31. Bts vs pająki/owady
*jako, że napadł na mnie wczoraj pająk, zwisając nad moim łóżkiem, kiedy spokojnie sobie leżałam, to macie to coś. Dalej dziwie się, że to przeżyłam.
I jeszcze tutaj zwracam się do osóbek, które chciały osobny scenariusz z min yoongi'm i kotkami. Scenariusz jest już pisany i najprawdopodobniej wrzucę go w urodziny sugi albo chwilkę po nich, tylko zobaczycie go w mojej drugiej książce, właśnie z takimi osobnymi scenariuszami (do której serdecznie zapraszam). To dlatego, że nie chcę zaśmiecać tej, która gromadzi tylko reakcje członków bts; całej ich siódemki w jednym rozdziale.
Dziękuje za uwagę i zapraszam
Kim Namjoon
— Co się stało? Czemu krzyczysz? Wystraszyłaś mnie. Myślałem, że coś ci się stało — Joon natychmiast wparował do twojego pokoju, od razu orientując się, o co ci chodzi. Nie pierwszy raz stawał on już w tej sytuacji. Pająk przemierzał twój pokój kierując się powoli w stronę Namjoon'a, kiedy ty stałaś na łóżku w pozycji gotowej do kontrataku.
— Jezus Maria wchodź tu na łóżko! Namjoon! To idzie do ciebie! — jednak Kim tylko sięgnął po jeden z twoich podręczników i przystawił pod pająka. — Tylko nie podręcznik od angielskiego, weź ten od matematyki! Co ty robisz? Namjoon, miałeś go zabić.
Mimo twojej opinii raper w końcu przechwycił pająka i wyniósł go na spokojnie na balkon. I już po chwili pajęczak zniknął z mieszkania, ale tobie to jakoś nie wystarczało.
— A co jeśli to coś tu wlezie? Czemu tego nie zabiłeś? Na następny raz zadzwonię po Jeongguka.
— Nie będziesz zabijać ich na mojej warcie, nie kiedy jestem w pobliżu. Z resztą już bez przesady. Już możesz zejść z tego łóżka — wyciągnął rękę w twoją stronę, abyś zeszła z łóżka, ale jakoś nie uśmiechało ci się trzymanie go za rękę.
— Dopiero co miałeś kontakt z tym małym, czarnym, owłosionym obiektem, wpierw umyj ręce. Wtedy będziesz mógł mnie dot— NAMJOON, mówię coś do ciebie! — wrzasnęłaś kiedy mimo twoich słów chłopak, szczerząc się przy tym jak nigdy dotąd, przyciągnął cię do siebie na tyle mocno, tak abyś nie była w stanie mu się wyrwać.
Kim Seokjin
— Co!? Co się stało?! Gdzie się pali?! — Jin wbiegł do kuchni, słysząc twoje krzyki. Jednak pożaru nie było, a ty nie wyglądałaś na ranną. Stałaś dalej w okolicy kuchenki, ale ręce trzymałaś blisko siebie i patrzyłaś przerażona w jeden punkt przed sobą. — O co chodzi? Na co się patrzysz?
— Zabij to! — pisnęłaś odskakując do tyłu na kolejny metr, kiedy Jin natomiast podszedł do twojego poprzedniego położenia. — JIN, NO ZABIJ TO! To idzie do ciebie!
— Ale co? W sensie ja tu nic nie—
— Nie ruszaj się! Stój i się nie ruszaj — rozkazałaś podpierając się ściany. Kim podszedł pod miejsce, w którym to pająk zjeżdżał powoli na nitce.
— MatKO BoSKA! Czemu nie mówisz od razu, że mamy pająka w kuchni?! — ryknął i jak na zawołanie pojawił się zaraz obok ciebie. Staliście pod ścianą, przytuleni do siebie a pająk zdążył zjechać na ziemie.
— Idź to zabić — warknęłaś próbując popchnąć chłopaka w stronę stworzenia.
— Czemu ja? Ty idź to zabij!
— A kto jest mężczyzną w tym związku? Idź i zabij stwora. No Jin! Proszę cię, jestem głodna, ale za nic nie podejdę do przez... przez to coś! — wskazałaś na pająka idącego prosto na was, dzięki czemu jeszcze bardziej przybliżyliście się do ściany. Seokjin jednak nie zrobił tego, o co prosiłaś.
— Halo? Jeongguk? Przyjedź do mieszkania [T/I]... Słuchaj mnie uważnie. To nie czas na tłumaczenie, wytłumaczę ci wszystko jak tu przyjedziesz. Jedź Kookie. Tylko szybko, bo długo tu nie wytrzymamy.
Jung Hoseok
— Mamy dwie opcje — zaczął Hobi, gdy stanęliście na stole widząc stado mrówek na ziemi. Obydwoje trzymaliście się siebie nawzajem, jakby wasze życia miały od tego zależeć i wpatrywaliście się w dół na czarne kropki, które kierowały się pomalutku na stół. Jakim cudem to małe dziadostwo dostało się do twojego mieszkania? Nie masz bladego pojęcia. Ważne jest to, że ani ty ani twój chłopak niezbyt lubiliście się z robalami. Jakimikolwiek. Nawet motylami czy biedronkami. — A; zajmiemy się tymi stworami dzwoniąc po specjalistów. B; skaczemy ze stołu, bierzemy walizki, pakujemy się w trymiga i zamieszkamy w dormie. Twoje mieszkanie sprzedamy jakiemuś studentowi i szybko zapomnimy o tym incydencie — dodał.
— Walizki są w korytarzu — odpowiedziałaś tylko spoglądając na Hoseok'a.
I nazwijcie to szaleństwem, ale żadne z was nie zamierzało iść spać z myślą, że w kuchni szaleją mrówki. Tak więc przekroczyliście nad mrówkami i rzeczywiście wynieśliście się o dwudziestej–drugiej w nocy do dormu. Nikt wam nawet nie zadawał pytań, wyglądaliście jakbyście przeszli przez coś mocnego.
[ *macie tu takiego ślicznego gifa, ponieważ nie mogłam znaleźć lepszego, który by mi się załadował przy tak zajebiście szybkim internecie 🌞 ]
Jeon Jeongguk
Jeongguk przeskoczył przez sofę, przeskoczył przez śpiącego Yoongi'ego, przeskakiwał co dwa schodki dormu, tylko żeby dowiedzieć się czemu z góry słychać było twój pisk. Otworzył z impetem drzwi swojego pokoju — bo tam też zostawił cię wokalista i z tego co pamiętał to, gdy ostatnio cię widział to głęboko spałaś.
— Co się dzieje? — spytał na starcie rozglądając się na prawo i lewo, ale jedyne co zobaczył to ciebie wskazującą nad łóżko, gdzie zwisał pająk na sieci. — Aaaa... oto ci chodzi— uśmiechnął się.
— Co się szczerzysz? — syknęłaś dalej nie spuszczając wzroku z wiszącego w powietrzu potwora. — No zabij to! Na co czekasz?
— No nie wiem... — skurczybyk rozsiadł się na łóżku, zaraz obok stwora i spojrzał na ciebie dalej nie przestając się uśmiechać. — Ale popatrz na niego. Chcesz żebym go—
— Nie zaczynaj, Jeon i zabij to dziadostwo, bo mnie coś trafi — wycedziłaś przez zęby i tym razem chłopak zaśmiał się pod nosem i biorąc swoje klapki zmiażdżył stworzenie. Następnie kontynuując swoją gierkę, zaczął kierować się ze zwłokami na obuwiach w twoją stronę. — Jeszcze jeden krok w moją stronę i pożałujesz.
— Tak? A co mi zrobisz? — jakoś go to nie odstraszyło, gdyż nie zwolnił kroku a ty zdążyłaś już podejść pod koniec jego pokoju i dotknąć plecami ściany. Do ręki wzięłaś jeden z podręczników Jeon'a, co tylko przyprawiło go o śmiech.
— ODSUŃ SIĘ, SADYSTO
[ *sytuacja z życia wzięta... dzięki za traumę życia, tato <3, ale serio ludzie, którzy tak robią nie żyją w moich oczach, jakby- lubcie sobie te pająki, ale wara ode mnie ]
Park Jimin
— Ale, że mam tam do ciebie wejść? W sensie, że teraz? O w tej chwili?— spytał Jimin, kiedy już dotarł pod drzwi łazienki. Poszłaś się wykąpać a Park siedział sobie na sofie wyczekując na twój powrót, ale zamiast tego usłyszał twój pisk i następnie wołanie o pomoc.
— Mam na sobie ręcznik. Myślisz, że pozwoliłabym ci od tak wejść, kiedy biorę prysznic? No wchodź tu, bo to coś zaraz do mnie dotrze!
— Ale co? — zdziwił się.
— Wchodź tu i to załatw!
— Okej... to ja wchodzę — otworzył delikatnie, pomalutku drzwi łazienki i od razu dostrzegł ogromnego pająka na ziemi. I jak na zawołanie wskoczył na deskę sedesową, również pisząc z szoku. — Matko Boska, co to za monstrum?! Co ty w tym mieszkaniu hodujesz?
— Nie patrz się na to, tylko to zabij — odwrzasnęłaś stając tym razem na drugi koniec wanny, patrząc jak pajęczak włazi powoli na jej obramowanie. — Jimin. Weź to coś ode mnie. Proszę.
— Ale czy ty widzisz jakie to wielkie? Czy jest możliwość, że to nas dziabnie?
— Zabij to.
I po długich naradach wojennych, chłop złapał za jednego ze swoich klapków i rąbnął w pająka, co towarzyszyło mu z twoimi gratulacjami i oklaskami, do czasu...
— T-to dalej się rusz—Cholera jasna, to coś jeszcze żyje!
I tak oto wyciągnął cię, dalej stojącą w ręczniku na wannie, i wykierowaliście się z miejsca zagrożenia, dzwoniąc następnie po specjalne służby, jakim był nasz kochany i jakże niezawodny Jeon Jeongguk — choć ja bym temu typowi nie ufała, ale dobra. Lepszy on niż nic.
Kim Taehyung
— Chodź, gówniaku! Pokaż mi na co cię stać — te słowa zbudziły Taehyung'a w niedzielę o trzeciej w nocy. Przetarł oczy i rozejrzał się po pokoju, jednak nie zauważył niczego dziwnego, oprócz ciebie skaczącej z kapciem po pokoju.
— Co ty robisz? — mruknął dalej na w pół śpiąc.
— O wstałeś! To chodź, pomożesz mi — rzuciłaś w jego stronę drugi klapek, który wylądował mu na kolanach.
— Ale co ty robisz?
— Ta mucha, co wczoraj słyszeliśmy, ona dalej tu jest i bezprawnie żyje w moim mieszkaniu — odpowiedziałaś słysząc kolejne bzyczenie nadchodzące z ciemności.
— Chcesz żebym bawił się z tobą w zabijanie muchy o trzeciej w nocy? — spytał stając obok ciebie i kiedy spojrzałaś na niego bardzo poważnie, zamknął się i przymierzał się do ataku na owada.
— Dobra. Zajęło mi to pół godziny, ale skurczybyk nie żyje — sapnął Kim widząc zwłoki muchy na podeszwie swojego klapeczka. Odrzucił obuwie na ziemie i rozejrzał się w poszukiwaniu ciebie, ale nie znalazł cie w sypialni, leżałaś – pogrążona w głębokim śnie – na sofie. — Aha, czyli ja mam latać za owadem a ty śpisz? Nie fair — i nie oczekując na odpowiedź, której prawdopodobnie by nie dostał, rzucił się obok i również usnął.
Min Yoongi
— O co chodzi? — spytał Yoon wchodząc do salonu, gdy wrócił do domu. Nie odzywając się wskazałaś na ogromnego pająka, stojąc na oparciu kanapy. — Boisz się pająka? Serio?
— CzY ty TO COŚ nazywasz pająkiem? Nie, Yoongi. Nie boję się pająków, ale TO COŚ. To jest monstrum, zabij to — odpowiedziałaś spokojnie widząc jak pająk eksploruje twoje mieszkanie w dość ekspresowym tempie.
— Dobra, dobra już idę — pokręcił głową i chwytając za twojego buta. TWOJEGO BUTA. Jakby– Gość miał swojego, ale nie. Wziął twojego. I uwaga. Założył go na tyle ile mógł na stopę i nadepnął na szkodnika parę razy, ale z takim impetem jakby chciał nadepnąć na twarz jakiegoś wkurzającego typka w urzędzie. — I już, po kłopocie.
— Już? Sprawdź.
— Ale co?
— Czy nie żyje. Nigdy nie wiadomo... NO ale nie musisz mi tego pokazywać — wrzasnęłaś, kiedy chłopak podszedł do ciebie z klapkiem i zwłokami robala na kapciu. Obydwoje popatrzyliście jeszcze chwilkę na pająka wspólnie i nagle noga skurczybyka zaczęła się niebezpiecznie ruszać, na co Min trochę się wzdrygnął z obrzydzenia i odrzucił obuwie na drugi koniec pokoju.
— Co nie boimy się, co? — zaśmiałaś się trącąc go ramieniem.
— Mam iść po tego kapcia i sprawdzić kto się boi a kto nie? Jak dla mnie nie ma problemu. Już idę.
— Nie! To znaczy... Ależ nie musisz, naprawdę. Mówiłam ci, że cię kocham?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top