#hongjoong
{ hongjoong x fem.reader }
< ateez >
słowa; 962
notka; napisałam to pod wpływem chwili, nie do wszystkich rzeczy jestem tu przekonana... ale dobra, niech będzie
꙳ ❦ [ 8:50 ]
Promienie słoneczne przeszły przez drobniutką szparkę w cienkich zasłonach, rozbudzając cię przy tym. Ktokolwiek wymyślił tak badziewne zasłony, spłonie w piekle. Jak można budzić się o tej porze w sobotę, gdy ma się w końcu wolne, tylko przez szmatki na okna!?
,,Co jest? Przecież zasłaniałam okna jeszcze roletą, do jasnej cholery''
— Hmm — przekręciłaś się na drugą stronę łóżka, rozciągając się. Ziewnęłaś potężnie i dopiero, gdy otworzyłaś oczy dostrzegłaś brak Joong'a. Chwilę rozważając, czy wyjść spod cieplutkiej kołderki, stanęłaś boso na zimnej podłodze. Długo szukać nie musiałaś – może dlatego, że posiadałaś tylko trzy pokoje – chłopak siedział przy oknie, przy dwuosobowym stoliku. Wychyliłaś się z sypialni, jeszcze nie zdołał cię dostrzec, opierającą się o framugę.
Dalej siedział w piżamie, na w pół przebudzony, ale próbował to chyba zwalczyć kubkiem mocnej espresso. Na stoliku oprócz tego leżał jeszcze komputer i telefon, na którym to co chwila coś naciskał.
— Na pusty żołądek nie pije się kawy. To nie zdrowe — zacmokałaś zachodząc go od tyłu i mierzwiąc włosy, przyprawiając tym samym chłopaka o zawał.
— Nie mogłem spać, więc zrobiłem kawę. Irytowało mnie już to ziewanie, nie potrafiłem się skupić na rozgrywce pasjansa — odpowiedział poważnie i oparł się na krześle. Nie odwracając wzroku od telefonu, pozwolił ci na przytulenie się od tyłu, odprężając się w twoich ramionach.
Tym razem słońce padało na wasze twarze, ale Hongjoong'owi jakoś to nie specjalnie przeszkadzało. Słońce wygrzewało was oboje a on relaksował się w tej chwili idealnie, takie weekendy on uwielbiał.
꙳ ❦ [ 16:36 ]
Ostatni miesiąc na uczelni... brak komentarza.
Byłaś wycieńczona, ciągle głodna i po prostu zjechana. Zjechana przez życie. Wszyscy profesorzy postanowili zrobić combo i wbić się zaliczenie, za zaliczeniem. Nikomu nie chce się za bardzo bawić później w poprawy, więc chciałaś tylko zaliczyć wszystkie zadania, a skupić się najbardziej na tych, na których ci naprawdę zależało i które przydadzą ci się w przyszłości.
Ciągły stres i presja odczuwana przez nauczycieli jakoś cię nie motywowała, ale tyrałaś nad podręcznikami, żeby usatysfakcjonować siebie i w końcu odczuć uczucie spełnienia po wszystkich egzaminach. Zwykle po paru godzinach nauki upadałaś na łóżko od razu zasypiając, a z rana trzeba było już pędzić na autobus, aby zdążyć na uczelnie.
Parę tygodni zajęło ci użeranie się z tym wszystkim. Parę beznadziejnych tygodni, przez które dosłownie czułaś się tak okropnie jak nigdy dotąd. Wszystkie wylane łzy nad książkami, wszystkie nieprzespane godziny i wszystkie godziny spędzone na dodatkowych korkach, zaowocowały ci tak długo wyczekiwanym spokojem.
Pod koniec miesiąca, po ostatnim zaliczeniu, wyszłaś w końcu z uczelni, wzdychając głośno skierowałaś się od razu na przystanek autobusowy. Dzisiejszy dzień miał być też dniem powrotu Joong'a do domu, gdyż wyjechał on z chłopkami na parę dni. Nie narzekałaś, puściłaś go. Mimo to, chłopak zdawał sobie sprawę przez co przechodzisz i dzwonił do ciebie codziennie, kiedy tylko mógł, aby sprawdzić jak się czujesz.
Stanęłaś na przystanku, analizując poważnie wszystkie ostatnie tygodnie, zastanawiając się co ci to dało, kiedy poczułaś czyjąś rękę na swym ramieniu.
— Przecież mówiłem, że cię dzisiaj odbiorę — powiedział Hongjoong, gdy już się odwróciłaś. I ten jeden uśmiech, jeden uśmiech wystarczył byś uroniła te łzy zmęczenia i frustracji. Długo nie trzeba było czekać, już po chwili Kim postarał się abyś została przyciągnięta do niego, by dać ci do zrozumienia, że jest obok i nigdzie się nie wybiera. Stał tak z tobą, trochę odsuwając się od ludzi, byś w spokoju przestała płakać.
— Tak ciężko pracowałaś... — zaczął cicho, głaszcząc cię po plecach.
— Chcę po prostu wrócić już do domu — mruknęłaś wycierając twarz rękawem bluzy. — Mam dość, chcę odpocząć, chcę do domu — powtórzyłaś.
— Już wracamy, spokojnie.
꙳ ❦ [ 19:02 ]
— Kiedyś – kiedy już zadebiutujemy – obiecuję ci, że zabiorę cię na nasz koncert i sprawię, że będziesz ze mnie dumna — mruknął Joong pewnej nocy, gdy oglądaliście koncert, jednej z gwiazd, na laptopie. Obydwoje zwinięci w kocyki, podczas jednej z większych ulew, które kiedykolwiek widzieliście.
— Co ty wygadujesz? — podniosłaś się na ramionach, by spojrzeć poważnie na chłopaka. — Już jestem z ciebie dumna i nic tego nie zmieni. I mówię ci, że jeszcze chwila i będziesz stał na scenie wraz z chłopakami, a wasze imiona będą wykrzykiwane przez tysiące ludzi. Jesteś wspaniały, Kim Hongjoong, rozumiesz? — spytałaś a kiedy ten uśmiechnął się szeroko, schyliłaś się i pocałowałaś go czule w czoło. — Jeszcze chwila i będziesz tam stał — powtórzyłaś wskazując scenę na monitorze.
~~~
— Są niesamowici, nie? — wrzasnęła do ciebie jakaś dziewczyna, siedząca obok na koncercie. Miejsce miałaś dość wysoko, na tyle, że dobrze widziałaś wszystkie atiny cieszące się możliwością zobaczenia swoich idoli, wśród których stał twój chłopak – który przez całe wydarzenie rozglądał się tylko usilnie próbując znaleźć cię w tłumie. I kiedy już mu się to udało, dzięki komuś ze stuff'u, który podczas zejścia ze sceny wytłumaczył mu gdzie jesteś mniej–więcej, stanął tylko naprzeciw twojego miejsca i uśmiechając się szeroko machając ci energicznie.
— Tak, są niesamowici — zaśmiałaś się, odmachując.
꙳ ❦ [ 00:02 ]
Tykanie zegara i ledwo słyszalne, cichutkie pochrapywanie — to było jedyne co można było usłyszeć w sypialni, w piątek wieczorem. Ty jak i Hongjoong wróciliście dość późno, nawet nie biorąc prysznica, czy nawet nie przygotowując kolacji, rzuciliście się w ubraniach na łóżko. Obydwoje na brzuchach, twarze odwrócone do siebie, ręka Joong'a przerzucona była przez twoje ciało. I tak zasnęliście, ku zdziwieniu Seonghwy, który wrzasnął widząc waszą dwójkę na łóżku. Chłopaki zostali bynajmniej powiadomieni, że lider nie wróci na noc, a tu taka niespodzianka...
— Matko bosko — złapał się za serce. — Do zawału coraz bliżej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top