25. Gdy się załamujesz/płaczesz

I tym optymistycznym akcentem zapraszam 👽

Rm

Zwykle to ty budzisz się w nocy, gdyż Namjoon ma świetny talent do wydawania głośnych dźwięków, gdy śpi. Czasem jednak zdarza się, że nie potrafisz zasnąć i musisz stosować różne metody, by ten etap przyspieszyć. Z początku próbowałaś zakradać się cichaczem do kuchni, aby wypić szklankę mleka. Później – kiedy wcześniejsza metoda nie zadziałała – próbowałaś liczyć barany, ale to jeszcze bardziej cię zdenerwowało. Pewnej nocy byłaś tak zmęczona, zdenerwowana i sfrustrowana, że się popłakałaś. Po chwili słabości zwyczajnie ułożyłaś się w łóżku i spokojnie zasnęłaś. Tak, więc kiedy nie potrafiłaś zasnąć, to płakałaś do snu. Namjoon o tym nie wiedział, gdyż zwykle nie było go wtedy w domu. Jednak tym razem było inaczej. Kiedy usłyszał twoje pociąganie nosa, wpierw pomyślał, że po prostu masz katar. Jednak po dłuższej chwili, gdy dźwięków nie było końca odwrócił się w twoją stronę, żeby ujrzeć cię płaczącą. Podniósł się natychmiast i położył się głową na twoim brzuchu, dosłownie prawie cię miażdżąc.

— Już nic ci nie jest. Spokojnie, [T/I]. To był tylko sen — mówił składając pojedyncze pocałunki na twoim brzuchu. Był święcie przekonany, że miałaś zwykły koszmar. Nie przestawał "pocieszania cię" i dalej przymilał się do ciebie w nadziei, że cię uspokoi.

— Ale nic się nie dzieje, Joonie. Po prostu nie mogłam zasnąć i gdy tak się dzieje czasem...

— Płaczesz do snu? — przerwał ci podnosząc głowę z twojego brzucha, by spojrzeć ci w oczy. Pokiwałaś głową, uspokajając tym nieco chłopaka. — Wiesz, że mogłaś mnie po prostu zbudzić. Mógłbym... No nie wiem... W każdym bądź razie, jakoś bym cię uśpił. Na następny raz proszę cię, obudź mnie i najwyżej obydwoje nie będziemy spać — poprosił na nowo kładąc się koło ciebie i przyciągając cię do siebie.




Jin

Seokjin był raczej przyzwyczajony do tego, że o wszystkim sobie mówicie. Jednak ty nie widziałaś potrzeby mówienia mu o sprawie, która ''dotyczyła tylko ciebie''. Tak więc, gdy spostrzegł cię płaczącą, w twym pokoju na łóżku, trochę się wystraszył. Oczywiście wszedł do twojego mieszkania bez pytania, ponieważ dorobił sobie klucze. Ty więc myśląc, że nikogo nie ma w pomieszczeniu po prostu wypuściłaś z siebie wszystko, co siedziało w tobie od dłuższej chwili. W tle puściłaś sobie jedną z piosenek, które pomogłyby ci się tylko bardziej rozkleić. Seokjin w trybie natychmiastowym włączył przełącznik pt. ,,zaopiekuje się tobą, moje dziecko'' i wręcz przeskoczył trzy metry dzielące was i wylądował na łóżku, koło ciebie.

— Co się dzieje? Kto ci coś zrobił? Potrzebujesz czegoś? Czemu słuchasz ,,Awake''? — długo wypytywać nie musiał, gdyż zwyczajnie walnęłaś głową o jego klatkę piersiową. Sam się zdekoncentrował twoim posunięciem, finalnie pozwalając ci na ułożenie się na nim. Siedzieliście tak nie odzywając się do siebie, słuchając tylko cicho grającego głosu Jin'a.

— Słucham, tego bo to pomaga mi płakać. Czasem muszę wypuścić wszystko z siebie, a twoja muzyka idealnie mi w tym pomaga — wyznałaś pociągając nosem. Ta informacja rozczuliła Jin'a. Poczuł się on również z siebie niezwykle dumny. Nie wiedział bynajmniej, że możesz aż tak doceniać jego utwory i się w nie wczuwać. Toteż sam troszkę się wzruszył roniąc pojedyncze łzy. Gdy na nowo umilkliście chłopak zaczął kołysać wami na dwie strony, nucąc po cichu swoją piosenkę. Nie spodziewał się, że doprowadzi tym do tego, że uśniesz mu w ramionach. Uśmiechnął się pod nosem i delikatnie odłożył cię na materac, by na koniec przytulić się do twej osoby. Przed swym uśnięciem kilkukrotnie pocałował cię jeszcze w czółko i ułożył się wygodniej.

— Dobranoc, [T/I]




J-Hope

Jedzenie. Chyba większość z nas kocha jeść. Świetnie by było, gdyby można jeść do woli i nic by nie bolało, ani nic by się nie tyło. Takie moje skryte marzenie. Realia jednak są, jakie są i trzeba się z tym pogodzić. Wiele osób stresując się ma problem z jedzeniem. Jedni nie jedzą i nie są w stanie tknąć czegokolwiek. Inni natomiast zajadają stres. Hoseok nie wiedział bynajmniej, że posiadasz problem z zajadaniem stresu i postanowił odwiedzić cię wraz ze słodyczami z Ameryki. Wrócił właśnie z tygodniowego wyjazdu i zwykle przywoził jakieś słodycze, by spałaszować je wraz z tobą. To była wasza mini tradycja, o której wiedzieliście tylko wy i Seokjin (który raz podpierniczył wam jedną z toreb). Od kilku ostatnich tygodni próbowałaś zrzucić wagę i zaparłaś się, by odżywiać się zdrowo. No, ale czekolada nie może się zmarnować...

***

— Niby to tylko tydzień, ale czuje się jakbyśmy się miesiąc nie widzieli — mruknął Hobi tuląc się do ciebie na kanapie. W najbliższym czasie nie zamierzał cię wypuszczać ze swoich objęć. Nie zbyt lubił opuszczać cię na dłuższą chwilę i wcale się z tym nie krył. — A tak w sprawie wyjazdu... Patrz co mam! — i tak wyciągnął zza sofy torbę ze słodyczami. W obecnym momencie spięłaś się, lecz nie pokusiłaś się o zaprzeczenie w sprawie poczęstunku. Obydwoje siedzieliście na sofie zajadając się różnorakimi łakociami.

Gdy jednak nadeszła pora pójścia spać, każde z was szło po kolei pod prysznic. Hoseok zaczął się nieźle niepokoić, gdy nie usłyszał lecącej wody. Pomimo tego, że od jakiś dwudziestu minut byłaś zamknięta w toalecie. Podszedł więc do pomieszczenia i zapukał.

— [T/I]? Jesteś tam?

— Tak

— Czy coś się stało? Mogę tam wejść? — tym razem nie otrzymał odpowiedzi. Nie pomyślał dwa razy i pociągnął dwa razy za klamkę i wszedł do łazienki. Trochę go przeraził widok siedzącej ciebie, na zamkniętej sedesie, w samej bieliźnie. Dłońmi zasłaniałaś twarz, jakby chcąc się ukryć przed światem. Bez namysłu ukucnął przy tobie i ułożył ręce na twoich kolanach. — Hej, ale proszę cię nie płakusiaj. Co się stało? — spytał dalej przyglądając się twojej twarzy, tak jakby chciał znaleźć w niej jakąś odpowiedź.

— Ja się stałam! — ryknęłaś nieco przerażając chłopaka, który delikatnie odskoczył. — Mogę próbować schudnąć do jasnej cholery, ale to jest za trudne. Wszyscy cały czas coś mi przynoszą, a ja nie potrafię odmówić. Jestem za słaba i już zawsze będę wyglądać jak teraz — wybuchłaś po raz kolejny. Hobi natomiast złagodniał i pogłaskał cię po udach, w geście wsparcia.

— Po pierwsze: nie jesteś jakaś słaba, a teraz wyglądasz perfekcyjnie. Czasem, aż mi powietrza brakuje, gdy na ciebie patrzę i wiesz co? Wystarczy żebyś założyła tą swoją ulubioną bluzę i już wyglądasz zniewalająco dobrze. Dla mnie nie musisz tracić na wadze, ale jeśli taka twoja wola, to pomogę ci, jak tylko mogę. Zawsze możesz na mnie liczyć, pamiętaj o tym. Od jutra obydwoje zaczynamy z nową dietą i treningami, co ty na to? Możemy przez to spędzać więcej czasu razem. Wspólne bieganie, robienie śniadania, możemy chodzić na siłownie...



Jungkook

Jeon wiedział, że żyjesz teraz pod lekką presją. Co jak co, ale podziwiał cię za obranie sobie jako celu ukończenie studiów medycznych. Był on już świadkiem wielu twych podłamań i wielu entuzjastycznych momentów, gdy udało to ci się zaliczyć jakiś egzamin. Nie wiedział on, że czeka was wkrótce element kulminacyjny. Bo co myślałaś? Kook'ie stresuje się wraz z tobą. Tak, więc kiedy to nadeszła chwila na wyniki, w sprawie obrony pracy magisterskiej, przyjechał prosto do ciebie. Nie miał najmniejszego zamiaru zostawić cię samej w tej chwili.

***

— Dobra, to słuchaj tego. Jak nazywa się koza w kleju? Nie wiesz? Naprawdę? Glukoza — po twojej minie stwierdził, że nie warto się więcej radzić starszych. — Jin mówił, że to zadziała.

— A wiesz, w co bawią się dzieci grabarza? — spytałaś dalej nie ruszając wzroku z laptopa, ułożonego na stoliku, przed wami. Oczekiwałaś właśnie na wyniki, które znacznie się opóźniały. Co doprowadzało do tego, że wyglądałaś co najmniej, jakby życie z ciebie wyparowało. Z wielką chęcią stłukłabyś na kwaśne jabłko osobę za to odpowiedzialną i byłaś pewna, że mogłaś liczyć na pomoc swojego chłopaka.

— Nie wiem i myślę, że wolałbym nie wie—

— W chowanego — odpowiedziałaś, tym razem obracając twarz i spoglądając mu prosto w oczy, żeby zobaczyć jak ten chichra się pod nosem. Ty natomiast dalej podtrzymywałaś swą kamienną twarz.

— 1:0 dla ciebie — oświadczył zmniejszając odległość między wami i układając głowę na twych kolanach. Był już zmęczony. Siedzieliście dziś od rana i doglądaliście się wyników. Sam był nieźle zdenerwowany przedłużającym się czasem oczekiwania, więc wolał sobie nawet nie wyobrażać co odczuwasz ty. Od dłuższej chwili próbował podnieść cię na duchu, ale jakoś mu to nie wychodziło. — [T/I], jadłaś dzisiaj? W sensie... cokolwiek?

— Yhm... banana — odmruknęłaś. Jungkook mając głowę blisko twojego brzucha mógł usłyszeć burczenie i chyba nie zamierzał go zignorować. Stres, stresem, ale dla niego było to już za dużo. Automatycznie podniósł się do siadu i zabrał ci komputer sprzed nosa. — Jeon! Co ci odwala?!

— Mi odwala? Kobieto, siedzisz tu od rana nie jesz, nie pijesz i nie chodzisz do toalety. Nie czujesz głodu? To jest już kompletnie nie zdrowe! To są tylko wyniki, a ty zaniedbujesz się z ich powodu? To już nie pierwszy raz, prawda? Musisz– [T/I]? [T/I], hej, ale nie płacz. Słyszysz? [T/I]

Gdy już kompletnie się rozkleiłaś chłopak trzymał cię już w ramionach i kołysał na boki. Jedną ręką gładził cię uspokajająco po plecach, a drugą podtrzymywał twą osobę. Parę razy już znalazł się w tej sytuacji, lecz z pewnością nie wypłakiwałaś w jego koszulkę, aż tak wielkiego oceanu łez. Zaczął się poważnie niepokoić, jak i obwiniać za podniesienie na ciebie głosu.

— Ciii... Już nie będę krzyczał. Przepraszam — mruknął kładąc głowę na twoim ramieniu, co skopiowałaś pociągając nosem. W obecnej chwili byłaś wdzięczna chłopakowi, że cię wspiera, a z drugiej było ci wstyd za ten ''napad''. — Co ty na to, żebyśmy zamówili pizzę i obejrzymy sobie film, a wyniki otworzymy jutro. Hmm? Nie powinnaś już dzisiaj o nich myśleć.

W odpowiedzi pokiwałaś głową nie będąc w stanie przemówić. Zacisnęłaś się mocniej na chłopaku, gdy ten chciał wstać, by sięgnąć po telefon.

— Muszę zamówić pizzę — zaśmiał się, jednak ni drgnęłaś. — Tak się bawimy? A proszę cię bardzo.

I złapał cię na ręce i podszedł wraz z tobą po telefon, by zadzwonić do pizzerii. W czasie rozmowy chodził z tobą po pokoju i nie puszczał cię na dłuższą metę. Co jakiś czas podrzucał cię delikatnie do góry, aby wywołać śmiech z twej strony.



Jimin

Jimin nie kłamałby mówiąc, że uwielbia słuchać twojej opinii, w sprawie jego utworów. Zwykle jesteś pierwszą osobą, która w ogóle dowiaduje się o tym, co chce on napisać. Może być to nawet tylko szkic, a on i tak ci o nim wspomni. Lubi słuchać twojej opinii, gdyż sam zwykle nie oceni się w taki sposób, jaki robisz to ty. Tym razem jednak nie zamierzał on tak po prostu dać ci tekstu do rąk. Dobrze widziałaś, że ten siedzi i coś bazgrze w swoim zeszyciku, ale chłopak nie chciał się podzielić co. Tak, więc kiedy to poszedł on do toalety skorzystałaś z okazji i dobyłaś do przedmiotu. Tekst nie był dobry. Był lepszy niż znakomity. Na górze kartki było wspomniane, że jest to piosenka, którą będzie dzielił z Taehyung'iem. Jimin siedział w toalecie na tyle długo, że zdążyłaś przejść przez cały tekst pare razy, roniąc przy tym łzy. Gdy chłopak wrócił z łazienki i napotkał cię, we wspomnianym przeze mnie stanie, nie wiedział za bardzo co zrobić.

— [T/I]?

— O, Jimin... nie zauważyłam cię, widziałeś ten nowy ręcznik? Kupiłam jeszcze drugi, różowy i—

— Ty płaczesz? — spytał i klapnął koło ciebie na sofie. Przez chwilę siedziałaś cicho, a chłopak doglądał się twojej reakcji. Jednak po jakimś momencie przemówiłaś.

— Może, i co się śmiejesz? Napisaliście to w taki sposób, że nie wiem co zrobią Army. Dodatkowo nie wiem, czy nie mam być zazdrosna. Wiedz, że mam cię na oku — oświadczyłaś przyprawiając Jimina o napad śmiechu. Przekrzywił głowę i walnął nią na twoje kolana, łapiąc również w swe dłonie twoje ręce, aby obcałować je parokrotnie.

— Kiedyś napiszę coś o tobie. Tylko musisz poczekać, bo trochę mi to zajmie i nie jestem pewien, czy zmieszczę się w czterech minutach — uśmiechnął się do ciebie z dołu. — Ale będzie warto, wtedy dopiero będziesz płakać. Zabiorę cię ze sobą nawet na koncert tylko, żeby zobaczyć twój uśmiech i te łzy szczęścia. Nie wiem, czy ci wspominałem, ale ślicznie wyglądasz gdy płaczesz.


V

Taehyung obiecał sobie, że zabierze cię kiedyś na swój koncert. A najlepiej w całą trasę. Tak więc kiedy udało ci się, przylecieć na jego koncert na Wembley, nie posiadał się ze szczęścia.

***

Cały koncert spędziłaś oczywiście w towarzystwie paru osób z personelu chłopaków, gdyż Tae nie pozwoliłby, byś sama siedziała w takim miejscu, oddalona, o taką odległość od niego. Tak więc mogłaś czuć się bezpiecznie. Oczywiście zgodnie z poleceniem Jeon'a nakręciłaś parę filmików, na pamiątkę. To jak chłopaki sami cieszyli się na scenie było wzruszające, a co dopiero kiedy to wykonywali jakiś utwór. Za wszelką cenę wiele razy próbowałaś się powstrzymać od płaczu. Kiedy to jednak chłopaki postanowili cię zabić wykonując ,,The Truth Untold". Wtedy to rozkleiłaś się na dobre. Ale już nie tylko z powodu piosenki, która dobrze wiemy jakie emocje wywołuje, ale z dumy jaką właśnie odczuwałaś. Twój własny chłopak występuje aktualnie na Wembley, oglądają go tysiące ludzi i wszyscy śpiewają i cieszą się wraz z nim. Tae doskonale wiedział, że jako małe dziecko słuchałaś z rodzicami Queen, więc jako ich fanka teraz dotknęło cię to dwa razy bardziej. Stałaś przy barierce pobujać powstrzymać falę płaczu, jaka miała zara zastąpić, gdy nagle stało się coś, czego chyba nikt się nie spodziewał. Army wiedziały o twoim istnieniu i jakoś po dłuższym czasie zaakceptowały fakt, że umawiasz się z ich idolem. Ale teraz zostałaś pokazana na ekranach i nie tylko Army cię dostrzegły, zrobił to też Tae. Wpierw szczerze się uśmiechnął machając do ciebie – uprzednio znajdując cię w tumie – i witając cię. Następnie ukłonił się w twoją stronę, sam trochę się rozklejając, na co zareagował Jungkook, który ramieniem przygarnął go do siebie. Mówił mu również jakieś pierwsze lepsze słowa pocieszenia, które i tak w tej chwili do niego nie trafiały. Ważniejsze było, że jego [T/I] jest na jego koncercie i widzi go, dodatkowo płacze, gdy ten wykonuje swój numer.

— [T/I], proszę nie płacz teraz. Uśmiechnij się, bo ludzie pomyślą, że jesteśmy razem nieszczęśliwi — i na ten komentarz obydwoje się zaśmialiście przez łzy, które dalej spływały po waszych policzkach. — O i widzicie Army? Tak uśmiecha się [T/I], musisz robić to częściej. Jeszcze raz dziękuje, że przyszłaś.



Suga

Yoongi zdawał sobie doskonale sprawę, że twoja praca do luźniejszych nie należała. Ciągłe latanie za pracodawcą, który najmilszym nie był. Co raz częściej zdarzało się, że wychodziłaś do pracy przed nim a wracałaś póżniej, niż zwykle. Raz przyłapał cię nawet, gdy wróciłaś do mieszkania po nim. Zaczęłaś mniej z nim rozmawiać i dzwonić w czasie swoich przerw na drugie śniadanie, co zaczęło go już poważnie niepokoić. Zwrócił ci oczywiście uwagę i wypytał o wszystko, ale otrzymał odpowiedź w stylu ,,jest dobrze''. Nie było, i tego Yoongi był  świadom, jednak postanowił dać ci wolną rękę. Znał cię dobrze i wiedział, że prędzej czy później do niego przyjdziesz.

***

Droga z dormu do ciebie trochę mu zajęła. Jak się okazuje pogoda nie polubiła się z raperem. Korki w przedświątecznym okresie doprowadzały go wylewu, ale chłopak nie poddawał się. Jechał w dalszym momencie do twojego apartamentu. Wiele razy zdarzało się już, że musiał on przyjeżdżać do ciebie, o tak późnej porze. Tak więc był on przyzwyczajony, do tego typu przedsięwzięć. Nie przeszkadzało mu to wcale. Odgrywał on tylko obrażonego, ale w głębi serca cieszył się z możliwości spędzenia z tobą czasu. Szczególnie, że gdy było to w tak późnych porach, to zwykle kończyło się to tym, iż nocował on u ciebie.

— Dobra, to które teraz puszczamy — spytał otwierając drzwi. Zdarzył tylko otworzyć drzwi i ściągnąć buty, gdy został zaatakowany przez twoją osobę. — Hej, ja tylko żartowałem. Przecież nie jestem na ciebie obrażony. Hej? Czy ty płaczesz? [T/I]?

No i nadszedł moment kiedy wypuściłaś z siebie wszytko, co w tobie siedziało. Yoongi trzymał cię mocno w ramionach, lecz w końcu wyleciałaś mu z nich zjeżdżając na ziemie, trzymając się kurczowo jego łydek. W jak najszybszym tempie Min kucnął koło ciebie, zgarniając cię ponownie w swoje objęcia.

— Wdech i wydech, [T/I]. Nic się już nie dzieje. Możesz się wypłakać, poczekam tu z tobą — wyciągnął prawą rękę, by gładzić cię nią po włosach. Trzymał cię mocno dając do zrozumienia, że jesteś bezpieczna. I tak jak obiecał, tak siedział z tobą przez dobre pół godziny, aż zabrakło ci łez.

— Już dobrze? — spytał odchylając trochę głowę, by spojrzeć ci w oczy. Kiwnęłaś głową na ,,tak'', co minimalnie go uspokoiło. Jednak z drugiej strony był on nieźle wkurzony i zamierzał porozmawiać z tobą na temat zrezygnowania, z obecnej pracy, na rzecz przeniesienia się do innej. Nie zamierzał patrzeć jak męczysz się na jego oczach. — To wstajemy. Hopsa! Uważaj bo polecisz mi na ziemie. Dobra a teraz, czy wiesz może, co mi pomaga w takich momentach? Spanie, utulimy się i rano przedyskutujmy co nieco. Możemy ustać na taką propozycję?


————————————————

Witam, witam dalej nie jestem pewna, czy będę wrzucać rozdział co tydzień, ale mam szkice już paru rozdziałów. Dodatkowo dla zainteresowanych, 24 grudnia wrzucę oneshot vmin, więc zapraszam do czekania. Miłego dnia życzę, mam nadzieję, że nie spieprzyłam tej części ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top