2. Pierwsze spotkanie 2/2
Jimin
Chodziłaś po Seulu. Szukałaś chętnych do przeprowadzenia ankiety, która miała być twoim projektem na studia dziennikarskie. Siedziałaś już chyba szóstą godzinę i każdy cię spławiał.
Byłaś już tak zdenerwowana, że miałaś gdzieś, iż jesteś wstydliwa oraz, że jesteś sama w nocy, w stolicy Korei. Po prostu zaczepiałaś wszystkich po kolei. Udało ci się zachęcić parę osób, lecz nie byłaś usatysfakcjonowana tą liczbą. Po pewnym czasie usiadłaś na schodach, przed jakimś budynkiem i patrzyłaś się na rozgwieżdżone niebo.
***
-Wszystko w porządku? -usłyszałaś za sobą. Jakiś chłopak schodził właśnie ze schodów. Jednak nie. Powtórka. To nie był zwykły chłopak. To był Park Jimin z BTS. Od razu się ożywiłaś. To była niepowtarzalna szansa na wywiad! Nie na ankietę tylko już na wywiad!
-Nie, spokojnie nic mi się nie dzieje -odparłaś szybko. Zebrałaś wszystkie porozrzucane kartki ze schodów i spojrzałaś Koreańczykowi w oczy co go bardzo rozśmieszyło. -Słuchaj, ja wiem wręcz zdaję sobie sprawę, że wy idole nie macie za bardzo czasu dla takich jak my... ,ale błagam cię jeśli odpowiesz mi na parę pytań to zaliczą mi projekt z góry.
Jimin spojrzał szybko na zegarek i delikatnie uśmiechnął się w twoją stronę.
-Właściwie to znajdę dla ciebie czas i chętnie odpowiem na twoje pytania, ale w zamian pójdziesz jutro ze mną na kawę.
-Jasne, oczywiście, z wielką chęcią -znowu sprawiłaś, że Koreańczyk się zaśmiał z twoich gestów. Idol odpowiedział szczerze- na wszystkie pytania- po czym podał ci godzinę i miejsce jutrzejszego spotkania.
V
Co można więcej mówić? Miałaś okropny dzień.
Tydzień temu uciekł ci kot, bolała cię głowa, zgubiłaś portfel oraz musiałaś zostać po godzinach w pracy, bo jakaś dziunia się rozchorowała. W końcu się ściemniło, stwierdziłaś, że masz już na dziś dość. Wyszłaś- wkurzona, zmęczona i głodna- z biura i skierowałaś się w stronę swojej kawalerki. O dziwo, znalazłaś sobie mieszkanie bardzo blisko swojej pracy. Zanim jednak weszłaś do budynku, spostrzegłaś jak jakiś Koreańczyk trzyma twojego kota, na rękach.
***
-Świnia! Tutaj jesteś!- krzyknęłaś i podeszłaś do chłopaka, który stał trochę zdezorientowany, z początku myślał, że mówisz do niego. -Dziękuję, że ją znalazłeś -wysiliłaś się na uśmiech w jego stronę.
-Nazwałaś kota Świnia? -spytał oddając ci rudą, grubą kulę.
-Pasuje do niej- próbowałaś się bronić. -Naprawdę dzięki, że ją złapałeś. Idiotka, sama by do domu nie wróciła. Może wejdziesz do środka?
-Bardzo chętnie -odparł i weszliście do kawalerki. Świnia machała tyłkiem na prawo i lewo by następnie wyłożyć się na plecach, na kanapie.
-Ciasne, ale własne -mruknęłaś ponuro zapraszając go w swoje skromne strony. -Herbaty czy kawy?
-Herbaty, jeśli można -odpowiedział i usiadł przy dwuosobowym stoliku. Po chwili już obydwoje siedzieliście naprzeciwko siebie, popijając ciepły napój.
-O czekaj! Nie przedstawiłam się! Jestem [T/I] -wykrztusiłaś podając mu rękę nad stolikiem.
-Taehyung -uścisnął twą dłoń, a ty przyjrzałaś mu się dokładnie, zaczynajac już łączyć pewne fakty i spostrzeżenia.
-Czekaj... To ty?! Ten z tego boysbandu -wymamrotałaś i sprawiłaś, że chłopak się roześmiał. -Nie śmiej się. Jesteś najdroższą rzeczą w tym mieszkaniu.
-Więc co innego mam robić?
-Uśmiechaj się i skup się na oddychaniu, a ja będę się cieszyć. Ty masz mi tu tylko nie umrzeć.
Suga
Byłaś sekretarką jednego z koreańskich biznesmenów. Twój szef zapomniał o urodzinach swej córki i kazał ci latać po galeriach, w poszukiwaniu jakiegoś albumu. Gdy go w końcu znalazłaś wracałaś po mału do firmy. Nawet nie zdążyłaś sprawdzić jak nazywa się zespół, gdyż ktoś na ciebie wpadł, a twoja zdobycz wpadła do fontanny, po prawej.
***
-No jasna cholera! -pisnęłaś.
-No i cały dzień poszedł się j... przepraszam bardzo -wypalił delikwent i spojrzał przerażony na album w wodzie. Nie, to wcale nie było tak, że Suga bał się o twoją rzecz. Bał się konfrontacji ze wściekłą nieznajomą, której szczerze nie chciało mu się teraz poznawać. Po chwili jednak, po dokładnemu przyjrzeniu się albumowi uspokoił się i zainteresowała go twoja osoba. -Słuchasz BTS?
-Oh, nie... to dla córki mojego szefa. Zapomniał o jej urodzinach -po krótce wyjaśniłaś. Siadłaś na brzegu fontanny, a Koreańczyk postanowił do ciebie dołączyć.
-Zapomniał o urodzinach córki, mówisz? To niezłego masz szefa -stwierdził lekko się podśmiewając.
-Tsa -westchnęłaś i zamilkliście na parę dobrych minut. Obydwoje wpatrywaliście się jak dzieciaki biegają dookoła fontanny i cieszą się piękną pogodą.
-Jak ci na imię? -chłopak, o dziwoto, przerwał niezręczną dla ciebie ciszę.
-[T/I], a ty?
-Min Yoongi i chyba mogę ci trochę pomóc -mruknął od niechcenia wyciągając z torby identyczny album, do tego co pływa w wodzie.
-Jaja se robisz? -wyrwało ci się. -I jeszcze pewnie mi powiesz, że z autografem.
-Jeszce go tam nie ma, ale jeśli masz jakiś marker to mogę dać ci i z autografem -uśmiechnął się delikatnie na myśl, że go nie kojarzysz. Cała w skowronkach dałaś mu pisak, by po chwili trzymać prezent dla szefa w rękach.
-Powinnam ci podziękować, że na mnie wpadłeś -zaśmiałaś się. -Może dostanę przez ciebie awans. Jest może coś co mogłabym dla ciebie w zamian zrobić?
Chłopak zastanawiał się przez chwilę nad czymś, aż wreszcie westchnął i chwycił twoją rękę, by nanieść coś na niej twoim markerem.
-Napisz jak dostaniesz awans, trzeba opić -powiedział i zniknął, nim pojawiły się pierwsze fanki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top