🥀~Rozdział 10~🥀

🥀~Wyjście z gabinetu i strach~🥀

Perspektywa Aidena

Kiedy wszedłem do mojego gabinetu, byłem załamy stosem wiadomości, które musiałem przejrzeć. Jednak no cóż nie miałem innego wyjścia, było to moje obowiązki.
Wcześniej przed pracą, podałem wszystkie leki Promyczkowi. Nic nie było ważniejszego od niej

Z westchnieniem usiadłem do biurka i zacząłem czytać pierwsze kartki....

***

Z gabinetu wyszedłem dopiero coś około południa. Musiałem na chwilę zrobić sobie przerwę z tym wszystkim. Już nie miałem siły czytać o kolejnych obrotach naszych klubów i sprzedaży alkoholu. Jednak tak naprawdę chciałem już zobaczyć się z szatynką. Było to naprawdę przerażające jak zacząłem się uzależniać od tej dziewczyny.

Gdy już wchodziłem na początku uśmiechnąłem się widząc ja w towarzystwie Larysy i Zoji. Chociaż mogła porozmawiać z kimś, kiedy ja nie mogłem. Jednak gdy dostrzegłem jak podtrzymuje się blatu, od razu mój uśmiech znikł.

Podbiegłem do niej w ostatnim momencie, gdy zrobiło jej się słabo. Wziąłem moje słoneczko w stylu panny młodej i ruszyłem do salonu, gdzie były okna otwarte.

- Przynieść mi wody - powiedziałem do Larysy, która przyszła wraz z Zoją.

Kobieta pokiwała głową, a ja delikatnie położyłem swoje szczęście na kanapie i złapałem za jej dłoń.

- Promyczku, proszę wracaj do mnie - wyszeptałem i lekko poklepałem ją po policzku.

Jak na zawołanie Ray zaczęła otwierać swoje oczka, a ja odetchnąłem z ulgą. Pocałowałem ją w czoło z przypływu radości.

- A-aiden ja...

- Jestem obok Ciebie - powiedziałem i poprawiłem jej zbłąkany kosmyk.

- Przypomniałam sobie tatę - wypaliła, a ja zmarszczyłem brwi. Jak dobrze pamiętam jej rodzice oddali ją do klubu, gdy miała dwa latka.

- Ale... - zacząłem powoli.

- Nie przypominał w ogóle z opowieści Pana Thomasa. Był naprawdę dobry. Musisz mi uwierzyć - wyszeptała ze łzami w oczach.

Nie mogłem patrząc jak znów jej piękne oczy zachodzą łzami, dlatego wziąłem ją w objęcia.

- Wierze Tobie, kochanie - powiedziałem i pogładziłem ją po plecach.

Naprawdę jej wierzyłem, czułem, że ta historia miała więcej części i ochroniarz nie powiedział wszystkiego, albo też za wiele nie wiedział.

- Ray.., gdy po wiedziałam słowa ,,malinowe ciastko, dla malinowej dziewczyny", to w tedy sobie zaczęłaś przypominać - zabrała nagle głos Larisa.

- O co chodzi? - zapytałem, bo nie miałem pojęcia co się dzieje.

- Razem z Zoja i Ray postanowiłyśmy coś zjeść, wybrałyśmy ciasto i kiedy powiedziałam te słowa, Ray zakręciło się w głowie.

Nagle mnie coś olśniło, wiem kto mógłby to nam wyjaśnić. Musiałem tylko zadzwonić do naszego rodzinnego lekarza. Czułem, że dla mojego Promyczka zaczyna się ciężki okres i takich sytuacji może być coraz więcej. Jednak nie ważne co nas czekało ja będę zawsze obok niej.

Musiałem w końcu powiedzieć do niej te dwa najważniejsze słowa. Musiała się dowiedzieć ile dla mnie znaczyła...

*******
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top