🥀~Rozdział 24~🥀
🥀~Strzelanina~🥀
Perspektywa Xandera
Decyzję, które podejmujemy mają duży wpływ na to co może się wydarzyć w przyszłości. Nawet jeśli chlelibyśmy coś zmienić, to nie będzie takie proste...
Postanowiłem zabrać Florę do kina. Było mi naprawdę szkoda tej dziewczyny, w ogóle nie korzystała z życia, a była w młodym wieku, dlatego postanowiłem zrobić jej miłe wspomnienia. Nie była z tych dziewczyn, które uwielbiają komedie romantyczną, dlatego wziąłem ją na film przygodowy. Postawiłem na awatara, którego większość poleciało. Wcześniej zahaczyliśmy o gabinet lekarski, żeby mogli ściągnąć jej te szwy.
— Dziękuję, że mnie przywiozłeś tutaj — wyszeptała, a ja się uśmiechnąłem.
Usiadłem obok niej z dużym popcornem i jeszcze dokupiłem nam po pepsi. Widziałem jak nie lubiła, gdy za nią płaciłem, ale chciałem, żeby zapamiętał mnie jako tego dobrego, a nasze początki nie należały niestety do tych najlepszych.
Siedziałem z nią całą noc i patrzyłem jak spokojnie śpi i szczerze mówiąc ja sam usunąłem obok niej, rankiem wróciłem do siebie, żeby nie czuła się niezręcznie.
— Nie ma sprawy, najważniejsze, żeby jeszcze ci się film podobał — powiedziałem i się uśmiechnąłem.
Jednak już pod koniec coś było nie tak, co chwili wchodzili do środka mężczyźni i czułem, że oni nie są od ekipy kina, tylko kimś innym. Flora tak samo to wyczuła, dlatego, gdy wszystko zaczynało się rozwidniać, pociągnęła mnie za sobą i tylko dzięki temu uniknęliśmy postrzału. Ludzie zaczęli krzyczeć i jak najszybciej uciekać. Flora przybrała swoją lodową maskę i z ukrycia zaczęła strzelać do mężczyzn. Chciałem jej jakoś pomóc, ale nie miałem brony. Zaczęła mnie pchać do wyjścia. Byliśmy niestety w czwartym rzędzie i kawałek do wyjścia.
Kiedy już byliśmy prawie przy wyjściu, dostrzegłem jednego z mężczyzn, który przymierzał się, ale Flora była szybsza.
Wydostaliśmy się z pomieszczenia i w tle już było słychać radiowozy, spojrzałem na dziewczynę, gdy już wyjechaliśmy i dostrzegłem jak się skrzywiła.
— Jesteś ranna? — zapytałem ze strachem.
— Nie, ale nie czuje się najlepiej. Możemy już wracać do domu? — wyszeptała, a ja kiwnąłem głową.
Zaparkowałem na podjeździe, ale wcześniej sprawdzałem czy nikt za nami nie jedziemy.
— Jesteś rozpalona — powiedziałem, kiedy dotknąłem jej czoła.
Wysiadłem z samochodu, po czym wziąłem ją na ręce i ruszyłem do środka domu. Położyłem ją delikatnie na łóżku i zaczęłam przygotowywać zimne okłady i szukać leków. Dobrze, że już wiedziałem co robić, bardzo często zostawałem z chorym rodzeństwem i już się nauczyłem jak trzeba postępować w przypadku choroby. Miałem nadzieję, że Florze za niedługo przejdzie.
Chociaż tak mogłem jej pomóc za uratowanie życia. Dopiero później zrozumiałem jakie jest ono ulotne i może się skończyć w każdej chwili...
*************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top