🥀~Rozdział 29~🥀

🥀~Poranek~🥀

Perspektywa Aidena

Uśmiechnąłem się lekko i pocałowałem Promyczka w czoło. Spała przytulona do mnie jak małpka. Uwielbiałem być blisko niej. Czuć jej drobne ciało przy moim i w słuchiwać się w bicie jej serca.

Dzisiaj mieliśmy wyjechać na pole namiotowe. Przynajmniej tak jej powiedziałem, prawda była jednak taka, że ten namiot był domkiem letniskowym. Właśnie tam postanowiłem jej powiedzieć całą prawdę o sobie i uczucia, które we mnie wzbudziła.

Pogłaskałem ją po policzku i plecach, gdy zobaczyłem, że zaczyna się budzić. Pomrugała kilka razy i spojrzała na mnie. Od razu na jej twarzy wykwitł szeroki uśmiech. Zaraz po tym dostałem buziaka na dzień dobry. Stawała się coraz śmielsza z czego naprawdę się cieszyłem. W końcu poznawałem jej charakterek...

— Dzień dobry — wyszeptała i lekko przetarła oczy. Było to urocze.

— Witaj, kochanie — odparłem, po czy podniosłem się do siadu. — Spakuj się i zaraz wyjeżdżamy.

Spojrzałem kątem oka, jak szatynka zarumieniła się i kiwnęła głową.
Wstałem i ruszyłem pod prysznic. Musiałem jeszcze zostawić wszystkie dokumenty dla Samuela, żeby znów nie zawracał mi głowy. Kocham swojego brata, ale jest momentami jak wrzut na tyłku. Musiałem jeszcze porozmawiać z jej ojcem.

Przebrałem się w luźne ubrania i wyszedłem z łazienki, żeby Promyczek mógł skorzystać teraz z toalety.

Wziąłem jedną z sportowych torb i nawrzucałem trochę ubrań i prezent dla mojego kwiatuszka. Kiedy miałem już wszystko spakowane ruszyłem do pokoju Brandona.

Zapukałem w masywne drzwi, a gdy uzyskałem pozwolenie wszedłem do środka. Tata szatynki przeglądał coś na komputerze, który mu dałem. Zaczął już naprawdę dobrze sobie radzić. Z tego co mi mówiła Ray dostał prace jako recepcjonista w hotelu. Widziałem jaka była dumna z niego. Postanowiłem mu trochę pomóc i pokazałem jak łatwo obsługiwać komputer.

— Witaj, Aiden — odparł. — To urządzenie jest świetne. Dzięki, że mi pożyczyłeś. Umiem już posługiwać się tą klawiaturą.

— Nie ma sprawy — machnąłem ręką. — Przyszedłem tutaj, że za niedługo wyjeżdżamy. Może nas nie być tydzień — wyznałem i oparłem się o framugę.

Mężczyzna zmarszczył na chwilę brwi, ale później się uśmiechnął.

— To nie tylko wyjazd urlopowy, prawda? — dopytał, a ja wyschnąłem.

— Masz rację. Zamierzam jej powiedzieć całą prawdę o sobie i wyznać co do niej czuje.

— Powodzenia życzę, jednak jako jej ojciec ostrzegam, że jeśli ją skrzywdzisz...

— To prędzej sam się zabije — powiedziałem.

To była prawda, nigdy bym sobie nie wybaczył jakbym zrobił coś mojemu szczęściu. Chociaż zabiłem wielu istnień, to gdzieś na końcu mojego serca znajduję się człowieczeństwo, ale tylko dla Promyczka.

Musiałem to przyznać przed samym sobą, ze straciłem dla niej głowę. Odnalazła klucz do mojego serca, które było zamknięte przez tyle lat...

*******
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top