Rozdział 3

Mechaniczna cyferka na białym budziku przeskoczyła z 9 na 0 zmieniając wyświetlaną godzinę z 5:59 na 6:00. Po całym pokoju rozległo się przeraźliwe pikanie wybudzające ze snu nawet białowłosego chłopaka rozwalonego na niskim łóżku. Mruknął coś pod nosem do wydającego ten upierdliwy dźwięk urządzenia, obrócił się na drugi bok i biorąc długi zamach walnął w nie z całej pety pięścią. Budzik wydał z siebie ostatnie wyciszone piknięcia, po czym zamilkł na dłużej. Chłopak niezadowolony przetarł swoje pomarańczowe oczy, wcześniej je otwierając, po czym podniósł się tak, że siedział teraz na boku łóżka. Przez chwilę wpatrywał się jeszcze nieprzytomnym wzrokiem przed siebie, na tapetę przedstawiającą jezioro i odbijające się w nim gwiezdne niebo, po czym otrząsnął się, wstał i skierował do łazienki. Wyszedł z niej już po krótkiej chwili mamrocząc pod nosem coś o tym, jakim to jest durniem, po czym otworzył szafę obklejoną gwiazdkami świecącymi w ciemności i wyjął z niej morską koszulkę oraz brązowe spodnie. Ponownie wszedł do łazienki, tym razem jednak zostając tam na nieco dłużej. Kiedy nareszcie z niej wyszedł na zegarku widniała godzina 6:45. Spokojnie miał jeszcze 15 minut na odnalezienie w tym wielkim budynku jadalni, ponieważ kiedy nowy trener pokazywał ją wczoraj drużynie, on sam smacznie sobie spał w swoim nowym wygodnym łóżeczku.
Na plecy narzucił sobie szary polar, a na stopy wsunął czarne buty sportowe, po czym wyszedł z pokoju zamykając go na klucz. Wsunął go do kieszeni tak, że doczepiona do niego zawieszka z piłką i złotym numerem 11 wystawała z niej, z każdym jego krokiem kiwając się w przód i w tył.

Po niecałych dziesięciu minutach chłopak na reszcie znalazł jakże upragnioną jadalnię, która okazała się znajdować nieco głębiej w budynku, ale na parterze. Pozostali członkowie drużyny już tam byli i podzieleni na grupy siedzieli przy rozległych stołach lub stali w kolejce do bufetu. Po chwili namysłu Segata skierował się do tego drugiego, wziął szarą tackę i zaczął nakładać sobie śniadanko. Kiedy już skończył, rozejrzał się dookoła i ruszył w stronę stolika, przy którym siedzieli już Izuno, Atsuishi i Netsuha.

- Mogę się dołączyć? - zapytał i nie czekając na odpowiedź usiadł obok tego ostatniego, po czym zaczął zajadać się maślanymi cruassantami.

- Jak się wam spało chłopaki? - zaczął, po chwili niezręcznej ciszy, rozmowę białowłosy.

- Znośnie - wzruszył tylko ramionami brunet z czerwono-białą opaską na czole. - A tobie?

- Spoko nawet, wygodne łóżka tu mają - reszta uczniów Aliea skinęła na potwierdzenie głowami, a przy stole spowrotem zapadła nieprzyjemna cisza. Nikt z nich nie miał przesadnie ochoty rozmawiać z resztą, gdyż cały czas czuli się tu bardzo nieswojo.

Po zakończeniu posiłku większość chłopaków rozeszła się do swoich pokoi, lecz byli też tacy, którzy postanowili pozwiedzać jeszcze trochę kampus. Do tej grupy należał właśnie Segata, który zaraz po odstawieniu tacki z naczyniami do okienka, ruszył w stronę wyjścia z budynku.

- Pamiętajcie jeszcze, o 10 wszyscy mamy się zebrać w hali w hallu. Postarajcie się być punktualnie! - usłyszał za sobą jeszcze krzyk Shimozuru, po czym zamknął za sobą drzwi. Natychmiast objęła go kompletna cisza przeplatana tylko ćwierkaniem ptaków i szumem drzew. Westchnął zadowolony i ruszył przed siebie jedną ze ścieżek. Szedł tak rozkoszując się panującym dookoła spokojem przyrody. Po chwili jego oczom ukazało się wysokie na kilka metrów ogrodzenie z niebieskiej siatki. Podszedł jeszcze nieco bliżej i spostrzegł, że było to boisko do piłki nożnej. Dokładniej, były to cztery boiska, każde ogrodzone innego koloru siatką. Otworzył granatową furtkę i wszedł na jedno z nich rozglądając się z ukrytym podziwem dookoła. W jednym rogu stał metalowy kosz na kółkach, a w nim znajdowały się czyściutkie piłki. Podszedł do niego i wyjął jedną z nich. Wyglądała na nowiusieńką i nigdy nie używaną. W zastanowieniu zaczął odbijać ją jednym kolanem. Nie przestając wykonywać ćwiczenia skierował swoje kroki w stronę równie błyszczącej bramki. Podbił piłkę wysoko do góry, a sam wyskoczył w powietrze wyginając swoje plecy w łuk. W tle pojawiło się gwiezdne niebo, a szczególnie jedna konstelacja znaku zodiaku - Panny. Dziewięć głównych gwiazd tej konstelacji podleciało do piłki i złączyło się z nią, tym samym tworząc dookoła niej jasną poświatę.

- Gwieździsta Panna! - wykrzyknął białowłosy z ogromnym rozmachem kopiąc piłkę. Wyleciała ona pędem w stronę bramki, ale tuż przed nią straciła swoje tempo i opadła zatrzymując się o słupek. Chłopak wylądował na ziemi cicho przeklinając pod nosem. Wziął kolejną piłkę i wykonał tę samą czynność, lecz i tym razem technika nie powiodła się. Trenował tak następne kilkadziesiąt minut, aż do czasu, kiedy wyczerpany opadł na kolana ciężko dysząc.

- Może spróbuj ustawić stopę pod trochę ostrzejszym kątem - usłyszał czyjś głos przy wyjściu. Z drugiej strony siatki stał chłopak o bladobrązowych włosach i srebrnej opasce na czole. Białowłosy westchnął, po czym wstał i wziął kolejną piłkę. Ponownie odbił ją do góry i wykonał technikę, jednak przed uderzeniem, zgodnie z poradą Hery, przekręcił nieco stopę do zewnątrz. Piłka z impetem wleciała do bramki, a chłopak uśmiechnął się naprawdę szczęśliwy. Tyle czasu zajęło mu ukończenie tej techniki... Myślał o niej już od czasu opuszczenia Akademii Aliea, bo nie chciał polegać tylko na tamtejszych technikach. Jednak stworzenie nowego hissatsu wcale nie było takie proste jak mu się na początku wydawało. A teraz, dzięki jego nowemu koledze z drużyny, udało mu się ją skończyć!

- Dziękuję ci - pokłonił się przed nim lekko, na co Tadashi się zarumienił.

- Nie ma za co - machnął lekceważąco ręką. - Poza tym, jesteśmy teraz razem w drużynie, więc musimy się wspierać, prawda? - uśmiechnął się, a białowłosy to odwzajemnił. -  A teraz posprzątajmy tu może, bo jak się spóźnimy to trener się zdenerwuje. - spoważniał i zaczął wrzucać piłki do kosza.

- Racja... A ile mamy jeszcze czasu? - Segata spojrzał na zegarek. - Pięć minut?! - rozległ się jego krzyk, po czym chłopak rzucił się jak najszybciej pozbierać piłki porozrzucane po boisku. Na szczęście z pomocą Hery całkiem szybko im to zeszło i już po chwili biegli ścieżką w stronę ogromnej hali sportowej.

Kiedy wpadli przez automatyczne drzwi do hallu budynku zegarek przeskoczył idealnie na 10:00.

- Uff... - odetchnęli obaj z ulgą, po czym rozejeżeli się dookoła. Wszyscy już tam byli, siedzieli na plastikowych krzesełkach i rozmawiali między sobą, bądź robili coś w telefonach. Segata spostrzegł Izuno i natychmiast udał się w jego kierunku.

- Izuno, udało mi się - wyszczerzył się szczęśliwy. - W końcu udało mi się ukończyć Gwieździstą Pannę.

- To gratulacje - mruknął jak zawsze małomówny błękitnowłosy.

- Wiesz w ogóle po co tu jesteśmy? - zmienił temat białowłosy, a jego rozmówca pokręcił tylko przecząco głową.

- Podobno mamy dowiedzieć się szczegółów o naszej drużynie...- wtrącił się przyciszonym głosem Atsuishi. Ich rozmyślania przerwał, jak zawsze poważny, głos trenera:

- Widzę, że wszyscy już dotarli. W takim razie mogę zacząć...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top