🥀~Rozdział 47~🥀
🥀~Pakowanie~🥀
Perspektywa Ray
Kiedy w końcu wyszłam ze szpitala, znów poczułam wolność. Naprawdę cudowne uczucie, w końcu wyrwać się z czterech ścian.
Aiden był i nadal jest naprawdę kochany, że mi pomaga we wszystkim i chroni. Nie chciałam, żeby kłócił się z mojego kłopotu z bratem.
Byli rodziną, a ona jest najważniejsza, szkoda, że ja nie mogłam dorastać w normalnej..., ale i tak się cieszę, że mam chociaż Aidena i jego braci. Chociaż co do nich to mam pewne wątpliwości... Nadal nie miałam pojęcia, czy mogłam się odzywać, gdy byli u nas i czy to wszystko co powiedział do mnie Samuel, rzeczywiście mam się nie przejmować.
Otworzyłam pomału oczy i nagle dotarł do mnie przepiękny zapach naleśników z syropem klonowym.
Była to sprawka Aidena, który stał z tacką przed łóżkiem. Uśmiechnęłam się w jego stronę, po czym powiedziałam.
- Ale przepięknie pachnie. - wyznałam, siadając.
- Zjadaj powoli, Promyczku śniadanie, a ja zacznę pakowanie. - powiedział kładąc pełną tacę jedzenie na moich kolanach.
- Pakowania? Nie chcesz zjeść ze mną - zapytałam.
- Odpowiadając na twoje drugie pytanie, ja już jadłem, a co do pierwszego to jedziemy na wakacje.
Otworzyłam szeroko oczy, bo naprawdę nie mogłam w to wszystko uwierzyć.
- Ale..., ale Samuel... - wydukałam, bałam się, że zrobi coś Aidenowi. Naprawdę nie umiałam pozbyć się jego słów.
- Nic się nie bój, kochanie. Wszystko jest ustalone. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam dokańczać jedzenie przepysznych naleśników. Aiden był naprawdę świetnym kucharzem, jeszcze naprawdę nic nie jadłam tak pysznego jak jego dania.
Kiedy skończyłam wzięłam szybki prysznic, po czym przebrałam się w nowe ubrania, które kupił mi mężczyzna. Czułam, że nigdy mu się nie odwdzięczę.
Zabrałam tacę i od razu skierowałam się do kuchni, żeby umyć naczynia.
- Wiesz dobrze, że mogła zrobić to sprzątaczka. - powiedział nagle Aiden za moimi plecami.
- Lubię to robić, a poza tym chociaż tak mogę choć troszkę się odwdzięczyć. - odparłam wycierając talerz z naleśników.
- Co ja mam już z tobą, promyczku. - zaśmiał się, a ja lekko się uśmiechnęłam.
Lubiłam, gdy tak się śmiał lub uśmiechał. - A teraz się spakuj, bo zaraz ruszamy.
- W porządku . - odparłam radośnie. Naprawdę się cieszyłam, że pojedziemy na wakacje. Nigdy na nich nie byłam...., ale czułam, że będzie naprawdę fajnie.
Wzięłam małą walizkę i wzięłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Nie wiedziałam czy będzie ciepło, czy zimno, bo Aiden nie chciał nic zdradzić.
Gdy miałam już wszystko z gotową walizką zbiegłam na dół, gdzie czekał już na mnie mężczyzna.
- Miałaś nie dźwigać. - fuknął i odebrał z moich rąk torbę.
Po kręciłam tylko głową, po czym razem wyszliśmy z mieszkania.
Tych wakacji nigdy nie zapomnę...
********
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek.
Dziękuje jeszcze raz kochani za tak wiele wyświetleń ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top