I. Pierwsze spotkanie 1/2

RM

Pracowanie u ojca może nie było twoim marzeniem, ale zawsze niosło ono za sobą jakieś korzyści, jak np. obsługiwanie znanych ludzi. Szkoliłaś się, więc pod okiem taty w nadziei, że sama kiedyś zostaniesz dźwiękowcem. Dziś oprócz normalnej pracy musiałaś się również bawić w niańkę swojego pięcioletniego brata.

***

-[I/T/B], wracaj do cholery jasnej! Nie wolno ci tu wchodzić! -krzyczałaś, ale na nic się to zdało bo malec i tak wbiegł na teren, na który nie powinien, czyli w miejsce pracy wizażystek. Wiedziałaś, że sama również nie możesz tu wchodzić bez pozwolenia, ale wiedziałaś również, że ojciec zabije cię jak zgubisz brata.

-Pomóc w czymś? -usłyszałaś za sobą. Stała tam dobrze znana ci osoba, czyli Kim Namjoon. Parę razy widziałaś go już w tym budynku, ale osobiście nie zamieniłaś z nim jeszcze żadnego zdania, no może do teraz.

-Czy widziałeś może takiego małego, jasnowłosego kurdupla? Biega w te i wewte, nie mogę go zatrzymać choćby na chwile i sama muszę go tak ganiać -westchnęłaś zmęczona.

-No nie wiem, w sensie powiedziałbym ci, ale mały kazał ci nie mówić -wyraźnie bawiła go zaistniała sytuacja.

-Proszę, jeśli masz w sobie choć trochę miłosierdzia, powiedz mi gdzie on jest -poprosiłaś.

-Pobiegł w prawo -wskazał na drzwi, a ty dziękując pospiesznie wybiegłaś. Chłopak natomiast stał dalej w tym samum miejscu i odprowadzał cię wzrokiem.


Jin

Dzisiaj miałaś upragnione wolne. Postanowiłaś przygotować kolację dla siebie i swojego chłopaka. Dlatego skończyłaś w sklepie,  w poszukiwaniu sosu sojowego, który jak na złość musiał się skończyć. Gdy go już znalazłaś okazało się, że został ostatni. Miałaś już sięgać po składnik, kiedy jakiś delikwent zabrał ci go sprzed nosa.

***

-Hej, ty! To moje! Ja chciałam wziąć to pierwsza! -krzyknęłaś w stronę nieznajomego. -To jest ostatni składnik jakiego potrzebuje do zupy! A muszę wykarmić swojego chłopaka a wierz mi na słowo, że jest on dość wybredny jeśli chodzi o zupy.

-Ja natomiast mam sześciu wygłodniałych i również wybrednych kolegów -odparł dumnie uśmiechając się pogodnie.

-Ale, że sześciu?

-Tsa, sześciu. Głodnych, również żądnych zupy, kolegów -powiedział na tyle poważnie, że dało nie mu uwierzyć na słowo.

-No dobra. Weź se go, w sensie sos. Ja będę musiała coś zamówić -westchnęłaś wyobrażając sobie ile będziesz musiała czekać na dostawę jedzenia.

-Nie, możesz go...

-Ale naprawdę nie ma sprawy. Tobie jest bardziej potrzebny -uśmiechnęłaś się pociesznie. -Dam sobie radę -odparłaś, a chłopak stanął w miejscu zastanawiając się przez chwilę nad czymś, aż w końcu przemówił:

-Dałabyś się może zaprosić na kawę, o tam za rogiem? Tak w ramach przeprosin za ten sos. Czuję się trochę winny -dodał pospiesznie widząc twoją minę.

-Chętnie. Tak w ogóle, jestem [T/I].

-Seokjin.


J-Hope

Robiłaś za ochronę na fan-meetingach. Dziś miało się zjawić BTS. Lubiłaś słuchać ich muzyki, ale nie byłaś jakąś natarczywą fanką. Może ze względu na fakt, że zajmujesz się pilnowaniem, by właśnie takie fanki się nie zagalopowały. Dziś było w miarę spokojnie. Rozmawiałaś z koleżanką z pracy, a gdy chłopaki odpowiadali na pytania uważnie ich słuchałaś. W końcu spotkanie się skończyło, a ty wraz ze wszystkimi zeszliście do waszego prywatnego pomieszczenia. Wszyscy rozchodzili się pomału. Zapraszano cię nawet na drnika czy pizzę, lecz wolałaś wrócić do domu. Gdy wychodziłaś napotkałaś trzech członków zespołu. Od razu ich rozpoznałaś: Jungkook, Jimin i J-Hope. Próbowali chyba znaleźć wyjście. Postanowiłaś zaoferować pomoc.

***

-Szukacie wyjścia? -spytałaś a chłopaki chyba dopiero cię spostrzegli.

-Dokładnie! Trochę się pogubiliśmy bo KTOŚ musiał posiedzieć sobie godzinę w toalecie -Hoseok spojrzał wymownie na Jimina, który podniósł ręce do góry, w geście poddania.

-Na początku każdy się tu gubi, więc to normalne. Ja na przykład swojego pierwszego dnia pracy tutaj musiałam schodzić schodami awaryjnymi, ale spoko dobrze trafiliście. Zaprowadzę was do wyjścia -zaproponowałaś i pokierowałaś chłopaków do wyjścia. Wszyscy po kolei serdecznie ci podziękowali, lecz J-Hope został przy tobie chwilę dłużej.

-Często tu przychodzisz? -spytał.

-Wiesz... pracuję tu, więc raczej często -zaśmiałaś się.

-Hyung! Jeszce sekunda a wszystkie twoje kompromitujące zdjęcia polecą do twojej siostry! -ryknął ktoś z chłopaków.

-Jeszcze nie spotkamy -rzucił i rzucił się w stronę chłopaków. Ty natomiast stałaś i patrzyłaś jak odjeżdżają. Po tym zdarzeniu wróciłaś się jeszcze pogasić światła i również opuściłaś budynek.

Jungkook

Było około 9 nad ranem a ty biegłaś przez koreański park, by dotrzeć na swą uczelnie. Ze swymi ocenami na koniec liceum oraz wynikami z egzaminów, została ci tylko medycyna, choć szczerze pragnęłaś iść w zupełnie inną stronę.

***

~Zawszę muszę się spóźnić! Zawsze, no cholera i co ze mnie za lekarz!? ~karciłaś się w myślach.

Pędziłaś niczym każdy Polak na przecenę w lidlu. Już nawet zobaczyłaś ten przeklęty autobus, gdy ktoś na ciebie wpadł. Walnęłaś w nieznajomego czołem i upadłaś tyłkiem na ziemię. Zamiast wstać z ziemi patrzyłaś tylko, jak jedyna szansa na dojechanie na uczelnie- o przystępnej godzinie- odjeżdża.

-No to teraz pożałujesz! -krzyknęłaś zezłoszczona podnosząc się i starając nie zwracać uwagi na bolący tyłek. Popatrzyłaś na delikwenta i zajęłaś się ponownym wydzieraniem.

-Nie mogłeś iść w inną stronę?! Spóźnię się przez ciebie na ważny egzamin! Zawalę przez ciebie studia! Przez ciebie będę musiała wrócić do rodziców! No i na co się jeszcze gapisz? -sapnęłaś w stronę ciemnowłosego. -Byłeś na medycynie?

Wystraszony chłopak pokręcił tylko głową na ,,nie''.

-To dobrze. Jest okropna, szczególnie jak uczysz się jej w obcym języku -westchnęłaś. -Przepraszam, że się wydarłam. Po prostu trochę się boję, że nie zdam.

-To chyba ja powinienem tu przepraszać. Przeze mnie uciekł ci autobus, ale mam pewien pomysł. Może dałabyś mi opłacić twoją taksówkę, która zawiozłaby cię na miejsce? -spytał na co wytrzeszczyłaś na niego oczy. -Mam już sobie iść i się zamknąć?

-O nie, nie, nie... masz zamówić taksówkę -uśmiechnęłaś się cwanie.

Już po chwili siedzieliście w klimatyzowanym pojeździe. Koreańczyk zaczął z tobą żywo rozmawiać i o dziwo znaleźliście wspólny język.

-Może zdradzisz mi w końcu swoje imię?- spytałaś lekko roześmiana. Chłopak nieco się spiął, ale zdecydował się odpowiedzieć:

-Jungook -chłopak chyba czekał na inną reakcję niż:

-Ładne imię. [T/I], miło mi!


_____________________

Witam, witam! Miło mi jeśli to czytasz i mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top