Rozdział 14
Po koncercie Elle przemknęła się na dach klubu i z góry obserwowała jak Julie i Flynn odjeżdżają razem z mamą tej drugiej do domu. Westchnęła, próbując pozbierać myśli na temat tego, co się wydarzyło. Wdychała chłodne, nocne powietrze jakby był to najpięknieszy zapach na świecie. Los Angeles otworzyło przed nią swoje drzwi i czekało. Czekało aż przekroczy ich próg.
- Hej - usłyszała za sobą.
Dziewczyna odwróciła się i zobaczyła Luke'a, który stał kawałek dalej i wpatrywał się w nią. Noelle zagarnęła włosy za ucho i ciaśniej opatuliła się kurtką.
- Hej - odpowiedziała i odwróciła głowę, wbijając wzrok w rozgwieżdżone niebo Los Angeles.
- Chyba powinniśmy porozmawiać.
- Tak, - zgodziła się i znowu spojrzała na Luke'a - powinniśmy.
Chłopak stanął obok Noelle i zaczął wpatrywać się w nocną panoramę Los Angeles. Pełną świateł, dźwięków samochodów i ludzi. Gdyby nie to co wydarzyło się między nimi tydzień wcześniej, uznałby to za całkiem romantyczną scenerię. Oni stojący na dachu, wpatrujący się w światła.
- Posłuchaj, ja... - zaczął Luke.
- Nie, ja chciałam przeprosić, że tak gwałtownie zareagowałam, powinnam była cię wysłuchać - przyznała.
Luke pokręcił głową.
- Powinienem ci powiedzieć prawdę od razu, ale byłem tchórzem, a z każdym dniem, który z tobą spędzałem było coraz trudniej - wyznał, a Noelle na niego spojrzała.
- Cieszę się, że wróciłeś. - szepnęła - Powiedziałam to co powiedziałam, żeby cię zranić.
- Podziałało - parsknął Luke.
- Przepraszam za to. - dodała Elle i niepewnie zerknęła na chłopaka - Dlaczego wróciłeś?
Luke wbił wzrok w twarz dziewczyny, żeby przyglądać się jej reakcjom. Chłopak zagryzł wargę i słabo się uśmiechnął, próbując nadać swoim słowom bardziej nonszalancki ton, jakby przez ten tydzień wcale nie był egzystencjonalnie rozbity.
- Pierwsze trzy dni spędziłem sam, w miejscu, o którym nawet Alex i Reggie nie mają pojęcia. - westchnął - Potrzebowałem ochłonąć i...i pomyśleć. Na początku myślałem, że tak będzie lepiej, ale stwierdziłem, że muszę to jakoś naprawić, ale nie wiedziałem jak. Przez resztę tygodnia cię doglądałem, ale tak żeby nikt mnie nie widział. A kiedy dzisiaj usłyszałem pierwszą zwrotkę naszej piosenki, musiałem z tobą zaśpiewać... Stwierdziłem, że chyba mi wybaczyłaś skoro...
Noelle nigdy wcześniej nie słyszała takiego potoku słów ze strony Luke'a. Zazwyczaj nie był tak skory do rozmawiania o uczuciach, a tym bardziej o tym co on czuł.
- Byłam wściekła na ciebie. - zaczęła Elle, postanawiając, że powie mu o tym, że Alex się wygadał - Byłam piekielnie na ciebie zła, ale nie dlatego, że byłeś w związku z moją matką, co ledwo przechodzi mi przez usta. Byłabym w stanie jakoś to zrozumieć. Byłam zła, bo nic mi nie powiedziałeś i okłamywałeś mnie. - wzięła głęboki wdech. Serce waliło jej tak, że miała wrażenie, że albo wyskoczy jej z piersi, albo dostanie zawału i dołączy do Luke'a jako duch. Zamknęła oczy i zacisnęła dłonie w pięści, czując ból z wbijających się w skórę paznokci - Alex mi powiedział - przerwała i zebrała się na odwagę żeby spojrzeć na Pattersona - o twoich uczuciach do mnie. To był przypadek.
Luke wyglądał na szczerze zdziwionego jej słowami, ale po chwili dotarł do niego ich sens. Poczuł to dziwne uczucie zawstydzenia, jakby to co czuł do Noelle stało się przestępstwem w momencie, w którym wypowiedziała je na głos. Miał też dziwny ścisk w żołądku, zupełnie jakby drugi raz umierał od zatrutego hot-doga.
- Powiedział? - powtórzył zmieszany i choć rzadko się czerwienił, w tamtym momencie poczuł jak jego policzki robią się ciepłe.
- Tak, ale - Noelle przełknęła ślinę, bo nagle koszmarnie zaschło jej w gardle - ale to dobrze, bo ja też coś do ciebie czuję.
- Coś czujesz do mnie? - zapytał z dziwnym wyrazem twarzy, ale potem uśmiechnął się tym swoim uczuciem - Coś do mnie czujesz.
- Tak, to właśnie powiedziałam - zachichotała i spojrzała na Luke'a, a jej policzki zaczęły robić się ciepłe. Cały stres związany z tym wyznaniem zaczął z niej schodzić.
- To naprawdę interesująca relacja, którą mamy - wyszeptał i stanął twarzą do dziewczyny.
- Już to mówiłeś - zauważyła Noelle, wpatrując się w błyszczące oczy chłopaka. Nawet nie wiedziała jak bardzo za nimi tęskniła.
- Wiem, ale to prawda - przyznał. Luke bardzo chciał dotknąć Noelle i po prostu poczuć bijące od niej ciepło. Ostatni raz kiedy trzymał kogoś za rękę, nie skończyło się to dla niego dobrze. Zaryzykował i złapał jej dłoń. Ku ich zdziwieniu, nie przeszła ona na wylot, jak to zwykle miała w zwyczaju, ale już drugi raz tego dnia trzymał rękę Ellie. Spojrzeli na siebie, ale żadne z nich nic nie powiedziało. Stali tak, wpatrując się w Los Angeles i trzymając za ręce do momentu, w którym ręka Luke'a znowu przeszła na wylot, kończąc ich wspólny moment.
- Późno już, powinnam wracać - szepnęła Noelle i zaczęła powoli iść w stronę klatki schodowej.
- Pozwól, że cię eskortuję - uśmiechnął się Luke i odprowadził dziewczynę aż pod jej samochód.
***
W poniedziałek po szkole Noelle wkroczyła do studia i całe szczęścia zastała tam wszystkich. Chciała podzielić się z nimi tym co zdążyła ogarnąć w sprawie koncertu w The Orpheum. Udało jej się skontaktować z koleżanką jej mamy, która nadal tam pracowała, ale w innym dziale. Jedno było pewne, mieli małą szansę żeby tam zagrać.
- Pociągnęłam za sznurki. - oznajmiła ze sztuczną powagą i demonstracyjnie stanęła na stoliku, patrząc na trzy duchy i Julie z góry - Istnieje szansa, że zagramy pojutrze w The Orpheum. - uśmiechnęła się i odkaszlnęła - W piątek gra tam Panic! At The Disco, ale niestety wykruszył się im support, a to oznacza, że możemy wślizgnąć się na ich miejsce.
- I niby jak zamierzasz to zrobić? - zapytał Reggie.
- Tu wchodzicie wy ze swoimi duchowymi umiejętnościami. - uśmiechnęła się prawie złowieszczo - Pojawiacie się w biurze Jamesa Browna, w którym siedzi jego asystentka i włączacie na YouTube wasz ostatni występ. Ona będzie pod wrażeniem i będzie chciała się z wami skontaktować. Ale co to? Magicznym sposobem ołówki z jej biurka spadają, a w jej zeszycie pojawia się, napisany pięknym charakterem pisma Alexa, numer do niejakiej Noelle Quinn. A wtedy ona do mnie dzwoni, a ja odbieram i z radością przystaje na ich warunki.
- Jeśli to wypali, będę pod jeszcze większym wrażeniem Elle, niż jestem - oświadczył Peters.
- Nigdy we mnie nie wątp, Reginaldzie - dodała i uśmiechnęła się.
***
- Powinni zadzwonić... teraz - zaczął Alex i wskazał na telefon Noelle, ale nic się z nim nie stało.
- Może długo się zastanawiają - skomentował Reggie.
- Dobra, teraz się uda. Zadzwonią za trzy, dwa, jeden - spróbował ponownie Alex, a ekran telefonu zaświecił się, pokazując nieznajomy numer.
Noelle szybko złapała za niego i nacisnęła zieloną słuchawkę. Serce biło jej jak oszalała, bo przeprowadzała najważniejszą, do tej pory, rozmowę telefoniczną w jej życiu. Plan wydawał się prosty, a ona brzmiała na pewną siebie, ale tak naprawdę była przerażona, że się nie uda.
- Noelle Quinn z tej strony. - powiedziała, czując na sobie cztery zniecierpliwione i zdenerwowane spojrzenia - Tak. Tak. Nie. Tak, jak najbardziej. Wystarczająco. Uhum. - pokiwała głową - Oczywiście. Do usłyszenia.
Rozłączyła się, a cały zespół patrzył na nią jakby co najmniej stał przed nimi Jezus. Starała się zachować poważną twarz.
- Gramy w The Orpheum, kochani! - krzyknęła z uśmiechem na ustach, a wszyscy zaczęli skakać z radości. Luke i Reggie nawet podnieśli i obracali Alexa, który zaczął krzyczeć, że umie latać.
***
- Ellie? - krzyknęła Allison z salonu, gdy Noelle weszła do domu po skończonej próbie i była już na schodach.
- Tak? - odkrzyknęła dziewczyna.
- Ray dzwonił i zaprosił mnie na koncert zespołu Julie w piątek - powiedziała jej mama, a Noelle poczuła jak jej ciało zastyga. Wieści szybko się rozchodziły, ale jej mama na koncercie równa się zobaczenie przez nią chłopaków, w tym Luke'a.
- I co? - Elle momentalnie znalazła się w salonie co zdziwiło jej mamę.
- Raczej nie przyjdę, bo mam wtedy zlecenie, ale kto wie - uśmiechnęła się.
- O nie, wielka szkoda - odpowiedziała Elle z najbardziej udawanym smutnym tonem głosu na jaki było ją stać i szybko uciekła do swojego pokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top