🥀~Rozdział 9~🥀
🥀~Przywrócone wspomnienia~🥀
Nieznana perspektywa
Zakaszlałem kilka razy i spojrzałem na znienawidzoną sylwetkę. Nie miałem pojęcia gdzie jestem i czy jest już dzień, a może noc?
— Gadaj wszystko co wiesz na temat Ray i Aidena! — wrzasnął mężczyzna, stojący przede mną.
Widziałem, jak zaczynał grzebać coś na stoliku, pewnie były to kolejne narzędzia do torturowania mnie.
— Nic o nich nie wiem — wyznałem i poprawiłem skrawek papieru, który został po mojej koszulce.
— Kłamiesz, dobrze wiemy, że cały czas ją śledzisz odkąd wróciła do stanów — wysyczał i kopnął mnie w okolice żeber.
Stłumiłem krzyk i lekceważąco na niego spojrzałem. Nigdy mu nie powiem co wiem o szatynce.
Nagle do pomieszczenia wbiegł jakiś młody chłopak.
— Szefie..., kobieta ona...— jąkał się, a ja tylko mogłem obserwować, jak jego dowódca zaciska dłonie w pięści.
— Idę — wyznał, po czym znów na mnie spojrzał. — Ja wrócę do kończymy.
Po tych słowach wyszedł, a ja złapałem się za bolące miejsce. Czułem jak krew spływa mi po skroni, pocieszałem się, że byłem chociaż w pozycji leżącej.
Nigdy się nie złamię, chociaż zapłacę za to życiem. Moja mała Ray będzie bezpieczna. Może byłem głupcem, ale naprawdę chciałem do niej podejść i przytulić, nawet na chwilę. Jednak wiedziałem, że nie miałbym szans. Prędzej by mnie ochroniarz wyrzucił, czując zagrożenie. Chociaż przed śmiercią chciałbym ją jeszcze raz zobaczyć...
Perspektywa Ray
Uśmiechnęłam się w stronę Larisy i Zoji, który opowiadały jak poznały Samuela i Drakea braci Aidena. Cieszyłam się bardzo, że zaakceptowały mnie.
— Co chcecie kochane? — zapytała Larisa, gdy wstała i skierowała się do lodówki.
— Mi obojętnie, zjem wszystko — wyznała Zoja.
— Po mogę Ci — odparłam, gdy zobaczyłam jak kobieta bierze ciasto.
— Dziękuje, malinowe ciasto, dla malinowej dziewczyny — zaśmiała się, a ja na nią spojrzałam.
Nagle do mojej głowy uderzyły wspomnienia z dzieciństwa...
— Kochanie, uważaj! — zawołał do swojej córeczki, mężczyzna, która biegła w jego stronę.
Chociaż mieszkali w bardzo małym mieszkanku i ubogiej dzielnicy, to im nie przeszkadzało.
— Tatusiu, to dla Ciebie — wyznała dziewczynka, gdy była już blisko swojego taty.
Było to małe ciasteczko malinowe. Dziewczynka,dostała go gdy była wraz z rodzicem na otwarciu nowej piekarni.
— Dziękuje, myszko — powiedział z uśmiechem mężczyzna i wziął swoją córeczkę na kolana. — Ale pół dla mnie pół dla Ciebie.
— Ale...
— Malinowe ciastko dla malinowej dziewczyny — wyznał i poczochrał włosy dziewczynki.
Ta w odpowiedzi zachichotała i wtuliła się w mężczyznę. Chociaż nie byli najbogatsi to mięli siebie...
Musiałam oprzeć się o blat kuchenny, ponieważ za kręciło mi się w głowie. Jak przez mgłę dostrzegłam Larise i Aidena pod biegających do mnie.
W końcu po tam długim czasie zaczęły docierać do mnie wspomnienia rodziny...
*******
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, ze wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top