57. 2. Jak cie zdradził?

Brett
Wraz z Allison wychodziłam ze szkoły do galerii,bo za dwa tygodnie jest bal, a ja nie mam sukienki! Z plecaka wyniosłam telefon i wybrałam odpowiedni numer.

Smutna odłożyłam komórke, którą włożyłam do kieszeni spodenek.
-

Przyjdzie?- spytała brunetka, uważnie przypatrując się mi
- Nie,bo uczy się biologii.- wystawiłam język, po czym wyjęłam portfel i przeliczyłam pieniądze.
- Ile masz ?- ponownie spytała pisząc coś na telefonie
- Trzysta siedemdziesiąt pięć dolarów. - odrzekłam gryząc pączka.
- Ja trzysta siedemdziesiąt trzy.- zaśmiałyśmy się cicho - Do galerii?
- A gdzie indziej?
- Czuje sarkazm i pytanie retoryczne.- powiedziała brunetka
Przechodziłyśmy właśnie przez pasy, gdy zauważyłam blondyna. Szybko wyciągnęłam telefon i napisałam
Ja - Gdzie jesteś kotek? 😊
Brett My King😍💪👑 - W domu misia🍥
Ja - AHA

Nagle do blondyna podeszła średniego wzrostu rudowłosa. On okręcił ją wokół własnej osi i odstawiając ją na podłoże pocałował ją.
- Tego to za wiele! - powiedziałam i niczym gepard podbiegłam w ich stronę, a brunetka za mną.
Wściekła odrzuciłam tą sukę na ziemie,po czym spoliczkowałam chłopaka.
- W domu?! W domu, kurwa?!- krzyknęłam
- Patologia! - powiedziała przechodząca starsza kobieta
- Niech mnie pani nie denerwuje.- odrzekłam i dodałam - Ty...ty chuju mały! Co ty sobie myślisz?! Że mnie będziesz całował, a z nią po kątach sie bzykał?! O nie mój drogi tak to Noe będzie! Żegnam pana!
Szybkim krokiem odeszłam, złość, smutek i rozczarowanie przenikały moją dusze. Słyszałam jeszcze Jan Allison krzyczy na chłopaka, po czym podbiegła do mnie. Objęła mnie ramieniem i zaprowadzila do domu.

Aiden

Jestem na lekcji biologii i strasznie źle sie czuje. Podnosze rękę do góry i pytam się nauczycielki czy moge do toalety. Ona oczywiście zgadza sie, a mnie po chwili juz nie ma. Biegiem kieruje sie w stronę łazienki i gdy tam jestem dostrzegam miziająca się parę. Początkowo nie zwracam na nich uwagi, bo w tej szkole to norma. Nagle moją uwage przykuwa bransoletka, którą posiada chłopak na nadgarstku. Identyczną dałam Aiden'owi na urodziny. Przygladam się szatynowi, po czym wydaje z siebie zduszony okrzyk.
- Aiden?!- podnosze głos, a para automatycznie odsuwa sie od siebie
- Kochanie, to nie tak jak myślisz!- oznajmia szatyn odsuwając od siebie blondynkę
- A jak?! Miziasz sie z jakąś laska w kiblu!- krzyknęłam i ze łzami w oczach wybiegłam z toalety.

Wiem,że krótkie,ale nie miałam pomysłów.
Któraś z czytelniczek prosiła,abym napisała rozdział z 'godzeniem' sie ale nie wiem czy będę miała pomysł.
Do zoba!
😍🍥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top