Epilog

- Okej, - Rose nachyliła się do swojej przyjaciółki, żeby ta mogła usłyszeć co mówiła - to który to twój eks?

- Ten w środku - Allison wskazała ruchem głowy na spoconego chłopaka z gitarą, który właśnie był w trakcie próby przed występem swojego zespołu.

- I wytłumacz mi, czemu z nim zerwałaś? - dopytywała.

Allison prychnęła i wzięła kolejną szklankę do polerowania. Nadal żywiła jakieś uczucia do Luke'a i to, że występował akurat wtedy kiedy wypadała jej zmiana trochę ją zirytowało.
Starała się nie patrzeć na chłopaka, ale było to bardzo ciężkie, bo zawsze uwielbiała oglądać go, gdy występował.

- Był bardziej zainteresowany występem tutaj niż własną dziewczyną, tak w skrócie.

- Szkoda, że nigdy nas ze sobą nie poznałaś - skomentowała Rose i odłożyła wypolerowane szklanki na szafkę.

- Jakoś nie było okazji - skłamała, z jakiegoś powodu nie chciała ich poznawać. Może podświadomie czuła, że nic z tego nie będzie, więc robiła wszystko żeby nie doprowadzić do ich spotkania.

- Ten z lewej jest całkiem słodki - zaśmiała się Rose, a Allison przewróciła oczami z uśmiechem. Nelson odłożyła na bok szklankę, którą skończyła polerować.

- Uważaj, bo Ray będzie zazdrosny - zachichotała i chcąc nie chcąc, wbiła wzrok w swojego byłego chłopaka.

- And clocks move faster 'cause it's all we're after now, oh - śpiewał chłopak i starał się nie zwracać uwagi na swoją byłą dziewczynę, która stała za barem - Won't stop climbing 'cause this is our time, yeah. When all the days felt black and white, those were the best shades of my life.

Skończyli grać, a Allison praktycznie wypchnęła Rose żeby sprawdziła czy niczego nie potrzebują, bo sama nie chciała tam podchodzić. Zaczęli prowadzić jakąś gadkę o hot dogach na Sunset Boulevard.

- Uh, ja jestem wegetarianinem. Nigdy nie skrzywdziłbym zwierzęcia - oświadczył jeden z chłopaków, gdy podszedł do Rose.

Zignorowała jego komentarz i przeniosła wzrok na byłego chłopaka swojej przyjaciółki.

- Nieźli jesteście. - przyznała dziewczyna - Potrzebujecie czegoś? Wody?

Luke zerknął na Allison, która nadal stała za barem, ale teraz rozmawiała z jakimś chłopakiem. Poczuł ukłucie zazdrości, więc szybko spojrzał na drugą dziewczynę.

- Dzięki - odpowiedział - i nie, jest dobrze. - uśmiechnął się - Tak w ogóle, jestem Luke.

- Reggie - przedstawił się drugi.

- Alex - dodał kolejny i machnął dłonią na powitanie.

- Bobby - odpowiedział wegetarianin i przepchnął się przed Luke'a, a Patterson polizał palec i wsadził mu go do ucha, żeby go wkurzyć.

- Rose - przedstawiła się dziewczyna.

- To nasza EPka iiiii.... - Reggie wręczył jej płytę - nasza koszulka w rozmiarze przepiękna - mrugnął do Rose, a dziewczyna wzięła obie rzeczy i uśmiechnęła się niezręcznie.

- Dzięki, postaram się żeby moja przyjaciółka nie powycierała nią stołów - odpowiedziała dziewczyna i zawiesiła koszulkę na ramieniu.

- Dobry pomysł, kiedy są mokre, one tak jakby, rozpadają się... nieważne - dodał blondyn, a dziewczyna znowu niezręcznie uśmiechnęła się i pokiwała głową.

- To co idziecie po te hot dogi? - zapytał Bobby swoich kumpli, sugerując żeby sobie poszli.

- Ta. - dorzucił Luke i klepnął Bobby'ego - Uh, dzisiaj na lunch jadł hamburgera - dodał odchodząc i zaśmiał się.

Odeszli, a Bobby westchnął i zostawił Rose w spokoju. Dziewczyna wróciła za bar do Allison. Nelson od razu rzuciła się na swoją przyjaciółkę żeby dowiedzieć się czy chłopcy nie powiedzieli czegoś ciekawego.

- I jak? - zapytała Nelson.

- Nie było tak źle. - przyznała Villanueva - Są całkiem mili.

***

Allison wybiegła z klubu, gdy tylko usłyszała dźwięk karetek. Słyszała w tym miejscu wiele różnych gorszych i lepszych zespołów, muzyków i innych ludzi, ale nigdy nie było tam karetki. Na ulicy od razu oślepił ją błysk czerwonych i niebieskich świateł. Rozglądała się po ludziach żeby znaleźć Luke'a, Alexa i Reggiego, przecież powinni gdzieś tam być.

Karetka przykuła jej uwagę i wtedy zobaczyła jeden zapięty czarny worek, a drugi obok niego, był właśnie zapinany. Dostrzegła w nim kawałek koszuli w czerwoną kratę i skórzanej kurtki.

- O Boże... - było jedynym co była w stanie powiedzieć.

Przepchnęła się kawałek dalej i zobaczyła jak dwaj ratownicy wiozą Luke'a na noszach. Momentalnie do nich podbiegła. Dwaj mężczyźni zaczęli ją odsuwać, ale nie dawała za wygraną. Musiała do niego podejść. Luke mętnym wzrokiem ją dostrzegł i wyciągnął dłoń w jej kierunku.

- Nie jestem gotowy żeby umierać. Jeszcze nie... - wyjąkał w bólu Luke. Jego oczy były ledwo otwarte, ale dziewczyna widziała, że jest kompletnie przerażony. Allison zdążyła złapać go na chwilę za rękę.

- Nie umrzesz, Lu - zdążyła powiedzieć, ratownicy wciągnęli go do karetki, a ona puściła jego dłoń.

Kiedy zamykali drzwi do pojazdu Allison zobaczyła jak dłoń Luke'a bezwładnie opada. Zaniosła się szlochem i zasłoniła usta dłońmi. Jej oczy zalały się łzami, tak że nie mogła nic widzieć. Zachwiała się na nogach, ale Rose, która pojawiła się obok niej, ją podtrzymała. Nelson obróciła się i przytuliła do czarnowłosej, cały czas łkając. Rose przygryzła wargę i głaskała swoją najlepszą przyjaciółkę po plecach.

***

Sama nie do końca wiedziała jak znalazła się w domu. Po wyjściu z koncertu, wsiadła w samochód i sama wróciła do domu. Siedziała od jakichś dwóch godzin na kanapie w salonie, starając się przyswoić jak to było możliwe, że zobaczyła ich na scenie. Nie żyli. Nie żyli od dwudziestu-pięciu lat. A jednak z jakiegoś powodu występowali z Julie Moliną na scenie. Gdyby Rose była tam z Allioson, pewnie nie mogłaby uwierzyć własnym oczom. Ona była tam razem z nią, widziała jak zapinają dwa czarne worki i jak ręka Luke'a bezwładnie opadła tuż po tym jak Allison ją puściła. Ray nie wiedział, nie miał jak, przecież nie znał Sunset Curve. Odtwarzała w głowie ten dzień, który od tylu lat starała się wyrzucić z pamięci. Wciąż czuła ostatni dotyk dłoni Luke'a. Gdyby wtedy wiedziała co się stanie to nie zerwałaby z nim wtedy, a każdą chwilę z nim traktowałaby z nabożnością. Ale nie wiedziała. Wytarła kilka łez, które pojawiły się na jej twarzy.

- Mamo? - usłyszała głos swojej córki, która właśnie weszła do domu.

- Noelle Marie? - odezwała się, używając obu imion dziewczyny, co pewnie od razu ją zaniepokoiło. Elle przyszła do salonu i zatrzymała się w progu, patrząc na swoją matkę z niepokojem - D-dlaczego Julie Molina jest w zespole z moim martwym byłym chłopakiem i jego martwymi przyjaciółmi?

Allison zauważyła jak krew odpływa z twarzy Noelle, na dźwięk tego zdania.

- Cholera.

***

Tak oto nastąpił koniec krótkiego opowiadania jakim było Ghost of You. Jeżeli dotrwaliście do końca to napiszcie mi czy Wam się podobało czy może nie. Czy chcielibyście kontynuacje? Albo czy chcielibyście poczytać coś za życia Sunset Curve, kiedy Luke i Allison byli parą? Koniecznie mi napiszcie. Dziękuję, że czytaliście.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top