive'a. — Nie gadaj... Gdzie ją znalazłeś? Zapłaciłeś jej!
— Los nas połączył, Jeonggukie — zaświergotał Jin, popychając młodszego na krzesło. — A teraz siadaj i patrz jak to się je. Namjoon! Ty też się patrz, bo za parę lat ciebie też do tego zmuszę — i Seokjin przybił wraz z tobą kartonik z lodem, następnie zajadając się jedzeniem na oczach Jeon'a.
— A mówiłem ci, nie uwzględniaj polewy karmelowej — zaśmiał się Taehyung.
*:・゚✧*:・゚✧
— Sądziłem, że jak zapraszasz do nas swoją dziewczynę, to chociaż na kolacje będzie wasze popisowe danie — parsknął Yoongi, wchodząc do salonu, gdzie napotkał swojego przyjaciela wraz z tobą. Dopiero co udało wam się wrócić z kolacji, byliście nią tak na żarci, że nawet nie doszliście do pokoju wokalisty, skończyliście wspólnie leżąc na kanapie.
— Śmiej się, śmiej... akurat byliśmy gdzie indziej, jakbyś chciał wiedzieć — Seokjin uniósł głowę z pozycji leżącej. Tobie się nie chciało. Twoje ciało by tego chyba nie zniosło, za dużo w siebie dzisiaj wpakowałaś.
— Gdzie niby? — Yoongi uniósł brew.
— A tam koło marketu, do którego czasem chodzimy — odpowiedział Jin, powracając do leżenia koło ciebie. Skrzywił się, słysząc jakie dźwięki wydaje jego brzuch, na co ty i Yoongi zareagowaliście śmiechem.
— Jasne, zostawiam was, ohydy — i raper czmychnął do swojego pokoju. Zostawiajac cię z Jin'em.
— Muszę zapamietać, aby więcej nie ufać tym belgijskim frytkom. One chyba źle na mnie wpływają w połączeniu z lodami — burknął Seokjin, chowając głowę w zagłębieniu twojej szyi. Mimo złego samopoczucia uśmiechnął się, otulając się delikatnie wokół twojej talii. — Musimy pozostać przy naszym zaufanym miejscu.
— O nie... nie miałeś chyba zamiaru zabrać mnie na pierwszą oficjalną randkę do McDonald'a, prawda? — odsunęłaś się delikatnie na sofie, aby spojrzeć na niego wymownie.
— On mnie przynajmniej nie zatruwa, ja umieram — odpowiedział, co jego brzuch w sumie później potwierdził. — Z resztą chciałem ci jeszcze tylko przypomnieć, gdzie się spotkali—
— Nie, no Jin... Sorry, ale nie zagrasz tego tak, aby brzmiało to romantycznie — wtrącił się Jeongguk, który wszedł nagle do salonu i stanął obok sofy, tak aby starszy go widział. — Poznaliście się jedząc jebanego McFlurry i frytki! Maczane frytki w polewie karmelowej! To nie jest spaghetti na współkę. To fast food! — Maknae wyrzucił ręce w górę.
— Zazdrościsz mi, z resztą to jest bardzo romantyczne. Świetna historia o niezrozumieniu, o prawdzie, o zemście, o rycerstwie, o— M-miska!
— Miska! — wrzasnęliście wspólnie z Jeon'em, jedno poleciało w jedną stronę, drugie w drugą. Sam Seokjin poleciał w stronę łazienki, spędzając tam kolejne pół godziny.
— Ha! Mówiłem! — zza drzwi wyłonił się Yoongi, otrzymując w odpowiedzi tylko znudzony wyraz twarzy Seokjin'a.
— Rąbane frytki belgijskie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top