#jisoo|| hot snow, only for you

,,Hot snow, only for you''

\\ Możesz pracować godzinami, starając się być najlepszą w swoim fachu, lecz nigdy nie zapominaj, że zawsze przy tobie siedzi Jisoo \\

{ Jisoo x fem.reader!cukiernik } feat. Lalisa

< blackpink >

[100% fluuuuuff;comedy]

słowa; 1640

notka;

Moja miłość do Jisoo nakazała mi to napisać. Pozwólcie, że was zaproszę do tego krótkiego czegoś, co w sumie nie ma większego sensu, ale ciii. Mimo wszystko jestem zadowolona z tego jak to wyszło. Dobra. Zapraszam, mam nadzieję, że jeszcze komuś się to spodoba  :>


✿ ✿ ✿



— Czy twoja playlista wie co to upgrade? — spytała Haeri trącąc cię biodrem. Kiedy ty nakładałaś kolejne croissanty na maleńkie talerzyki, Lee przygotowywała gorącą czekoladę, która również schodziła ostatnio jak cieplutkie bułeczki. — Serio mówię. Jeśli nie wrzucisz czegoś, co nie jest piosenką Blackpink, to stracimy klientów. Mamy Red Velvet, Seventeen. O no nie wiem, (G)I–dle? BTS? Słyszałaś kiedyś o takich zespołach? Nie? Dobra. To inaczej. Mamy jeszcze: Due Lipę, The Weeknd, Harry'ego Styles'a, Halsey, Arianę Grande. Wymieniać dalej?

Oczywiście Haeri tylko się z tobą droczyła, jak to miała w zwyczaju. Nikomu raczej nie przeszkadzała grana u was muzyka. Głównie przychodziły tutaj fani Blackpink. Nie dziwiło cię to. Nikt nie zapomni ogromnej dramy na skalę światową, w której to ujawniony został twój związek, z najstarszą członkinią girlsbandu YG Entertaiment. Twoja kawiarnia musiała przenieść się do samego centrum Seulu oraz została też powiększona, ze względu na wielgachną ilość ludzi ją odwiedzających. Krótko mówiąc. Zyskałaś ogromną ilość klientów jak i fanów. Co prawda, wiele osób wypytywało cię o wiadomo kogo, ale szczerze? Jakoś cię to nie przejmowało. Lubiłaś rozmawiać na tematy związane ze swoją dziewczyną, często opowiadałaś różne anegdoty swoim klientom.

— Zmień tą playlistę i wylecisz, nie żartuję — zaświergotałaś mijając ją, aby zanieść zamówienie parce, siedzącej przy najbliższym oknie. Wspierałaś swoją partnerkę jak tylko mogłaś. Jisoo znałaś odkąd to zaczęłaś chodzić z nią do podstawówki, więc dziewczyna mogła liczyć na ciebie od samego początku swej kariery muzycznej. Działało to też i na odwrót, kiedy to pracowałaś ciężko nad otworzeniem własnej kawiarni i ukończeniem swej uczelni. Kim była obok ciebie i wysłuchiwała, radziła ci i wspierała cię, nawet jeśli była na drugim końcu świata.

↦↦↦↦↦

— Dobra, zostaw już sobie tą przeklętą playlistę, ale choć nie staraj się naśladować swojej dziewczyny — wymamrotała znad pełnego zlewu Lee.

— Cicho! Zaraz mój moment — i tak oto szorując wraz z nią gary, tłukłaś partię Jisoo w Lovesick Girls, bynajmniej próbowałaś.

— Matko kochana. Przeżyłam to — stęknęła zaraz z wchodzącym głosem Rosé. — A już tak dziwnie mi serce zabiło. Też to poczułaś? Jakbym nagle miała przestać oddy–NO ChoLEra! Żeby tak mokrą szmatą?! We mnie? Kobieto. Miej jakieś granice —wrzasnęła, kiedy dostała od ciebie przemokniętą szmatką. Waszą wojnę na mokre szmatki i wodę ze zlewu przerwał dzwonek, który oznaczał, że ktoś wszedł do kawiarni. Spojrzałaś z nadzieją na przyjaciółkę, która z westchnięciem wyszła, aby pożegnać przybysza. Jakbyś wpuściła choćby jedną osobę po godzinach, to musiałabyś przecież wpuszczać każdego. A tobie niezbyt chciało się siedzieć do późna w pracy, mimo wszytko marzyłaś o tym, by zakopać się pod kocem i czekać na swoją ukochaną, jedząc sobie pizzę. Z resztą nie tylko ty byłaś już zmęczona dniem dzisiejszym, twoja współpracownica podzielała twoje zmęczenie.

— Przepraszamy bardzo, ale już jest zam— O. OooooO mÓj BoŻe.. To ty. Okej, spokojnie Eri. To nie do ciebie przyszła, to nie jest twoja znajoma, ale to mogłaby być twoja znajo– Nie. To nie twój świat, Haeri. Tak w ogóle to kocham cię i twój głos, i ciebie, i to jak– [T/I]! Znowu ktoś do ciebie! — ryknęła Haeri zza drzwi i kiedy tylko wyszłaś z pomieszczenia prywatnego napotkałaś śmiejącą się histerycznie pracownicę. — Mogłaś mnie uprzedzić! Ty mała, śmierdząca, cholero. Ja włosów dzisiaj nie umyłam — syknęła do ciebie i wybiegła do pomieszczenia dla personelu, wcześniej kłaniając się kilkukrotnie klientowi, którym była Lalisa Manoban.

— Jest twoją fanką — wytłumaczyłaś spokojnie, ale Lisa nie wydawała się być jakoś specjalnie oburzona zachowaniem Haeri. — Mogłabym nawet rzec, że i największą.

— Czyli powinnam was uprzedzić, że przyjdę?

— Nie, nie, nie. Nic nie musisz. Wpadaj kiedy tylko chcesz, dla was jesteśmy zawsze otwarci — zapewniłaś koleżankę, która dalej stała przy wejściu. — A tak w ogóle, podać coś? Bo chyba po to przyszłaś, nie? — uśmiechnęłaś się ciepło, podchodząc do niej w celu przechwycenia jej kurtki, by powiesić na najbliższym wieszaku.

— Jisoo ostatnio przyniosła nam tą—

— Czekoladę?

— Tak. Matko Boska. Nikt, nigdy nie zrobił mi tak dobrej czekolady i jeszcze te pianki. Ty jesteś mistrzem, serio — rozsiadła się przy blacie. — Oczywiście jeśli mogę, bo chyba chcecie się już dziś zamykać. Z tego co widzę, to chyba masz już na dzisiaj do—

— ALe niE, Nie, NIe! nIe ma problemu! Ja się wszystkim zajmę, to jest mój przepis! [T/I] nie robi tej czekolady, tak dobrze jak ja — krzyknęła Haeri zabierając się prędko za robienie zamówienia Tajki, przyprawiając Lisę o chichot. Ty natomiast przysiadłaś się koło niej, na wysokim krześle bez oparcia.

— Byłaś już na dworze? — spytała Manoban mieszając w końcu rurką w swoim napoju. — Śnieg pada. Wszyscy wychodzą na dwór.

— Widziałam chyba z pierdylion zdjęć idoli na śniegu — pokiwałaś głową, również sięgając po swoją czekoladę. — Mówiła ci Jisoo o której dziś wraca? Nie wiemy czy zamawiać dwie pizze.

— Jezu i znowu się zaczyna. Ja wychodzę, nie będę tu siedzieć do dwudziestej. W ogóle jakbyś kiedyś chciała czekoladę, to już wiesz do kogo się zwrócić — mrugnęła Haeri w stronę idolki, w końcu wychodząc z kawiarni, uprzednio jeszcze się odpowiednio żegnając.

— Śmieszna jest — skomentowała tylko Lisa znad swojego ogromnego kubka, prywatnego kubka Haeri, dla uściślenia. — A wracając do twojego pytania, to w sumie nie wiem. Musiałabyś do niej zadzwonić, choć nie wiem czy odbierze. Ostatnio była w domu o normalnej porze, więc... nie wiem. Najlepiej do niej zadzwoń.

— Och uczynię to napewno — zapewniłaś wstając, żeby zgarnąć dwa brudne naczynia i schować je do zmywarki. Włączyłaś urządzenie i powróciłaś do Lisy, która zakładała już ponownie swoją kurtkę. Nie zatrzymywałaś jej. Tak jak wspomniałam, zależało ci na powrocie do swojego apartamentu, gdzie czekał twój ulubiony, czerwony kocyk i rozkładana kanapa. — Wpadaj częściej. Haeri się ucieszy i na następny raz z pewnością umyje włosy — zaśmiałaś się machając do dziewczyny, która kiedy założyła już maseczkę i kaptur również ci pomachała i wyszła z kawiarni.

Cóż. Ty musiałaś jeszcze zostać.

Jeszcze chwilkę

i będziesz w cieplutkim mieszkanku.

Na początku zabrałaś się za ułożenie wszystkich krzeseł na stolikach, to było najprostsze. Później szybkie odkurzańsko i mycie podłogi. I kiedy już miałaś przymierzać się do zamykania swojej kawiarni znowuż usłyszałaś dzwonek do drzwi. Zanim zdarzyłaś się odwrócić i przeprosić nowego klienta, usłyszałaś dobrze znany ci głos.

— Co ty tu jeszcze robisz? — spytała Jisoo. Cała zaśnieżona Jisoo. Od stóp po głowę, śnieg siedział jej wszędzie. Królowa lodu. — Lisa dzwoniła. Mówiła, że do mnie zadzwonisz. Jednak chyba z tego wszystkiego zapomniałaś, co? Znowu będziesz tu tak długo siedzieć? — spytała obejmując cię rękami od tyłu i układając głowę na twoim ramieniu. — Robiłaś jej czekoladę?

— A skąd to niby wiesz? — udałaś zaskoczoną, ale uśmiech mimowolnie wkradł się na twoją twarz. Lekko odwróciłaś się by spojrzeć na dziewczynę, która dalej wdychała zapach twoich perfum przy szyi.

— Pachniesz czekoladą — odmruknęła składając przy tym pojedynczy pocałunek na twojej żuchwie.

— Nie widzę, żebyś miała coś przeciwko temu — parsknęłaś zaczynając delikatnie bujać wami na prawo i lewo, przez co dziewczyna była zmuszona zaprzestania swych czynności.

— A jakże bym śmiała. Masz mnie za jakiegoś potwora? Czekolada z piankami to moja pierwsza miłość — oburzyła się, tym razem odsuwając się i łapiąc teatralnie za serce, co skutkowało waszymi chichotami. — Powiedz mi proszę, że już zamykasz.

— Otóż zamykam.

— Czyli możemy już wracać do domu? — spytała z nadzieją w głosie.

— Tak. Możemy. W końcu — odpowiedziałaś ponownie i sięgając po kluczyki wyłączyłaś wszystkie światła w pomieszczeniu. Obydwie wyszłyście, zamknęłaś kawiarnie. Nim jednak zdążyłaś się odwrócić do Jisoo dostałaś w głowę ogromną śnieżką.

Oj.

Jisoo.

Jisoo.

Nie żyjesz.

Śmiechy Kim można było przestać słuchać dopiero wtedy, kiedy to uformowałaś większą kulę śniegu, następnie goniąc ją.

— Nie uciekniesz — warknęłaś i tak jak chciałaś, tak wokalistka dostała za swoje. Śnieg pomimo tego, że ciągle padał to nie dostawał się za ubrania, ale twoja ogromna śnieżka już to zrobiła. I tym razem to ty się śmiałaś. No bo kto by się nie śmiał.

— Wpadło mi pod stanik. Ej, ale serio. Nie mogę teraz tego wyjąć. Pomóż mi, proszę — i tymi oto słowami obydwie znowu zaczęłyście się śmiać. Przechodnie mijali was dookoła, patrząc się dziwacznie, ale jakoś nie zwracałyście na to uwagi. Są rzeczy ważne i ważniejsze a w tamtej chwili najważniejszy był śnieg w staniku. Usiadłyście więc we dwie na ziemi, na zaśnieżonym seulskim chodniku, grzebiąc Jisoo pod swetrem i wyjmując topniejące kawały śniegu.

— Jezu, ten śnieg jest już gorący — parsknęłaś odrzucając kolejny, już ostatni kawał na bok.

— Och, to dzięki mnie — odpowiedziała mrugając do ciebie przez ramię, gdyż siedziałaś za nią.— Gorący śnieg tylko dla mojej dziewczyny.

— Jesteś niemożliwa — pokręciłaś głową, oddając uśmiech. I kiedy w końcu wstałaś pomogłaś też i Jisoo, podając jej dłoń. Twoje dłonie dzięki ciągłym kontakcie ze śniegiem wręcz zamarzły, dlatego też nie był on dla ciebie lodowaty a ciepły. Tak więc kiedy wasze dłonie się zetknęły Koreanka schowała twoją prawą dłoń do jej kurtki, nie puszczając jej przy tym.

— Wracamy?

— Wracamy, w końcu.

I możesz zamykać się w swojej kawiarni, chcąc jak najlepiej dla każdego klienta i swojej współpracownicy, ale Kim Jisoo wszędzie cię dopadnie i nie dopuści do tego, abyś o niej zapomniała. Z pewnością miałyście ciekawie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top