🥀~Rozdział 6~🥀
🥀~Wybudzenie~🥀
Perspektywa Ray
Powoli próbowałam otworzyć, jednak uniemożliwił mi w tym straszny ból.
Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, jednak gdy usłyszałam bardzo znajomy głos troszkę się uspokoiłam.
— Proszę Cię, kochanie wróć do mnie. Nie daję już rady, widząc Cię przypiętą do tych pikających maszyn. Tak strasznie chcę już Cię przytulić — wyszeptałem i złapałem za jej dłoń. — Nawet nie wiesz ile pragnę Ci powiedzieć. Jesteś jedyną osobą, którą darze tak silnym uczuciem. Od kilku dni chciałem Ci powiedzieć, jak bardzo Cię kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Błagam Promyczku wzbudzić się, nie zostawiaj mnie samego...
Czy Aiden mówił to naprawdę do mnie...? Czy może mi się śni...?
Odruchowo ścisnęłam dłoń, która mnie trzymała, potrzebowałam jeszcze tylko chwili...
Perspektywa Aidena
Patrzyłem na moje słoneczko i nie mogłem uwierzyć, że ucisnęła moją dłoń. Byłem naprawdę szczęśliwy.
— Kochanie, jeśli mnie słyszysz proszę otwórz swoje piękne oczy — wyszeptałem i nachyliłem się.
Promyczek poruszyła powiekami i po chwili mogłem dostrzec jej przepiękne tęczówki.
Ray zakaszlała, a ja już byłem gotowy wezwać pomoc, gdyby nie to, że mnie zatrzymała.
— To nic.. — wyszeptała i odkasłała.
— Nawet nie wiesz, jak się cieszę, ze znów wróciłaś do mnie — powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. — Kwiatuszku przepraszam to moja wina, gdybym tylko nie kazał Ci tam wchodzić... — wyszeptałem i czułem jak moje oczy zachodzą łzami. W całym swoim życiu nie płakałem tyle. — Jesteś dla mnie najważniejsza.
.
Widziałem, że Promyczek chciała coś powiedzieć, ale brakowało jej sił, jednak pogładziła mnie po dłoni i był to dla mnie znak.
Kiedy znów zaczęła kasłać wybiegłem z pomieszczenia i zawołałem lekarza.
Ordynator przybiegł od razu zaczął pod łącząc jakieś kabelki i podał mojemu słoneczku wodę.
— Niech pacjentka odpoczywa i na razie nie mówi za wiele. Nawdychała się dymu i dawno nie mówiła, dlatego jest taki efekt.
— Dziękuje — wyznałem i usiadłem obok szatynki, łapiąc za jej drobniutką dłoń.
Ray uśmiechnęła się lekko, a ja nie mogłem tak samo na to zareagować.
— To teraz ja będę musiał rozmawiać i poprawiać Ci humor — wyznałem, a kąciki ust Promyczka drgnęły wyżej. — Pożałują tego, kochanie. Jak rozerwę Rogera na pół w końcu odpoczniemy i zrobimy co będziesz chciała.
Ray pokiwała swoją głową, a ja zaśmiałem się.
Nagle do pomieszczenia weszli mój brat Samuel i jego żona. Czasami naprawdę nie wiedziałem, dlaczego moja rodzina miała tendencje do przychodzenia nie w porę.
— Jak dobrze, że się obudziłaś, kochana — powiedziała Larisa.
Promyczek uśmiechnęła się i chciała coś powiedzieć, ale zgromiłem ją wzrokiem.
— Ray, musi teraz się oszczędzać — wyjaśniłem.
W tym momencie, nie miałem pojęcia co przyniesie nasza przyszłość, ale najważniejsza była dla mnie Ray...
*******
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top