\17/
Mama Torda postawiła na stole obiad. Usiedliśmy z Tordem na fotelach i zaczęliśmy jeść mając na przeciwko kanapę, na której siedzi rodzice szarookiego.
W trakcie jedzenia rozmawialiśmy. Mama Rogacza wyrażała dezaprobatę gdy dowiedziała się, że jestem młodszy. Jakby nie patrzeć gdybym był dziewczyną i umawiałby się z nią 26 latek to na pewno został by nazwany pedofilem. Dodatkowo doszły uwagi o tym, że Tord jest moim nauczycielem i do tego romansu nigdy nie powinno dojść. Fakt, nawet w moich oczach to jest dziwne ale usprawiedliwiam to sobie tym, że gdybyśmy się nie poznali w szkole, to poznalibyśmy się w mieście lub gdzieś indziej. I czy w tedy było by w porządku?
-No dobrze Tom a twoi rodzice już wiedzą? - zapytała jego mama.
-Tak, powiedziałem im ostatnio
-Co o tym myślą?
-Szczerze? Nie mam pojęcia. Nie mieszkam z nimi, to patologiczni ludzie-podrapałem się po szyi. Czy to zmieni zdanie rodziców Torda? W końcu nie daleko pada jabłko od jabłoni..
-Oh, wybacz. Nie powinnam pytać-dolała nam soku.
-Nic się nie stało-uśmiechnąłem się i Tord mnie objął wokół ramion. Spojrzałem na niego. Uśmiecha się do mnie. Oparłem głowę o jego ramię.-Naprawdę nie mają państwo nic przeciwko naszej relacji?
-No jakby cię troszkę podtuczyć to może byś jakoś wyglądał-zaśmiała się jego mama.
-Mamo!-Tord zaprotestował i od razu zaczął mnie głaskać po ramieniu może bojąc się, że będę smutny.
-Pff Tord musiał się w panią wdać skoro w domu też mówi takie głupoty-zachochotałem.
-Hehe no widzisz? No to jakbyś nabrał troszkę masy i może byś urósł, skończył szkole i nie posiadał nałogów to było by idealnie
-Heh-uśmiechnąłem się-Nałogi żuciłem już dawno temu i jak Tord będzie mnie dobrze karmił to może jeszcze urosnę
-Nie marudź, i tka jesteś wybredny. To cud, że daje rade cię wykarmić
-Kochasz to cierp-cmoknąłem go w policzek i wróciłem do daleszego konsumowania.
Dalej rozmowa zeszła na tematy domu, pracy, pieniędzy, polityce a ostatecznie włączyliśmy wiadomości i ogaldalismy teleekspres.
Gdzieś około godziny 20.00 zaczęliśmy się zbierać do domu mimo, że miałem pełno obaw. Nie jeździliśmy z Tordem po nocy a to była nasza druga przejażdżka w życiu. Bałem się, że coś wyskoczy na drogę, ktoś nas nie zauważy albo, że będziemy mieć jakiś inny wypadek.
W tedy moje życie znów zamieniłoby się w piekło gdyby Tord wylądował w szpitalu. Ja to jeszcze pół biedy ale tak..i teraz dotarło do mnie jak potrzebuje Torda. Nie tylko jako Pana domu, który kracuje na naszą rodzinkę ale też jako partnera, mentora, doradcę. Przytuliłem go mocno gdy wychodziliśmy.
-Nie chcę wracać w nocy do domu-zerknął na mnie.
-Boisz się ciemności? Czy klauna mordercy?-uśmeichnął się do mnie i przytulił mnie.
-A mówiłam, że jeżdżenie w nocy jest niebezpieczne. Nawet Tommy tak myśli-mama Torda uśmiechnęła się.
-No Tomuś przecież tu nei zostaniemy. Nie ma miejsca
-Ekhem, w twoim starym pokoju jest miejsce - jego mama uśmiechnęła się.
Popatrzyłem na niego oczami spanielka. Nie mógł się oprzeć. Zdjął kurtkę i westchnął.
-Wygrałeś. Idę po kaski żeby nie zmokły
W tym czasie rodzice Torda zaprowadzili mnie do jego starego pokoju. Włączyłem światło. Pokój pokryty był plakatami z kłuso ubranymi dziewczynami. Nie tylko z anime. Łóżko było złożone w kanapę. Na biurku i półkach nie było ani grama kurzu. W szafie było pusto poza półką, na której stały figurki. To były kolekcjonerskie bo sam takie zbieram. Na dodatek większość była oryginalna. Podczas tego gdy trzymałem figurkę o nazwie 02, ktoś złapał mnei za biodra.
-Hy?!-wzdrygnąłem się na co usłyszeń cichy śmiech Rogacza.
-Jakbym był zabójcą to bym cię nie oszczędził ~
-Ugh Tord.. -zacząłem marudzić. Rogacz przytulił mnie.
-Podoba Ci się mój pokój aniołeczku?
-Za dużo tu anime. Rodzice ci serio na to pozwalają?
-Mhm-usmeichnął się-chcwsz iść już spać?
-W sumie to tak, dużo emocji jak na jeden dzień
-Spotkanie z moimi rodzicami jest aż tka emocjonujące? - zaśmiał się.
-Tak, gdy jest się mniej niż rok w związku a twój partner już cię rodzicom przedstawia i tak to cud, że dobrze to przyjęli-zacząłem się rozbierać.
-No przepraszam, że jestem dumny z mojego skarba i chce się nim pochwalić-Tord robił to samo.
-Wiesz, że nie o to chodzi, nie przeinaczaj faktów - wystawiłem język.
Gdy zostaliśmy w bokserkach i bluzkach, Tord rozłożył łóżko niechętnie. Uważał, że mogę spać na jego brzuchu i byśmy się zmieścili na złożonym łóżku ale ja nie chce obudzić się na podłodze.
Położyliśmy się do łóżka. Ja wtuliłem się w jego bok. Pomyśleć, że Tord jeszcze nei dawo tu mieszkał, spał..pewnie też się w tym łóżku masturbował. Pff o czym ja myślę.
Tord i ja jeszcze długo leżeliśmy rozmawiając cicho o dzisiejszym spotkaniu. Gdy rogaś w końcu zasnął, ktoś wszedł do pokoju cicho. Słyszałem jak drzwi się uchylają. Pewnie to jego rodzice, kontrolują czy się nie bzykamy.
Nie byłem nigdy w takim sytuacji więc po prostu leżałem spokojnie i patrzyłem na Torda.
-Śpią-usłyszałem stłumiony głos rodzicielki mojego chłopaka.
-Słyszę tylko jak Tord oddycha. Wsłuchaj się-tym razem głos jego ojca.
Podniosłem się do siadu zakrywając poduszką i włączyłem światło. Nie mam zamiaru udawać, że śpię. Cenie sobie prywatność.
-W czymś pomóc?-uniosłem brew. Oboje pobladli.
-Dziecko czemu nie śpisz?-jego mama się zarumieniła chyba ze wstydu.
-Miałem zapytać o to samo
-Nic takiego złotko, sprawdzamy tylko czy śpicie. Słyszeliśmy rozmowy i myśleliśmy, że może coś się stało
-Nie, wszystko dobrze, rozmawialiśmy trochę przed snem i tyle
-Ah, no dobrze. To słodkich snów maluszku. Obudź nas jakbyś czegoś potrzebował-wyszli.
No nie wierzę. Jego rodzice kontrolują nas jak licealistów. To się Tord zdziwili jak mu rano wszystko opowiem.
Zgasiłem lampkę i położyłem się obok. Już po chwili drzemałem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top