🥀~Rozdział 13~🥀

🥀~Wyjazd~🥀

Perspektywa Flory

  Rozmawiać można zawsze, wygłupiać się... Jednak przebaczyć jest trudniej. Jak to zrobić skoro osoba, która była dla nas ważna skrzywdziła nas, przez co przestaliśmy już jej ufać?

Spojrzałam na już spakowaną walizkę i przełknęłam ślinę. Nie mogłam nikomu tego pokazywać, ale się bałam, co jeśli coś pójdzie nie tak? A miałam dziwne przeczucie, że tak będzie... Nie chciałam nikogo zawieść o chyba to było najgorsze uczucie.

— Proszę! — zawołałam, gdy usłyszałam pukanie.

Do środka weszła mama z tatą, skrzywiłam się i odsunęłam się nieznacznie od nich. Nie umiałam już nad tym zapanować.

— Floro wiem, że nasze stosunku nieznacznie się teraz ochłodziły, ale robimy to dla twojego dobra. Przynieśliśmy ci broń, musisz wyszkolić tego chłopa, nawet jeśli zagrożenie minie to dobrze by było, żeby umiał się bronić — wyznała, a ja pokiwałam głową.

— Mam nadzieję, że tym razem jednak będziesz ostrożna i nie zepsujesz tego wszystkiego co cię nauczyłem, rozumiemy się? — warknął tata, a ja przełknęłam ślinę.

— Tak, przepraszam za to, ja... Kiedy...

— Na przeprosiny jest już dawno za późno, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.

Odkąd pamiętam zawsze był taki, może to i dobrze, ponieważ starał się mnie przygotować na ten świat, ale naprawdę chciałabym pewnego dnia zobaczyć w jego oczach dumę, a nie tylko karcący wzrok. Kiedy zobaczyłam przez okno, że Xander już był przymknęła una chwilę oczy, po czym je otworzyłam.

Już teraz nie ma odwrotu, spojrzałam ostatni raz na swój pokój, po czym wzięłam walizkę i wyszłam. Pomachałam rodzicom, jednak oni tylko kiwnęli głowami, westchnęłam i zamknęłam drzwi. Chłopak bacznie mi się przyglądam i niestety to nie pomagało.

— Tylko tyle spakowałaś rzeczy? — zapytał z niedowierzaniem, gdy mnie zobaczył.

Miałam średnią walizkę i torbę z bronią, nie brałam wielu rzeczy, przecież w domku była pralka i wszystkie potrzebne rzeczy, żeby można było uprać brudne ubrania.

— Tak — wyznałam, chłopak wziął ode mnie rzeczy, po czym wsadził do bagażnika.

Usiadłam na miejscu pasażera, po czym wyjechaliśmy na drogę. Czułam jak między nami jest napięcie, chciałam je rozładować i jeszcze raz przeprosić za wszystko.

— Wiem, że uważasz mnie za kogoś kto zniszczył ci życie, w cale się tym nie dziwię, ale proszę daj mi szanse to naprawić — wyszeptałam i spuściłam wzrok. — Może nie jestem normalną dziewczyną, ale nie jestem też jakimś wyrzutkiem.

— Sama to mówisz — prychnął, a ja już się nie odzywałam.

Każde słowo bolało, może gdybym faktycznie udawała, że mnie nie ma środku, byłoby lepiej? Jednak co jeśli ktoś już był przed domem i zaczął sprawdzać chłopaka?

Jednak nie miałam pojęcia, że to było tylko chwilowe i danie szansy nie będzie takie odległe jak myślałam...

***************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top