Blackpink <3
Otóż dawno, dawno temu, pewnego beznadziejnego dnia, Julcia nudziła się w szkole i napisała reakcje Blackpink. O tak, bez powodu. Nie przestaję pisać reakcji BTS, po prostu tak sobie to wrzucam, ponieważ nie chcę tego zmarnować, nie bijcie ;) przepraszam
Reakcje z chłopakami pewnie pojawią się w weekend, bądź trochę po nim, ale nie obiecuję...
Reakcja Blackpink: Gdy prosisz je o odebranie młodszego rodzeństwa z przedszkola, a te przyprowadzają nie to dziecko.
-----------------------------------------------
[I/R] -imię rodzeństwa
kursywa~ myśli dziewczyn
Jisoo
Poleciłaś swojej najlepszej przyjaciółce odebranie młodszej siostry z przedszkola, gdyż gotowałaś obiad na rodzinne spotkanie, a nie mogłaś od tak odejść od garów. Jisoo od razu pojechała, w wyznaczone przez ciebie miejsce. Sama nigdy nie widziała twojej siostry a ,że została ona zapisana do przedszkola dla obcokrajowców, można się było trochę pomylić. Szczególnie kiedy cztery dziewczynki mają tak samo na imię, jak twoje rodzeństwo. Jisoo odebrała, więc dziwnie płaczące ciagle dziecko, informując przedszkolanki, że odbiera je tylko jednorazowo wspominając jeszcze, że jest twoją bliską przyjaciółką. Niczego nieświadoma Koreanka wróciła do twojego mieszkania i chyba nie spodziewała się takiej reakcji z twojej strony.
***
-Kto to jest? -spytałaś wskazując, największym nożem w twojej kuchni, na małe płaczące dziecko. Dziewczyna stała przed nią i starała się ją jakoś uspokoić. Machała rękami i nawet podśpiewywała, gdy jednak usłyszała co do niej mówisz, odwróciła się natychmiast.
-Jak to kto? Twoja siostra? -spytała już sama nie będąc do końca pewna co zrobiła.
-To nie jest [I/R] -oznajmiłaś powoli spoglądając przerażona w stronę obcego dziecka, w twoim mieszkaniu.
-Och... To... wrócić się po [I/R]? -spytała uśmiechając się niewinnie w twoją stronę.
-No raczej, uważaj na siebie. Jak któraś z matek dowie się, że zabrałaś jej dziecko to już po tobie -mruknęłaś wracając do krojenia marchewek.
-To może oddamy je dopiero jutro? Nikt nic nie zauważy -zaproponowała.
-Moi rodzice zauważą, ja zauważyłam, a napewno sama [I/R] zauważyła -wyliczałaś na brudnych palcach.
-Dobra, już się wracam. Chodź kochanie, zaprowadzę cię do mamusi, co ty na to? -spytała dziecka mając nadzieję, że te choć teraz entuzjastycznie podejdzie do sprawy, ale nie. Rozpłakało się jeszcze bardziej. -Rozumiem, nie chcesz ze mną rozmawiać.
~No, ale nie płakusiaj... Czy to przeze mnie? Byłam twoją mamusią przez paręnaście dobrych minut. Okaż mi łaskę, dziecino ma.
Jennie
Jak to jest być studentem prawa? Sama dalej się zastanawiasz co cię podkusiło do tej decyzji, ale nie o tym teraz. Zajmowałaś się pracą magisterską na studia, kiedy to twoja przyjaciółka zgodziła się odebrać twojego braciszka z przedszkola. Pomijając już fakt, że długo krążyła po jednej z dłuższych ulic Seulu (na której to właśnie znajdowało się przedszkole) próbując znaleźć swój cel, to później latała po piętrach budynku, który miał ich chyba z tysiące. W końcu znalazła odpowiednie piętro. Następnie zaczęła szukać odpowiedniej sali. Jak już ją znalazła nie patrzyła za bardzo kogo bierze i wzięła pierwsze lepsze dziecko, które wydała przedszkolanka, myśląc, że twój brat wystawił się już gotowy do wyjścia. Przyjechała wyczerpana z ''twoim rodzeństwem'' i rzuciła się obok ciebie na łóżko. Chłopiec stał jeszcze w kurteczce i bucikach przy wejściu, do twojego pokoju, nie wiedząc za bardzo co ma zrobić w takiej sytuacji.
***
-Jennie?
-Ugh... tak? -mruknęła z głową w poduszce.
-Wiesz, że naprawdę cenię każde prezenty od ciebie, ale nie musiałaś mi dawać dziecka, jeszcze daleko mi do zostania matką.
-O co chodzi? Nie rozumiem -podniosła się na łokciach i spojrzała na ciebie zdziwiona.
-To nie jest mój brat -odpowiedziałaś spokojnie.
-Jak to nie? Wydali mi to dziecko, wyraźnie powiedziałam, że przyjechałam po [I/R] -zbulwersowała się na twoją odpowiedź. -Co teraz robimy?
-Jak to co? Wracamy po mojego brata, uwierz mi też bym go chętnie zostawiła, ale moja matka chce go jutro z powrotem w domu, i musimy jeszcze odstawić tego malca -wskazałaś głową na stojącego w progu chłopca, który bawił się palcami.
-Dobra, ale jedziemy razem. Już wystarczająco się nabiegałam po tamtym budynku. Tam są dzieci a nawalili tam pięć pięter i chyba z pięćdziesiąt sali, te dzieci pewnie gubią się codziennie -westchnęła i poniosła się z łóżka następnie podając ci rękę, byś i ty wstała.
~Spokój, jesteś świątynią, szum wiatru, morze, ocean... wdech, wydech... to wina tych przedszkolanek ty jesteś wspaniała, Jennie.
Rosé
Miałaś pojawić się dzisiaj na rozmowę o pracę, w dość dużej korporacji, więc poprosiłaś Chaeyoung o przysługę. Miała tylko odebrać twoją siostrzyczkę z przedszkola. Z początku dziewczyna miała do tego sceptyczne podejście, ale w końcu ją wybłagałaś. Park pojawiła się w przedszkolu i chciała bardzo szybko odebrać dziecko i wrócić do ciebie, gdzie miała się z tobą spotkać. Przedszkolanki miały bardzo dużo dzieci pod opieką, więc pamiętały tylko, że któreś z dzieci ma zostać odebrane przez Rosé, ale zwyczajnie zapomniały które, tak więc wydały jej najbardziej podobną do [I/R] dziewczynkę. Mała była bardzo zdziwiona zachowaniem Azjatki, która oznajmiła, że zabiera ją do starszej siostry, już miała coś wtrącić i zadawać tysiące pytań, jak w zwyczaju mają małe dzieci. Jednakże gdy oznajmiono jej, że wstąpią do McDonalda zamknęła się i podskakiwała w foteliku. Nieźle cię zdziwił widok Rosé i dziewczynki z balonem z McDonald's.
***
-To te przedszkolanki wydały mi nie to dziecko -próbowała się bronić.
-Nie winię cię przecież, nigdy nie widziałaś mojej siostry -odpowiedziałaś na jej lekko uniesiony, ze zdenerwowania całą sytuacją, głos. -Ale nie zadawała ci żadnych pytań?
-No właśnie nie -dziewczyna podrapała się po głowie. -Chyba musimy ją odwieźć.
-Chyba tak, ale najpierw zjemy, nie powinnyśmy jej jeszcze doprowadzać do płaczu, a coś mi się wydaje, że jak zabierzesz jej tego burgera to właśnie, to się stanie -powiedziałaś spoglądając razem z nią na jedzącą dziewczynkę.
-Tak, zjedzmy -mruknęła zadowolona w środku i razem z tobą dołączyła do stolika, by zajadać fast food'y.
~Kobieto, znasz mnie lepiej niż moja mama, kocham cię. Warto było zabrać inne dziecko.
Lisa
Gdy ty przygotowywałaś się na ważną kolację biznesową, w sprawie budowy nowego ośrodka pomocy dla osób niepełnosprawnych, twoją przyjaciółka miała odebrać twojego brata z przedszkola. Weszła do przedszkola, podała imię, wspominając o tym, że długo się z tobą przyjaźni i odbiera dziecko tylko jednorazowo. Zabrała dziwnie patrzącego na nią chłopca. Chłopczyk siedział w foteliku z tyłu i nic się nie odzywał, kiedy to Manoban próbowała się z nim zapoznać. Poddała się po chwili i zwyczajnie jechali w ciszy. W końcu zaprowadziła go do ciebie. Z początku sama nie zwracałaś na niego większej uwagi, gdyż miałaś wątpliwości co do swojego wyglądu.
***
-No i po sprawie -Azjatka klasnęła w dłonie dumna z twojego makijażu, który pomogła ci dokończyć. -Powalisz ich tam na kolanach.
-Tak, tak -zaśmiałaś się. -Gdzie [I/R]?
-Dałam mu soczek i włączyłam Avengers -odpowiedziała i obydwie skierowałyście się do salonu, w którym to rzeczywiście przebywało dziecko. Tylko nie to dziecko co trzeba. Od razu zwróciłaś uwagę, że nie jest to twój brat, no bo chybabyś poznała brata rodzonego, nie?
-Lisa? Mogę wiedzieć kogo ty do mnie przyprowadziłaś? -spytałaś szeptem przyjaciółki, żeby nie przeszkadzać dziecku w oglądaniu filmu. Dziewczyna spojrzała na ciebie jak na wariatkę.
-O co ci chodzi?
-Oto, że to nie mój brat. Mój brat jest brunetem i napewno nie jest mulatem -odparłaś dalej chowając się za filarem, by chłopczyk was nie zobaczył. -Te dziecko będzie miało traumę, porwałaś je.
-To nie on? O mój boże! Przepraszam, już się wracam po właściwe -ruszyła w stronę porwanego dziecka. -Hej, mały. Chciałbyś wrócić do mamusi? Tak? To już jedziemy.
Złapała chłopca za rączkę i poszła pomóc mu się ubrać. Podczas gdy ty dalej stałaś patrząc się w ścianę i kalkulując co się właśnie wydarzyło.
-Wszystko jest pod kontrolą, [T/I]. Zaraz wrócę z twoim bratem, a ty szykuj się dalej!
~A to ci psikus... Czyli to tak czują się mężczyźni odbierając swoje dzieci z przedszkola?
-------------------------------
Otóż muszę napisać parę zdań na temat ,,Ice Cream''.
-Kurde no, dlaczego Rose i Jisoo mają tak mało lines?
-Po drugie: Selena, ach Selena. Po prostu dlaczego? Trochę dziwnie też mi brzmi jej głos (na początku) w tej piosnce... nie wiem czy tylko ja mam takie wrażenie? Jakoś wolałabym też zobaczyć Arianę z dziewczynami niż z Seleną.
-A rap Lisy: TAK! Ten moment w tej piosence mnie rozwalił od środka. Dosłownie odtwarzałam cały czas jej partię.
-Oraz ZIELONE WŁOSY LISY, TRZYMAJCIE MNIE BO ZEJDĘ NA ZAWAŁ
-MV jest zarąbiste, bardzo mi się podoba, nie mam mu nic do zarzucenia, ale sama piosenka (oczywiście nie mam nic do osób którym się ona podoba) jakoś nie przypadła mi do gustu, jak zrobiło to np. ,,How You Like That''.
A teraz czas na parę spóźnionych zdań (napewno nikt nie zauważył) o ,,Dynamite'', przepraszam, ale kurczę pieczone muszę:
-JIN! CHOLERA JASNA, GDZIE JEST JIN!? To jest po prostu... aż szkoda mi słów i jest mi przykro z jego powodu. Jego mina, podczas reakcji na tą piosnkę, wyraża cały mój smutek. A już pomijam fakt, że w wersji EDM remix w ogóle go nie ma...
-Zacznę od tego, że nie mam nic do Jungkook'a, sama go wręcz uwielbiam ( jak i całą resztę), ale do Pana Naszego Jedynego, czemu on dostał prawie całą zwrotkę?! GDZIE TU JEST SPRAWIEDLIWOŚĆ?
-WŁOSY V, RM'A I SUGI... umieram, połóżcie mi kwiatki na grobie.
-A teraz chwila podziwu dla chłopców za język Angielski (klap, klask, klap, klask)
-Sama piosenka ogólnie z początku mi się nie podobała, ale podczas nabijania chłopakom wyświetleń (na czterech urządzeniach przez 3 godziny) wpadła mi w ucho i spodobała mi się.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich, ale nie YG i Big Hit.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top