Rozdział 11
Kto jest gotowy na niedzielny maraton? 1/3
Następnego dnia Noelle siedziała w swoim, przeszukiwała stare rzeczy jej mamy, które zabrała ze strychu. Były tam przedmioty, które należały do jej mamy, ale też mamy Julie, bo były przyjaciółkami od liceum aż do śmierci Rose. Dlatego też wprowadziły się do domów oddalonych dwadzieścia metrów od siebie. Elle wiedziała, że obie dorabiały w The Orpheum kiedy były w ostatniej klasie, więc starała się znaleźć coś co pomogłoby dostać się tam i załatwić koncert. Przeglądając stare papiery z wypłatami, Noelle natrafiła na zdjęcie, którego nie widziała nigdy wcześniej. Przez chwilę wydawało jej się, że coś jej się pomyliło, że to ktoś bardzo podobny. Zerknęła na dół polaroida i zobaczyła datę 12/08/1995*. Wszystko jednak ułożyło się w jedną całość.
Na zdjęciu była siedemnastoletnia Allison Nelson i Luke Patterson, który obejmował ją w pasie, a ona całowała go w policzek. Elle musiała przyznać, że wyglądała identycznie jak jej matka i przez chwilę myślała, że to ona znajduje się na zdjęciu, a nie Allison. Noelle poczuła się jakby dostała cios w brzuch. Jej mama nigdy nie opowiadała jej o chłopaku, którego miała w liceum. Ale Luke... Luke nie pisnął nawet słówka na ten temat i to na niego była wściekła. Zostawiła rozgrzebane papiery i zbiegła na parter, wbijając wzrok w polaroida, jakby to co się na nim znajdowało miało magicznie zniknąć.
- Hej mamo, widziałaś może jakiś występ Julie i jej zespołu? - odezwała się, gdy zeszła do kuchni zastała mamę, która właśnie zabierała się za robienie obiadu i przy okazji wypakowywanie wczorajszych zakupów. Usiadła przy wyspie kuchennej i przyglądała się swojej matce.
- Słyszałam o nich, Ray coś wspominał, mówił też, że ostatnio czuje czyjąś obecność? - kobieta pokręciła głową sugerując, że jej sąsiad i jednocześnie przyjaciel, zachowuje się niedorzecznie - Ale nie widziałam ich występu. Czemu pytasz?
- Tak tylko. - skłamała i wyciągnęła zdjęcie, które położyła na blacie obok toreb z zakupami - Znalazłam stare polaroidy na strychu. Na jednym z nich byłaś ty i jakiś chłopak, ale to nie był tata.
Przesunęła zdjęcie po blacie, przesuwając je bliżej matki. Kobieta wzięła je do ręki i przyglądnęła się, a na jej ustach pojawił się słaby uśmiech.
- To mój pierwszy chłopak, Luke. Też grał w zespole. Kilka tygodni po zrobieniu tego zdjęcia zerwałam z nim... - zatrzymała się i westchnęła, odkładając zdjęcie ponownie na blat - a tydzień po tym zmarł.
- Kochałaś go? - Noelle nawet nie myślała nad sensem tych słów, kiedy je wypowiadała.
Allison znowu westchnęła i przenosiła wzrok ze zdjęcia na swoją córkę, która trochę zbladła, co nie umknęło uwadze kobiety.
- Luke był moją szkolną miłością, ale to nie było nic poważnego. - odpowiedziała i złapała za jedną z toreb z zakupami, żeby ją rozpakować - Jedynym o czym myślał poważnie i co kochał była muzyka.
- Okej - skwitowała beznamiętnie Noelle i miała zamiar opuścić kuchnię. To nie mogła być prawda. Nie mogła.
- Kochanie, wszystko w porządku? - zapytała kobieta z troską.
- Tak, - skłamała dziewczyna i poprawiła okulary na nosie - tylko trochę boli mnie głowa, zaraz przejdzie.
Allison pokiwała głową i zabrała się za rozpakowywanie zakupów, a Elle zabrała polaroida i pobiegła do swojego pokoju. Ponad godzinę zastanawiała się co powinna zrobić. Co chwila rzucała zdjęcie na podłogę i podnosiła je, zastanawiając się co myśleć, co zrobić i w co ona się kurwa wpakowała?
Postanowiła jednak skonfrontować prawdę z osobą, której dotyczyła cała ta sytuacja dotyczyła. Wpadła do studia i akurat zastała tam tylko Luke'a.
- Jak długo wiedziałeś?! - Noelle wtargnęła do pracowni jak burza, a jej ton głosu i wygląd sugerowały, że jest wściekła i ma zamiar roznieść Luke'a na strzępy.
- Co? - zapytał Luke i odłożył gitarę na bok. Przeskoczył przez stolik i stanął naprzeciwko wkurzonej dziewczyny.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - ponownie zapytała Noelle i rzuciła Luke'owi polaroid pod nogi.
Chłopak szybko podniósł zdjęcie. Spojrzał na nie, a potem na Noelle. Tak bardzo przypominała mu z wyglądu Allison, ale jej jednocześnie była zupełnie inna. Czuł się okropnie z tym, że nic jej nie powiedział, a teraz ona wiedziała. Miał wrażenie jakby dostał prosto w twarz. Jego obawa, że ją straci, właśnie stała się prawdą.
- Mogę to wyjaśnić...
- Skąd mam wiedzieć, że to... coś między nami jest szczere? Może po prostu widzisz we mnie moją matkę i dlatego ci zależy?
- Allison, to nie tak....
Noelle zagryzła zęby i machnęła rękami. W jej oczach zaczęły zbierać się łzy.
- No właśnie. - burknęła i odwróciła się plecami do Luke'a. Nawet nie próbowała ukrywać, że płacze. Obróciła się ponownie, żeby powiedzieć mu swoje ostatnie słowa - Ja naprawdę myślałam, że coś nas łączy - odpowiedziała, a jej głos się złamał.
Luke kiedy tylko zobaczył łzy w jej oczach, poczuł się jak najgorszy człowiek świata. Gorsza od jednej płaczącej dziewczyny i dwóch płaczących dziewczyn, była dziewczyna, która płakała przez niego. Chłopak wiedział, że prędzej czy później Elle, odkryje prawdę. Mógł powiedzieć jej wcześniej, ale się bał. Był cholernym tchórzem, a mógł oszczędzić jej cierpienia.
- Noelle, nie, przepraszam. Przepraszam. Ellie! - krzyknął za nią używając zdrobnienia, które mówił tylko on, a Noelle przygryzła wargę, zacisnęła dłonie w pięści, tak że jej paznokcie wbijały się w dłonie.
- Ciągle kłamiesz, Luke! - wrzasnęła i ponownie się do niego odwróciła.
- Ellie, naprawdę mi na tobie zależy. Nie chciałem cię ranić.
- Naprawdę? Bo robisz to cały czas nie mówiąc mi prawdy. Najpierw jakieś śmiertelne pieczątki z jakiegoś klubu, a teraz dowiaduję się, że byłeś w związku z moją matką? Miałeś tyle okazji, żeby mi powiedzieć. - kilka łez spłynęło jej po policzku - Naprawdę żałuję, że cię poznałam.
- Elle, proszę. - jęknął Luke, wiedział, że spieprzył po całości - Zrobię wszystko żebyś mi wybaczyła.
- Więc zniknij z mojego życia - warknęła i odbiegła, zostawiając go samego.
Wpadła do swojej sypialni i zatrzasnęła drzwi, przy okazji zamykając je na klucz. Słyszała zaniepokojony głos swojej mamy z parteru, ale nie miała najmniejszej ochoty z nią rozmawiać.
- Kurwa - szepnęła i uderzyła otwartą dłonią w ścianę, a łzy leciały jej po policzkach.
Czuła się zdradzona. Znowu. Znowu chłopak, któremu zaufała, przed którym się otworzyła ją zawiódł. Naprawdę myślała, że tym razem będzie inaczej, że Luke okaże się kimś lepszym od Jeremy'ego. Co ona sobie wyobrażała, przecież Luke był duchem?! Ten związek nie miał najmniejszego prawa istnieć. Była głupia, że w ogóle zauroczyła się w Luke'u. Wiedziała, że powinna się odciąć od chłopaków, co byłoby niesamowicie trudne, bo byli świetnymi osobami, ale tak byłoby lepiej dla nich. Nie chciała, żeby jej serce się znowu złamało, ale stało się dokładnie to samo co rok wcześniej.
***
Luke był sfrustrowany na samego siebie. Elle miała całkowite prawo tak zareagować, ale to nie zmieniało faktu, że on powinien był coś zrobić. Uderzył pięścią w ścianę, ale nie był wystarczająco skupiony i dłoń przeszła przez ścianę. To zirytowało go jeszcze bardziej.
- Julie nam powiedziała, co zaszło z Noelle - Luke usłyszał za plecami głos Alexa. Pewnie był z nim też Reggie, ale Luke nawet nie chciał się obracać.
Zamknął oczy i oparł się o fortepian. Westchnął i nadal nic nie mówił. Może to był jego problem, że nie mówił wtedy, kiedy powinien. Przeczesał swoje włosy dłonią.
- Mogłeś jej powiedzieć - dodał Mercer, a Luke odwrócił się w ich kierunku i tak jak się domyślił był tam też Reggie.
- Myślisz, że tego nie wiem? - odpowiedział trochę bardziej szorstkim głosem niż planował - Za każdym razem, kiedy ją widziałem, kiedy byliśmy sami, chciałem jej o tym powiedzieć, ale nie potrafiłem! Zamiast tego cały czas tylko bardziej i bardziej się w niej - przerwał.
Nikt się nie odezwał. Luke zasłonił twarz dłońmi i jęknął. Alex analizował sytuację i zaczynał panikować, jednocześnie zastanawiając się co teraz powinni, a właściwie Luke, powinien zrobić. Reggie też zaczął się denerwować, bo jego policzki pokryły czerwone plamy, podobne do rumieńców, które dawały znak, że się stresuje.
Luke przetarł twarz i spojrzał na swoich przyjaciół z dziwnym błyskiem w oku.
- Całkowicie się w niej zakochałem.
- Może jest jeszcze szansa?
- Ona nie chce mnie znać, a poza tym jest jeden zasadniczy problem, JESTEM DUCHEM i nawet gdyby czuła to samo do mnie, to nigdy nie moglibyśmy być razem. – zamilkł na chwilę, analizując co powinien zrobić – Wyświadczę jej przysługę i zniknę.
- Nie możemy teraz znikać, musimy rozwiązać sprawę z Calebem... - Alex nie dokończył, bo Luke już zniknął – A niech go szlag.
***
Julie i Flynn prawie wpadły na Alexa i Reggiego, jeżeli w ogóle można wpaść na duchy. Obie były zaniepokojone stanem Elle, która nie odzywała się do nich od sms'a, którego wysłała wczoraj.
- Musimy wam coś powiedzieć - odezwali się wszyscy razem, a kiedy zorientowali się, że powiedzieli to razem nastała chwila ciszy.
- Luke podoba się Noelle/Luke'owi podoba się Noelle. - znowu powiedzieli wszyscy razem, powodując, że ich głosy zmieszały się i nie tworzyły nic dobrego – Co?!
- Wy pierwsi - powiedziała Julie i machnęła ręką.
- Luke'owi podoba się Noelle, ale się pokłócili i Luke zniknął.
- On też się podoba Noelle, ale teraz jest wściekła i..i załamana, – zaczęła wyliczać Julie - i nie chce wyjść z pokoju.
- Ominęła dzisiaj wszystkie lekcje. A ONA ZAWSZE JEST W SZKOLE – krzyknęła Flynn.
- No to co robimy? - zapytał Reggie - Nie wiemy gdzie jest Luke, a byliśmy już we wszystkich miejscówkach, w których normalnie przesiaduje.
- Nie wiem - jęknęła Julie.
- Może powinniśmy dać im trochę czasu, żeby ochłonęli - zaproponował Alex.
- Macie występ w sobotę, jeśli Luke się nie pojawi to nie ma szans, że dostaniecie się do The Orpheum - stwierdziła Flynn.
- Na pewno się pojawi - zapewnił Alex, ale żadne z czwórki nie było przekonane co do jego słów.
* data w zapisie amerykańskim, czyli 8 grudnia 1995
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top