Rozdział 6

- Julie? - Noelle weszła do salonu w domu rodziny Molina.

- Idź sobie, Elle - mruknęła, wciąż była zła na chłopców oraz na Noelle, za to że ich broniła.

- Wiem, że jesteś zła, ale proszę wysłuchaj ich - Noelle powiedziała spokojnie i usiadła obok Julie na kanapie.

Mercer i Peters się pojawili. Obaj wyglądali na naprawdę przybitych.

- Masz chwilę? - zapytał Alex i przysiadł na oparciu sofy, Julie westchnęła i odłożyła swój notatnik na bok.

- Już wam mówiłam, że skończyłam z zespołem - odpowiedziała.

- Tak, wiemy, ale zanim zdecydujesz o tym już na zawsze, chcieliśmy tylko powiedzieć, że...

- Luke nie jest tak samolubny jak uważasz. - Noelle dokończyła zdanie chłopaka - I jak ja uważałam.

- Od kiedy ty go bronisz? - Julie brzmiała jakby Noelle ją zdradziła.

- Odkąd dowiedziała się o nim czegoś więcej. - dodał Reggie - Julie, on naprawdę taki nie jest.

- Pamiętasz tę piosenkę, Emily? - kontynuował Alex, a Julie pokiwała głową - Możemy chociaż pokazać ci o kim ona tak naprawdę jest?

Chłopcy zabrali Julie i Noelle w miejsce oddalone około trzydziestu minut jazdy od ich domów. Cała czwórka ukryła się za roślinami zasadzonymi przed niewielkim jednorodzinnym domem. Noelle miała déjà vu, ale tym razem to ona ukrywała się za krzakami przed domem Luke'a, a nie odwrotnie. Zobaczyli go, siedział na kuchennym blacie i przyglądał się swoim rodzicom. Noelle poczuła jak jej serce zamiera, gdy zauważyła łzy w oczach Luke'a.

- Więc Emily to jego mama? - zapytała Julie.

- Tak, Luke często tu przychodzi - odpowiedział Alex.

- Myśli, że nie wiemy, ale często za nim chodzimy. - Reggie westchnął, był bardzo przygnębiony stanem swojego przyjaciela - Po prostu tu przychodzi i patrzy na nich.

W tamtym momencie serce Noelle złamało się na kawałki. Ona miała mamę i tatę, mogła z nimi porozmawiać czy przytulić. Luke mógł tylko patrzeć na swoich rodziców ze świadomością, że oni nie mogą go zobaczyć. Elle doświadczyła żalu, żałoby czy tęsknoty, ale nigdy nie doświadczyła chociaż w małym stopniu czegoś takiego przez co przechodził Luke. Noelle zrobiło się żal chłopaka i bardzo żałowała, że nie jest w stanie mu pomóc. Po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Chłopcy to zauważyli.

- Przepraszam - szepnęła i pociągnęła nosem.

- Mają ciasto. - zauważyła Julie - To już coś.

- Tak - Noelle odpowiedziała, starając się zatrzymać swoje łzy - bo dzisiaj są urodziny Luke'a.

Quinn wytarła łzy z policzków, ale nadal czuła się trochę załamana. Reggie chciał jakoś podnieść ją na duchu, ale przypomniał sobie, że sam jest duchem, więc zaoferował jej tylko chusteczki, które miał w kieszeni kurtki.

- Nie wiedziałam, że Luke tak bardzo cierpi - przyznała Julie.

- Jest gorzej, bo kiedy umarł... nie mieli dobrych relacji. - dodał Mercer - Szczególnie między nim a jego mamą nie było najlepiej. Wiecie, rodzice Luke'a nie chcieli żeby ich 17-letni syn był w zespole rockowym, więc po prostu uciekł. Nie miał szansy żeby się z nimi pogodzić.

Cała czwórka obserwowała jak Luke zdmuchuje świeczki ze swojego urodzinowego tortu.

- Dlatego Luke był tak wściekły, gdy powiedziałaś mu, że Noelle odkryła prawdę o Trevorze. Jeśli Wilson dałby Lukowi prawa autorskie za jego piosenki, jego rodzice wiedzieliby, że nie marzył na marne - wyjaśnił Reggie, a Noelle poczuła kolejną falę łez na jej policzkach.

- Byliby z niego bardzo dumni - wychlipała Elle.

- Znamy ten ból, kiedy ktoś kto miał cię wspierać zawodzi na całej linii. Nigdy nie chcieliśmy ci tego robić - Alex zapewnił Julie.

- Julie, kochamy nasz zespół. Luke też. Proszę, daj nam kolejną szansę.

Julie spojrzała na chłopaków, a później na płaczącą Noelle. Przygryzła wargę, zastanawiając się co powinna zrobić.

- Dobra, zróbmy to - zgodziła się i uśmiechnęła, a razem z nią pozostała trójka.

- Teraz to chyba ja jestem tą emocjonalną - Noelle zaśmiała się przez łzy, a Julie podeszła do dziewczyny i przytuliła ją.

***

Alex, Reggie i dziewczyny wrócili z powrotem do studia i postanowili zacząć próbę przed piątkowym występem. Mercer grał na swojej perkusji, Reggie na basie, a Julie na keybordzie. Noelle natomiast usadowiła się na kanapie i zaczęła pisać słowa do piosenki jej i Luke'a, w swoim notesie.

- Marching on proud - Julie zaśpiewała, a Noelle nuciła razem z nią słowa do Finally Free, jednocześnie nadal pisząc w zeszycie - turn it up loud. Cause now we know what we're worth.

W tym samym momencie pojawił się Luke. Noelle podniosła na niego wzrok i poczuła dziwny ścisk w żołądku. Jednak sam jego widok sprawił, że się uśmiechnęła.

- Whoa, Julie. - powiedział i przeniósł wzrok na Noelle - Ellie.

- Czy on właśnie nazwał ją "Ellie"? - Reggie szepnął do Alexa, tak żeby tylko oni słyszeli.

- Dokładnie tak - Alex odszepnął z uśmieszkiem na twarzy. Naprawdę trzymał kciuki za Luke'a i Elle, nawet jeśli wiedział, że utrzymanie tej relacji będzie trudne, a nawet bolesne dla wszystkich, a w szczególności Pattersona i Quinn.

- Łap za gitarę. Mamy robotę - rozkazała Molina.

Luke spojrzał na chłopaków, a potem znowu zerknął na Noelle. Dziewczyna wzruszyła ramionami i posłała mu oczko z uśmieszkiem na twarzy. Patterson zaśmiał się i podniósł swoją gitarę.

- Dlaczego wróciłaś? - zapytał Julie.

- Muzyka wiele dla nas znaczy. Za dużo już straciliśmy. Na to nas nie stać - dziewczyna uśmiechnęła się.

- Nie, to zasługa tylko i wyłącznie mojej mocy przekonywania - przyznała Noelle, a wszyscy zaczęli się śmiać.

- Dobra, szefowe, co teraz? - Luke uśmiechnął się.

- Oh i Luke. - Noelle wstała i w kilku krokach znalazła się obok Pattersona - Wszystkiego najlepszego... od nas obu - zaśmiała się, widząc zaskoczony wyraz na twarzy chłopaka.

***

- I got a spark in me! - zaśpiewała Julie.

- I got a spark in me! - powtórzył Luke, cały czas patrząc na Noelle, która zawzięcie coś pisała.

Szatynka jak zwykle siedziała na próbie zespołu. Nuciła pod nosem słowa piosenki, której była współautorką. Od czasu do czasu łapała spojrzenia Luke'a.

- And you're a part of me - zaśpiewał Luke w momencie, w którym Noelle również nuciła ten wers. Patrzyli sobie w oczy, a szerokie uśmiechy zaczęły pojawiać się na ich twarzach.

Julie razem z chłopakami dokończyli grać resztę piosenki. Noelle starała się nie patrzeć już w oczy Luke'a. Zaczynała powoli mieć jakieś uczucia do tego chłopaka-ducha. Co z jednej strony wydawało się jej straszne, a z drugiej nie potrafiła się temu oprzeć.

- Finally free, yeah! - Molina skończyła śpiewać - To było świetne! - Julie była wyraźnie podekscytowana i przybiła na dystans piątki chłopakom - Okej, myślę, że to wszystko na dzisiaj, chłopaki. Elle, mój tata zrobił nam obiad. Powinnyśmy już iść jeść.

Luke obrócił się do swoich przyjaciół, a oni tylko niemo powiedzieli "oczy szczeniaczka". Chłopak pokręcił głową z rezygnacją i przewrócił oczami, nadal grając melodię do Finally Free.

- Jasne. - zgodziła się Elle i odłożyła swój notes - Umieram z głodu.

***

- Dobra, co to było? - Julie zaczęła wypytywać Noelle kiedy wyszły ze studia i poszły do domu Moliny na obiad.

- Co to było, w sensie? - zapytała Noelle, nie wiedząc o co chodziło jej przyjaciółce.

- Te spojrzenia, uśmiech? Nie widziałam tego odkąd...

- Rozstałam się z Jeremym - dokończyła Noelle i westchnęła.

- Zaczynam być zazdrosna. Luke gapił się na ciebie przez całą piosenkę. - Julie udała, że jest urażona - Kiedy zaśpiewał do ciebie " And you're a part of me". Cholera, naprawdę to poczułam.

- Oh, przestań. - Elle zaśmiała się i uderzyła Julie w ramię - Lepiej mi powiedz jak tam z Nickiem? Słyszałam, że zostaliście partnerami do tańca.

- Gapiąc się na ciebie tymi pięknymi niebieskimi oczami - Molina kontynuowała droczenie się z przyjaciółką.

- O MÓJ BOŻE! - Elle westchnęła głośno i zakryła swoje uszy - LALALA! Nie słucham cię!

Weszły do domu rodziny Molina. Carlos, młodszy brat Julie, leżał na kanapie i grał na swoim telefonie. Natomiast tata Julie był w kuchni, starając się dokończyć obiad.

- Cześć, Carlos - Elle przywitała chłopca.

- Cześć, No - podniósł dłoń nawet nie patrząc na dziewczynę. Uśmiechnęła się, bo Carlos z jakiegoś powodu zaczął nazywać ją "No" i uważał to za bardzo zabawne.

- Witaj, Raymondzie! - Noelle przywitała mężczyznę - Czy możesz powiedzieć swojej pierworodnej córce żeby przestała się ze mnie naśmiewać?

- Niestety to chyba niemożliwe, - zaśmiał się - ale dobrze cię widzieć, Noelle - dodał, z uśmiechem mieszając sos pomidorowy.

- Ciebie również dobrze widzieć. - Noelle i Julie zajęły miejsca przy kuchennym stole. Ray zaserwował im dwa talerze, wypełnione makaronem z sosem pomidorowym - Mmmm, twoje sławne spaghetti. - powiedziała Elle z ekscytacją i zjadła trochę - Oh móhj Bohsze to jehst takie dobrłe - dodała z pełnymi ustami.

Rey podziękował i gdzieś wyszedł, zostawiając dziewczyny same.

- Płakałaś dzisiaj jak dziecko. - wyszeptała Julie do Noelle - Zależy ci na nim.

Szatynka przestała jeść swoje spaghetti i ukryła twarz w dłoniach, starając się ukryć swoją czerwoną twarz.

- Nie, nie zależy - zaprzeczyła, mrucząc w swoje dłonie.

- No jasne. - odpowiedziała Julie z powątpiewaniem - Ale no wiesz...

Noelle zerknęła przez palce na swoją przyjaciółkę. Bała się tego co Julie chciała powiedzieć.

- Może jesteś Demi Luke'a? - kontynuowała.

- Co? - Noelle była zdziwiona.

- No jak w twojej metaforze, której użyłaś jak pierwszy raz ich spotkałaś.

- Oh, nie, nie, nie, nie, nie! - zaprzeczyła i machnęła ręką - Mogę być przewodnikiem, który dostaje trochę korzyści... jak Whoopie Goldberg wygrywająca oskara za najlepszą rolę drugoplanową w tym filmie.

***

- Co? Masz szlaban?! Za co? - Noelle nie mogła uwierzyć w to co właśnie usłyszała.

- Za opuszczenie trzech wczorajszych lekcji. - przyznała Julie, a Noelle potarła czoło - Znaczy, prawie mi to uszło, ale oczywiście moja ciotka wkroczyła do akcji... i no, znasz ją.

- Boże, proszę o jedną dobrą ciotkę w naszych życiach. - Elle spojrzała na sufit z rezygnacją - Okej, coś wymyślimy. Zagrasz ten występ, ja się wszystkim zajmę.

- Kurczę, nasza tekściarka I menadżerka. - Julie się zaśmiała - Dajesz, Noelle!

- Ty już się lepiej nie odzywaj. Już wystarczająco zrobiłaś - Elle pogroziła Julie palcem, ale też się zaśmiała.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top