#jisoo; ice cream
,,ice cream''
\\ jisoo nie potrzebuje specjalnej okazji do komplementowania swojej drugiej połówki. \\
{ jisoo x fem!reader }
< blackpink >
• fluuuufff
• jest to tak jakby kontynuacja (?) do poprzedniego scenariusza z jisoo ,,hot snow, only for you''
• playlist; marry you – shinee
• powiem tak, nie wiedziałam jak to skończyć, więc jest takie cuś 👌🌞
+
+
— Przysięgam, że jeśli temperatura skoczy o jeszcze jeden stopień celcjusza w górę, to zadźgam się tą oto tu łyżeczką — wyciągnęłaś do góry przedmiot. — Śmieszy cię to, co? To jest bardzo poważny temat. Zaraz zejdę tu na przegrzanie.
— Oh przepraszam. Nie chciałam królowej urazić — odpowiedziała z uśmiechem Jisoo. Rozsiadła się na swoim krześle. Własną plastikową łyżeczką mieszała w swoim już na wpół roztopionym lodzie.
Aktualnie mijał włam długi weekend. Wielkimi krokami zbliżały się też i wakacje, więc przygotowywałaś się na większy obrót. Razem z Haeri od paru dni prowadziłyście przemeblowanie i malowałyście ściany na inne kolory. Jako, że dzisiaj była niedziela, to cukiernia była zamknięta, ale mimo to przyszłaś do pracy, aby posprzątać po wczorajszym malowaniu. Jisoo zapierała się, że ci pomoże, ale skończyło się to tym, że ona siedziała sobie na krześle przy blacie, a ty naprzeciw niej rozpakowywałaś nowe kubki i talerze. Idealny weekend, można by rzec.
— Dla ciebie ,,wasza królewska mość''. Inaczej możesz skończyć na zapleczu i będziesz myła naczynia zamiast Haeri — wskazałaś na nią łyżką.
— Nie zrobiłabyś mi tego.
— Chcesz się przekonać?
— Podziękuję... heeej, a masz może jeszcze słony karmel? Bo tak jakby zjadłam już te o samku gumy balonowej — spytała, wychylając się nad blatem, żeby dostrzec jakie smaki lodów jeszcze posiadasz. Na to pytanie zabrałaś po prostu kubeczek sprzed jej nosa i nałożyłaś gałkę upragnionego deseru. — Dziękuję! — posłała ci uśmiech, przechwycając od ciebie papierowy kubek.
— Marne te podziękowania, liczyłam chociażby na jakieś kwiaty — odpowiedziałaś żartobliwie. Tym razem zaczęłaś przecierać nowe naczynia, by następnie schować pucharki do wysoko położonych, nowych szafek.
— Kwiaty są przereklamowane.
— Czyli jak ci przysłałam kwiaty na plan twojej dramy to–
— Teraz doszukujesz się nieprawdy w moich słowach, nie oto mi kompletnie chodziło. Żartowałam przecież.
— I tak sobie to zapamiętam. Twe słowa mnie zabolały i to bardzo — złapałaś się teatralnie za serce, kontynuując teatrzyk. — Zadzwonię do twojej matki i powiem jej jak mnie ranisz. Wstyd, Jisoo. Wstyd.
— Co mnie skłoniło do przyjścia tutaj... przypomnij mi, proszę — zakryła twarz rękoma.
— Darmowe lody w najlepszej cukierni w Korei Południowej i jej najpiękniejsza oraz najwspanialsza właścicielka — odpowiedziałaś, odwracając się do dziewczyny plecami, by dosypać kawy do ekspresu.
Na chwilę w pokoju zapanowała cisza. Nie zauważyłaś tego akurat aż tak od razu, gdyż całą swoją uwagę poświęciłaś wsypywaniu kawy. Nie było to wcale takie proste, gdyż osoba projektująca maszynę musiała być serio jakimś potworem, bo samo otworzenie skrzyneczki na kawę kosztowało cię trochę siły.
Jisoo również nie specjalnie przeszkadzała chwilowa cisza. Zajadała się lodami, tym razem już bardzo powoli, rozkoszując się każdym kęsem. W międzyczasie jej wzrok padł na twoją osobę. Jej myśli zresztą również zajęły się tobą.
Kim nie często bywała ostatnio u twojego boku. Przygotowywała się do swej dramy, i szczerze? Bardzo dziwił ją fakt, że tobie kompletnie nie przeszkadzało to, iż nie spędzacie ze sobą tyle samo czasu, co wcześniej. Bo Jisoo to trapiło. I to porządnie. Codziennie, idąc do pracy, widywała pary chodzące po ulicy za rączkę, albo pary siedzące przy stoliku w restuaracji. Kiedy ona ostatni raz była z tobą na kolacji? No właśnie o to chodzi. Dobijało ją jeszcze to, że ty nadomiar tego wszystkiego czekałaś na nią z kolacją i przygotowaną kąpielą, pomimo, że sama prowadziłaś jeszcze własny biznes!
— Jesteś niesamowita — wymsknęło jej się po chwili. Dalej wpatrywała się w ciebie pustym wzrokiem.
— Że co? — zostawiłaś przeklęty ekspres i szybko odwróciłaś się w jej stronę.
— Jesteś niesamowita — powtórzyła głośniej i pewniej. Tym razem odwróciła wzrok w stronę kubeczka z lodem. Wzięła łyżeczkę do buzi, kiedy ty patrzyłaś na nią, jakby oczekując reszty jej wypowiedzi.
— Próbuję otworzyć ekspress do kawy i dlatego jestem niesamowita? — spytałaś, zawstydzona komplmentem, nie wiedząc jak zareagować na jej miłe słowa.
— Jesteś niesamowita, bo stoisz zawsze obok mnie i mnie wspierasz, nawet jeśli sama jesteś zajęta. Czasem się zastanawiam co sprawiło, że jestem taką szczęściarą — wyznała.
— I wpadło ci to wszystko do głowy, ponieważ chciałam załadować maszynę do kawy? — mimowolnie się uśmiechnęłaś.
— Są takie momenty, że po prostu rozkoszujesz się tym, że ktoś jest obok ciebie. Nie ważne jest co teraz robisz. Ważne, że jesteś i się do mnie uśmiechasz... O. Właśnie tak, jak teraz — wskazała na ciebie łyżeczką.
— Oh no przestań już! Dość! Zawstydzasz mnie — zakryłaś twarz dłońmi i odwróciłaś się ponownie w stronę ściany.
— Nigdy nie myślałam, że będę tak szczęśliwa — ciągnęła dalej.
— Przestań... proszę — jąknęłaś, dalej kryjąc wypieki na twarzy. — Doceniam twoje komplementy i je odwzajemniam. Naprawdę, ale proszę cię. Przestań.
— Zmuś mnie.
— Pójdziesz na zmywak —
— Tyyy potworze... nie zrobisz tego.
— Zmuś mnie — przedrzeźniłaś.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top