🥀~Rozdział 7~🥀
🥀~Przyjście~🥀
Perspektywa Flora
Wiele razy chciałam wstać i coś powiedzieć, ale bałam się sprzeciwić rodzicom. Niekiedy czułam się jak robot lub żołnierz, który nie może wyrazić swojego zdania. Chciałam, żebyśmy byli normalną rodziną, ale dobrze wiedziałam, że to nigdy się nie wydarzy...
— Jesteście pewni, że to dobry pomysł? Co jeśli przyjedzie tutaj policja i... — zaczęłam, ale tata mnie wyśmiał.
— Zapomniałaś już, że to my jesteśmy policją. Proszę ci, to że będą zaraz to wszystko mówić w wiadomościach nie znaczy, że będzie kolejna afera, poza tym. Dzięki nam ludzie mogą spać spokojnie.
Kiwnęłam głową i westchnęłam. Dzisiaj nie poszłam do szkoły, bo od rana źle się czułam i to nie było udawane. Ciężko było mi złapać oddech, ale już mi chyba przeszło.
— Możesz zostać sama? Jak Twoja rana? — zapytała mama, a ja lekko się uśmiechnęłam.
— W porządku. Jeźdźcie — wyznałam, czułam, że nie ważne co bym powiedziała oni by nie zmienili zdania.
Rodzice dokończyli swój posiłek, po czym wstali i wyszli, ja posprzątałam po śniadaniu, po czym poszłam do siebie. Stanęłam w lustrze i ściągnęłam koszulkę. Na pierwszy rzut oka miałam wielki plaster przyklejony na ramieniu który chronił moje szwy. Na brzuchu jednak miałam kilka śladów po igłach, które były częścią mojej przeszłości. Gdy zostawałam sama sporo nad tym myślałam.
Co jeśli pewnego dnia to ja będę musiała stanąć nad tym wszystkim? Nie byłam sama, miałam jeszcze przybranego kuzyna i lojalnych przyjaciół rodziców, ale czy byłam na tyle silna, żeby pokazać to innym?
Prawie cały dzień przesiedziałam u siebie. Lubiłam czytać książki i chyba dzięki kim jeszcze nie zwariowałam. Jednak, gdy po piętnastej usłyszałam dzwonek do drzwi, skrzywiłam się, bo nie miałam pojęcia kto to mógł być.
Zeszłam na dół, po czym zmarszczyłam widząc Xandera. Czego on tutaj szukał?
Zamknęłam za sobą drzwi, po czym podeszłam do bramy. Chłopak, gdy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko.
— Hej, dobrze cie znów widzieć — wyznał, a ja nie podzielałam tego entuzjazmu.
— Hej, dlaczego przyszedłeś? I skąd wiedziałeś gdzie mieszkam? — zapytałam.
— Przecież chodzimy razem do klasy, nie zapominaj o tym. Poza tym przyniosłem Ci notatki. To co wpuścisz mnie do środka?
Biłam się z myślami przez chwilę i spojrzałam na zegarek. Rodzice mają wrócić tak za cztery godziny, przecież nie zajmie to tak długo, prawda? Jednak podstawową zasadą było kie wpuszczanie do środka nieznajomych, ale jeśli się o tym nie dowiedzą to nie powinno być w tym nic złego. Też miałam prawo choć trochę zapomnieć o tym wszystkim.
— Wchodź — wyszeptałam i wpuściłam go do środka.
— Masz piękny dom — powiedział, gdy byliśmy w środku, a ja zakodowałam wszystko.
— Dziękuję, choć do mojego pokoju — westchnęłam, nie byłam pewna jak mam się zachować w takiej sytuacji. Nigdy nie miałam gości że szkoły...
W tym momencie nie miałam pojęcia, że to był bardzo zły pomysł...
****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top