4. Drugie spotkanie 2/2
Jimin
Wiedziałaś, że jesteś umówiona na dzisiaj z Jiminem, nie stresowałaś się tym jakoś bardzo. Za wywiad z chłopakiem zaliczono ci egzamin z góry oraz kolejny, który miał być właśnie wywiadem. Gdy już na zegarze było w pół do dwunastej wyszłaś na spotkanie. Jimin siedział sobie spokojnie, już od dłuższego czasu w kawiarni, wyczekując ciebie. Jak spostrzegłaś chłopaka przy stoliku trochę się zdezorientowałaś. Myślałaś, że nie pomyliłaś godziny. Koreańczyk przeglądał menu i wypatrzył cię kontem oka, ale czekał aż ty do niego podejdziesz.
***
-Um... hej, pomyliłam godziny? -palnęłaś prosto z mostu.
-Nie, spokojnie. Przyszedłem wcześniej, miło cię znów widzieć. Jak tam egzaminy? -spytał a ty usiadłaś naprzeciwko. Mieliście stolik daleko od okna i reszty ludzi.
-Wspaniale, zaliczono mi nawet dwa z rzędu. Bardzo ci dziękuje -uśmiechnęłaś się.
-To ja dziękuje -odparł oddając uśmiech.
-Za co? -zdziwiłaś się.
-Za to, że siedzisz ze mną w tej kawiarni i spędzasz ze mną czas. Mogę się na chwilę wyrwać od chłopaków -mruknął. -Po prostu miło czasem jest porozmawiać z kimś kogo nie widzisz 24h na dobę... Może zamówmy już, co? -wypalił.
Jak powiedział tak zrobiliście. Reszta wypadu minęła na obgadywaniu przyjaciół z zespołu Jimina oraz twoich z uczelni. Nie wiedziałaś, że aż tak się przed nim otworzysz. Chłopak dopytywał się również o miejsce w którym się urodziłaś. Wkrótce musieliście się rozejść, gdyż zjedliście i wypiliście z jakąś godzinę temu, a przecież nie będziecie tak siedzieć i rozmawiać, zajmując komuś miejsce. Koreańczyk żegnając się z tobą i dziękując- za świetnie spędzony czas- zostawił ci swój numer, na wypadek gdybyś chciała jeszcze przeprowadzić jakiś wywiad.
V
O dziwo nie wyrzucono cię z pracy, za wyjście wcześniej. Nawet nikt nie zauważył, że zniknęłaś. Żyłaś w jednej wielkiej rutynie, więc gdy skończyłaś pracę jak zwykle wróciłaś do domu. Ledwo weszłaś na czwarte piętro i spostrzegłaś przed drzwiami Taehyunga. Siedział na wycieraczce i przeglądał coś na telefonie.
***
-Długo tu czekasz? -spytałaś a chłopak podskoczył na swym miejscy, dopiero cię spostrzegł.
-Z godzinę, ale nie narzekam -uśmiechnął się szczerze.
-Wchodzisz do środka czy zostajesz? -oddałaś delikatny uśmiech.
-Wchodzę -odparł szybko i wszedł za tobą do kawalerki. Od razu usiedliście na kanapie, która była też twoim łóżkiem i biurkiem, gdy pracowałaś z domu. Po chwili dołączyła do was Świnia. Nie wiedziałaś czy ci się wydawało, ale wyglądała grubiej niż rano. Rudzielec rozsiadł się na kolanach Koreańczyka.
-No to jakieś jaja!- wyrwało ci się. -Mi nigdy nie usiadła na kolanach.
-Karze cię za to wstrętne imię -skomentował Tae i pogłaskał kociaka za uchem. Rudej zdradzieckiej kuli bardzo się to spodobało.
-Jest piękne i kreatywne. Wolałabyś żeby się nazywała: Kot albo Pierdolot?
-Pierdolot?
-Mój znajomy nazwał tak kota -zaśmiałaś się przypominając sobie, jak go przygarniał razem z tobą.
-Ewidentnie ten znajomy ci jakiegoś wirusa przekazał. Teraz będziesz się ze mną przyjaźnić i jak przygarniesz następne zwierzę to nazwiesz je przy mnie -postanowił gładząc grubego rudzielca.
-Świnia jak mruczy to daje ci znak: przyjdzie w nocy i ciachnie ci szyje -wskazałaś ze wstrętem na wąsacza.
-To maleństwo? Nawet jak to zrobi to będę szczęśliwy -stwierdził i kontynuował głaskanie i drapanie zwierzaka.
-Jesteś nienormalny -parsknęłaś przypominając sobie, jak właśnie tobie to 'maleństwo' zadrapało szyje.
Suga
Jak się mogłaś spodziewać, po ostatnim zdarzeniu, awansu nie dostałaś. Jednakże twój szef dodał ci dwa dni wolne, które możesz sobie wykorzystać kiedy chcesz. Stwierdziłaś, że to jest właśnie ten dzień. Ten, w którym weźmiesz sobie wolne i będziesz mogła, w końcu wypocząć. Spałaś do 12, śniadanie zjadłaś w porze obiadowej oglądając jakiś film, który akurat leciał, w telewizji. Po jakiejś godzinie zaczęło ci się nudzić. Musiałaś zacząć coś robić. Postanowiłaś, więc obdzwonić wszystkich swoich przyjaciół. Każdy po kolei odmawiał ci spotkania. Jeden musiał się zająć żoną w ciąży, drugi był w pracy a twoja najlepsza przyjaciółka pojechała do rodziców. Przez chwilę zastanawiałaś się czy napisać do Sugi, którego numer oczywiście zapisałaś. Stwierdziłaś, że zadzwonisz. Wybrałaś numer i czekałaś. Jeden sygnał, drugi sygnał i trzeci sygnał aż w końcu odebrał.
***
~Min Yoongi, przy telefonie.
~Hej, to ja, T/I. Ta od tej...
~Pływającej płyty ~przerwał ci podśmiewając się. -Pamietam przecież. Dostałaś awans?
~Nie, ale dwa dni wolne i właśnie w tej sprawie dzwonię -zaczęłaś. -Koledzy mnie wystawili a, że znalazłam twój numer...
~Chcesz się spotkać? ~mruknął trzymając telefon przy uchu.
~Mógłbyś mi nie przerywać? Tak, chce. Wzięłam bez potrzeby wolne i nie potrafię zaplanować sobie dnia -westchnęłaś zrezygnowana.
~To gdzie mam podjechać? ~spytał wzdychając, gdy się podnosił z łóżka. Musiał zamknąć drzwi by zagłuszyć J-Hope'a i Jimina, którzy próbowali przerwać mu rozmowę.
~W sumie możesz wpaść do mnie. Jak gdzieś wyjdziemy to fanki zaczną cię gonić ~mruknęłaś i wysłałaś mu adres. Po jakiś piętnastu minutach chłopak był już pod drzwiami.
-To twoje mieszkanie? -dopytywał i rozsiadł się na kanapie.
-Nie, no co ty. Mieszkam tu tylko w piątki. Normalnie mieszkam w willi razem ze swoimi... tak, to moje mieszkanie. Wygodnie ci? -parsknęłaś widząc w jakiej pozycji leży. Głowa zwisała mu za sofę a prawą nogę miał na jej oparciu.
-Właśnie niezbyt, ale spokojnie pomogę wybrać ci lepszą kanapę -skomentował a ty usiadłaś koło niego. -Za tydzień jedziemy kupić ci normalną sofę. Kobieto jak ty na tym siedzisz. Czujesz te sprężyny?
-Mój tyłek się uodpornił -sarknęłaś i włączyłaś telewizje. Tak spędziliście resztę dnia. Na oglądaniu telewizji, komplementowaniu sofy i planowaniu wypadu na zakupy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top