\12/
Per. Toma
Następnego dnia pierwsze co zrobiłem po obudzeniu, było udanie się do łazienki i wskoczenie do wanny. Cały się kleiłem od spermy, śliny i innych dziwnych substancji. Pościel, na której spaliśmy na pewno nie wygląda lepiej.
Przyda się jej porządne pranie.
Po kąpieli zauważyłem, że Tord nie śpi,właśnie się pakował. Ja ominąłem go z uśmiechem i zacząłem się ubierać. Gdy miałem założyć bluzkę podsz do mnie rogacz. Objął mnie od tyłu, całując moje ramię . Po chwili poczułem jak masuje moje sutki na co się zarumieniłem. Opadłem dobrowolnie na jego tors i pozwoliłem się pieścić.
-Jak się czujesz słoneczko?-Uśmiechnął się.
-C-cudownie mh~~
-To chciałem usłyszeć-pocałował mnie krótko i puścił. - Pakuj się kochanie, po śniadaniu wracamy
-No dobrze - zacząłem się pakować z uśmiechem.
Tord już dawno to zrobił więc usiadł na łóżku. Widać było, że jest pogrążony w myślach więc nie chciałem mu przeszkadzać. Po paru minutach dotarł do mnie jego głos.
-Czujesz się ze mną spełniony?
Jego powaga w głosie mnie zaniepokoiła. Po co o to pyta? Przecież wie, że jestem z nim szczęśliwy.
-W jakim sensie?
-W każdym- pomyślałem, że chodzi mu o spełnienie seksualne więc od tego zacząłem.
-Hm..czuję się przy tobie spełniony bo za każdym razem gdy mam chcice, jesteś obok, lubię poranne igraszki a najbardziej lubię kiedy tulisz mnie od tyłu, to mnie podnieca tak bardzo, że nie jestem w stanie myśleć o niczym innym a ty zachowujesz się jakbyś znał moje myśli bo za chwilę mnie pieścisz więc spełniony seksualnie jestem
Tord uśmiechnął się. Usiadłem obok niego i się przytuliłem, oboje tego potrzebowaliśmy.
-Wiec nie robimy tego za mało? No wiesz, ja jako dwudziestolatek często mam chcice ale nastolatki mają częściej
-Jest dobrze jak jest
***
W autobusie usiadłem za tordem, który siedział pod oknem. Obok siedział mój duży plecak więc nie było widać gdy wsuwa rękę między siedzenia zeby trzymać się z Tordem za rękę. W pewnej chwili mnie puścił zagadany przez nauczycielkę.
Nie wiem o czym była ich rozmowa gdyż inni wszystko zagłuszali ale po minie Torda spodziewałem się czegoś bardzo złego.
-Więc skąd wzięła się na nim pańska koszula?-zapytała Nauczycielka.
Koszula? Ta czerwona z doszytym guziekiem, który nie pasował do reszty? Szlak! Ona nas przyłapała, Tordi wymyśl coś...
-J-ja nie noszę koszul, mam tylko tę czerwoną i jest ona w mojej torbie
-Nie ta, ta biała z motywem kropek
-PROSZĘ PANI MUSZĘ DO TOALETY
Kierowca jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zjechał na stację. Jak to dobrze, że ją wypatrzyłem. Wysiadł dosłownie cały autokar, pani Stemberlake wysiada jako pierwsza, tord i ja zostaliśmy. Przesiadłem się do niego.
-Powiedz jej, że musiało się jej coś przywidzieć
-Prawie nas przyłapała Tommy-wziął mnie na kolana.
-Wiem - przytuliłem go wokół szyi-muszę być ostrożniejszy więc, żeby nie było podejrzeń ja też wysiąde, porozmawiam z Eddem i Panem Brownem, on jest jak nowonarodzone dziecko, nie zdziwił bym się jakby już wpadli - wysiadłem.
-Kochanie kup mi Blacka! - krzyknął za mną na co się uśmiechnąłem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top