🥀~Rozdział 10~🥀

🥀~Wyjazd~🥀

Perspektywa Ariana

  Nie znosiłem się pakować. Mogłem się wypakowywać, ale nigdy nie pakować. Męczyło mnie co chwilę sprawdzanie i upewnianie się czy, aby na pewno wszystko zabrałem ze sobą. Jednak, gdy przechodziłem obok pokoju gościnnego w myślach miałem sytuację, która niedawno się wydarzyła. Dlaczego Addie nie czuła się bezpiecznie w domu?

Wcześniej bym pomyślał, że oglądała jakiś horror i dlatego, jednak ona lubiła je oglądać i nie bała się, że nagle coś wyskoczy. Coś musiało być na rzeczy. Niby się nienawidziliśmy, ale znałem ją bardzo dobrze. Jako dzieciak często gościłem u nich w domu. Widziałem jej różne zachowania. Ona psuła moje samochodziki, a ja ciągnąłem ją za warkocze i wszystko było na miejscu.

A teraz? Normalnie wcześniej jakby przyszła sama z siebie to zacząłbym ją wyzywać i śmiać się do końca życia, ale coś się zmieniło. Nie byłem w stanie dłużej drwić z niej po takiej sytuacji. Chciałem wrócić do momentu, co wszystko było proste, a nie myśleć czy jeśli coś złego jej powiem, nie będzie płakać.
Wyrzuciłem te myśli z głowy, widząc, że się zbliżaliśmy na miejsce zbiórki.

— Gotowy? — zapytała mama, a ja kiwnąłem głową.

Wyszedłem z samochodu, po czym wyciągnąłem torbę. Pożegnałem się z rodzicami i ruszyłem na miejsce zbiórki. Musiałem przyznać, że towarzystwo nie było z naszej szkoły i szczerze mówiąc nikogo nie znałem. Nie którzy wcale nie było nastolatkami, a dorosłymi osobami. Zacząłem się zastanawiać czy, aby na pewno znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu.

Ruszyłem do przodu i nagle zobaczyłem moją ulubioną sąsiadkę, ale nie była sama. Obok niej stał jakiś chłopak, który coś do niej mówił i sądząc po wyrazie twarzy nie podobało jej się to. Zacisnąłem pieści i poszedłem w ich stronę. Tylko ja miałem prawo do jej obrażania.

— Witaj koleżanko — uśmiechnąłem się do niej gdy byłem blisko niej i przyciągnęłam ją do siebie.

Widziałem zaskoczenie na jej twarzy jednak szybko się otrząsnęła i podjęła moją grę. Byliśmy świetnymi aktorami.

— Spóźniłeś się sąsiedzie — zaśmiała się, ale wtedy przeniosła wzrok na chłopaka który nam się przyglądał.

— Kto to jest Addie? — zapytał, ami coś się w nim nie podobało. Był jeszcze bardziej sztuczniejszy od nas.

— A co cię to? Jak widzę ona nie chce z tobą rozmawiać, więc wybacz, ale się oddalimy od ciebie. Zaczęło coś śmierdzieć w powietrzu — wyznałem i już po chwili oddalaliśmy się on niego.

Addie jakby była spokojniejsza, gdy go nie widziała. To wszystko było naprawdę podejrzane a ja chciałem znać odpowiedź.

— Mi raczej możesz powiedzieć kim był ten gość — odparłem, a wtedy dziewczyna na mnie spojrzała.

— To był mój były.

Nie miałem pojęcia, że ona miała wcześniej chłopaka. Niby mało mnie to interesowało, ale dziwnie się poczułem. Moje rozmyślenia przerwał klakson autobusu, który już podjechał.

Musiałem przetrwać to wszystko co czekało tam na nas...

******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top