✨ 19. ✨
Poranne światło uderzyło w twarz bruneta, wybudzając go ze snu. Wciąż nie do końca przebudzony, przetarł oczy wolną ręką, gdy ciężar drugiej dłoni zwrócił jego uwagę. Strach wypełnił go momentalnie. Coś zdecydowanie było nie tak.
Dłoń rudowłosego spoczęła bezwładnie na jego własnej. Dazai poczuł, jak serce podskoczyło mu do gardła, ściskając je coraz mocniej.
Nie mogąc odwrócić się w stronę twarzy chłopaka, Dazai odezwał się drżącym głosem. –„Neh, Chuuya... miałem właśnie straszy sen... Odszedłeś, gdy spałem, a ja nie zdążyłem się z tobą pożegnać..."
Orzechowe oczy zadrżały, gdy brunet wpatrywał się w postać, leżącą obok niego bez ruchu.
-„Chuuya... To tylko zły sen... prawda?..."
Dazai przysunął się bliżej i musnął ustami szyję rudowłosego, szukając jakichkolwiek oznak życia.
Jedynym, co poczuł, była zbyt zimna w dotyku skóra i brak pulsu.
Zalało go uczucie żalu, jakby ktoś nagle uwolnił tamę, która powstrzymywała jego ciche, tłumione w sobie emocje. Niewyobrażalny ból przeniknął jego duszę, pożerając każdą jego myśl, sprawiając, że nie był w stanie nic powiedzieć.
Cichy szloch wydostał się z jego gardła.
Jakby wywołując efekt kuli śnieżnej, łzy nadal spływały po twarzy Dazai'a, a jego żal pochłonął go w całości. Nie mogąc przełamać swojej głęboko zakorzenionej mentalności powstrzymywania się przed wyrażeniem bólu, cicho krzyczał głęboko w środku, gdy gorące łzy spływały mu po twarzy i na zamknięte oczy Chuuy'i.
Dazai chwycił się bezwładnego ciała rudowłosego, płacząc w jego ramiona i przytulił się do wszystkiego, czym był Chuuya, zanim życie tak okrutnie go zabrało. Został u boku dawnego partnera przez cały poranek i pozwolił bólowi obmywać go bezlitośnie jak fale oceanu, podczas gdy smutek nadal dusił jego oddech i myśli, pozbawiając go poczucia samego siebie.
Nie mógł zmusić się do mówienia ani nawet informowania kogokolwiek o odejściu Chuuy'i. Żadne słowa nie byłyby w stanie wyrazić jego cierpienia.
***
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top