Rozdział 19

 Nie rozumiem...

 Szczerze, to chyba nawet ja trochę nie ogarniam co to ma znaczyć.

 Jesteś pewny, że jakoś... nie wsadziłeś tu tego?

 Co? Myślisz, że ja tak po prostu miałbym to ze sobą nosić i wkładać gdzie popadnie? Poza tym... Czy kiedykolwiek widziałeś mnie w takim wdzianku? To nawet nie jest moje.

 No nie, ale... jak chcesz to niby wyjaśnić? Hmm, Jongin?

 Ja mam to wyjaśniać? Skąd ja mam wiedzieć, jak to się tu znalazło?

 Nikt inny oprócz ciebie nie może wiedzieć!

 Dość! Ja rozumiem, że to wszystko jest chore, ale możesz mi po prostu wyjaśnić, dlaczego jesteś na mnie tak cięty? Traktujesz mnie jak wroga! Powiesz wreszcie, o co ci do cholery chodzi?!

 Ja proponuję, abyśmy skończyli tę farsę, bo ona do niczego nie prowadzi   odezwał się w końcu Baekhyun, który do tej pory milczał, siedząc wygodnie na kanapie i opierając policzek na dłoni. Obserwował dwójkę przyjaciół, którzy jeszcze chwila, a rzuciliby się sobie do gardeł.  Uspokójcie się. Wszystko da się wyjaśnić, więc nie wyciągajmy pochopnych wniosków.

 Pochopnych? W tym jebanym dzienniku było jego zdjęcie do cholery!   Luhan uniósł czarno-biały dowód, tak, aby znalazł się tuż przed twarzą księdza. Baekhyun chwycił zdjęcie w dłonie i przyjrzał mu się po raz kolejny. Widniał na nim portret mężczyzny, który spokojnie mógłby uchodzić za bliźniaka stojącego przy kanapie Jongina. Jedyne, co ich właściwie różniło, to uczesanie i strój, bo na zdjęciu Kim ubrał kamizelkę z muszką w kratę.

 Ile razy mam ci powtarzać, że to nie jestem ja! Ta fotografia jest pewnie sprzed jebanych stu lat, Han! Pamiętałbym, gdybym kiedykolwiek robił sobie takie zdjęcie! Czego ty tu nie rozumiesz? To jest niemożliwe!

 Wszystko jest możliwe! Jeśli trup może straszyć w tym domu, równie dobrze ty możesz być na tym cholernym zdjęciu!

 Czy ty siebie słyszysz? Nie wkurwiaj mnie, bo-

 Bo co? Bo zabijesz mnie jak Dyo?!   krzyknął Luhan i dopiero potem zdał sobie sprawę, że właśnie głośno oskarżył swojego przyjaciela o morderstwo. Chanyeol i Sehun spojrzeli na niego w szoku. Jedynie Baekhyun nie zmienił mimiki swojej twarzy, bo wiedział o podejrzeniach starszego już wcześniej.

Jongin natomiast mógłby przysiąc, że poczuł się, jakby ktoś dał mu w twarz. Dawno nikt go tak nie zranił. Nigdy nie zranił go tak przyjaciel.

Spojrzał na Chińczyka z bólem i niezrozumieniem w oczach, które po chwili zamieniło się w złość.

 Ja... To znaczy...   Luhan cofnął się o krok i wbił palce jednej dłoni w drugą. Poczuł, jak jego oczy robią się coraz bardziej czerwone, a głos nie jest w stanie od razu przejść mu przez gardło.   Nie miałem tego na myśli, tylko...

 Nie tłumacz się.   Jongin spuścił głowę i wyminął przyjaciela, kierując się na korytarz. Luhan nawet nie drgnął, tylko wgapiał się w miejsce, gdzie ten przed chwilą stał. Słyszał doskonale, jak Kim zakłada buty i kurtkę, a po chwili chwyta swoje kluczyki od samochodu.

Drzwi trzasnęły.

Chińczyk nie był w stanie powstrzymać go przed wyjściem. Nie był nawet pewien, czy chce to zrobić. Bał się go, a to uczucie niesamowicie bolało, bo był mu najbliższą osobą na świecie.

👻👻👻

 Mogę wejść?

Luhan uniósł wzrok, aby następnie ponownie przenieść go na ścianę. Od dobrej godziny leżał samotnie w sypialni, nie myśląc już nawet o tym, że jest po zmroku, a on przebywa w nawiedzonym domu. W tej chwili bardziej obchodziło go to, co zaszło między nim, a jego najlepszym przyjacielem.

 Powiedzmy, że mogę.   Sehun wszedł do pokoju, patrząc cały czas na leżącego w wielkim łożu Lu, który mocno przytulał poduszkę do swojego ciała.   Wiesz...   Zaczął, ale tak naprawdę nie miał pojęcia, co właściwie chciałby powiedzieć. Westchnął więc tylko i po lekkim wahaniu wzruszył ramionami i położył się obok Luhana, zabierając mu poduszkę. Han chciał od razu zaprotestować, jednak szybko zamknął buzię, gdy zamiast do poduszki, mógł się przytulić do wyższego od siebie mężczyzny, który objął go swoimi ramionami.

 Wtedy... jak przyjechali, nie miałem jednak okazji ci powiedzieć, co mi się śniło...   To Luhan w końcu postanowił otworzyć usta, które teraz niekontrolowanie drżały.   Piwnica. Piwnica, w której dziś byliśmy. Widziałem we śnie, jak Jongin płacze nad ciałem Dyo. On go zabił, jestem pewny, że to duch mi to pokazał.

 Nie wydaje mi się, że mógłby to być Jongin   odpowiedział po chwili namysłu Sehun.  Musiałby mieć ponad sto lat. Choć wierzę ci, że Dyo chciał ci pokazać swoją śmierć. Jest to możliwe. Tak sobie teraz myślę...   Ponownie potrzebował chwili, aby się zastanowić. W międzyczasie delikatnie głaskał blondyna po jego miękkich włosach.   Być może to, że pokazał ci Jongina, miało być jedynie wskazówką? Jongin miał wzbudzić tylko jakieś skojarzenie? Wiesz, nie mógł może pokazać wszystkiego wprost, więc hyung miał być po prostu jednym z puzzli do ułożenia. Może symbolizuje przyjaciela Dyo, skoro hyung jest twoim...

 O czym ty gadasz, Sehun? W notatniku Dyo było jego zdjęcie. Jak mam nie wierzyć, że to był on?   Luhan uniósł lekko głowę, aby spojrzeć młodszemu w oczy.

 Nie mam pojęcia, ale musisz wiedzieć, że przeczucie i instynkt w moim zawodzie są ważne... a ja właśnie czuję, że Jongin hyung jest niewinny, a wszystko da się jakoś inaczej wyjaśnić. Wierzysz mi?

Luhan chwilę wahał się przy odpowiedzi, ale po dłuższym patrzeniu w ciemne tęczówki łowcy duchów pokiwał lekko głową.

 Wierzę ci.

👻👻👻


Za szybą panowała istna ciemność, przerywana jedynie smugami zimnego deszczu na powierzchni szkła. Duże krople co chwila uderzały w przednią szybę czarnego leksusa, który teraz stał na uboczu, niedaleko szosy, tuż przy niewielkim lesie. Lampka znajdująca się nad głową kierowcy powoli gasła, aby w końcu pozostawić go w absolutnej czerni.

Jongin nie miał pojęcia, gdzie aktualnie się znajduje. Kilka metrów przed sobą widział jedynie gąszcz drzew oraz dwupasmową jezdnię. Siedział już tak jakiś czas, wpatrując się tylko w przestrzeń za oknem. Nie miał pojęcia, co powinien teraz zrobić. Wciąż nie mógł uwierzyć, że Luhan był w stanie powiedzieć mu coś takiego.

Nazwać go mordercą.

 O co w tym wszystkim chodzi...?   zapytał swoje odbicie, widoczne w małym lusterku.

Przez chwilę miał wrażenie, że zobaczył za sobą ruch, więc powoli odwrócił się do tyłu. Najwidoczniej jednak było to jego wyobrażenie i wynik zmęczenia. Dawno się nie wyspał. Dawno też nie dostał zlecenia, gdzie naprawdę w grę wchodziło zjawisko paranormalne, a nie przewrażliwienie pary wprowadzającej się do nowego domu z rezydującymi w nim szczurami.

Wpatrywał się cały czas w szybę, w którą z dużą siłą uderzał deszcz. Nie miał siły na nic, nawet na to, aby po prostu dojechać z tego opuszczonego miejsca do domu, znajdującego się, tak na marginesie, kilkadziesiąt kilometrów stąd.

Wypuścił ze świstem powietrze i usiadł prosto, aby następnie chwycić kluczyki od stacyjki. Jednak gdy ruszył ręką, usłyszał brzdęk metalu, a pod jego nogi upadło coś małego i błyszczącego w ciemności.
Kim zmarszczył brwi, a następnie chwycił mały medalik spod swoich stóp.

 Jak on tu...?   wyszeptał, aby następnie obrócić wisiorek kilka razy w palcach. Poczuł, jak przechodzi go zimny dreszcz, a od razu po tym, jego telefon zaczyna wibrować mu w kieszeni, wypełniając przestrzeń samochodu soundtrackiem z Gwiezdnych Wojen. Powoli, z szybko bijącym sercem, wyciągnął komórkę, aby po chwili, nie wiedzieć czemu, odetchnąć z ulgą, widząc, kto do niego dzwoni.

 Hej, babciu. Coś się stało? Miałem do was niedługo przyjechać... Dziadek znowu gorzej się czuje?   Zaczął jak zwykle zasypywać staruszkę mnóstwem pytań, zanim ta zdążyła cokolwiek powiedzieć.

Wtedy właśnie tego pożałował. Pożałował, że w tej chwili w ogóle odebrał ten telefon. Pożałował, że nie pozwolił kobiecie od razu powiedzieć tego, co sprawiło, że zaczęła wbrew sobie szlochać w słuchawkę, sprawiając, że Jonginowi na moment stanęło serce.

 Nini... Dziadek nie żyje.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nwm ten rozdział wyjątkowo wydaje mi się dziwny... choć nie napiszę, że nieudany i mi się nie podoba, bo nienawidzę, jak autor tak pisze .-. Choć faktycznie w tym przypadku tak jest, idk chyba ostatnio gorzej mi idzie pisanie

Miłego tygodnia! Korzystajcie z tych pięknych, ciepłych dni! 🌻☀

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top