🥀~Rozdział 10~🥀

🥀~Wiadomość~🥀

Perspektywa Xandera

Było mi tak strasznie szkoda Flory. Zanim wyszedłem dokładnie słyszałem co jej tata mówił do niej. Miałem nadzieję, że jednak wszystko dobrze się skończy...

Jednak moje rozmyślenia skończyły się po tym jak dziewczyna wysłała mi wiadomość na Facebooku, żeby dodać ją do znajomych. Nie minęła chwila, a dostałem kolejną.

Hej...
Przepraszam, nie powinnam była cie zapraszać do siebie. Proszę spotkań się ze mną na klifie o 18. To naprawdę poważne. I jakbyś mógł się ubrać na czarno. Wszystko Ci wyjaśnię jak się spotkamy.
Flora

Przełknąłem ślinę na to wszystko. Jeśli nie byłoby nic poważnego to na pewno by do mnie nie pisała. Plus jej konto wyglądało jakby dawno temu umarło. Spojrzałem na godzinę, która była obecnie i spojrzałem z niedowierzaniem. Została mi niecała godzina na przygotowanie.

Zacząłem szukać czarnych rzeczy i na szczęście nie było z tym problemu. Czułem się jak przestępca. Kiedy byłem gotów, złapałem za kluczyki i zacząłem schodzić na dół.

— Gdzie dzisiaj się wybierasz? — zapytała mama, a ja się uśmiechnąłem.

— Za niedługo wrócę — wyznałem i wyszedłem.

Jechałem pod wskazany adres i w głowie cały czas miałem jedną rzecz... Co się stało? Przecież nie może być czarownicą. Czy na tym świecie tak trudno znaleźć normalną dziewczynę?

Zaparkowałem, gdy byłem na miejscu, po czym wyszedłem z samochodu. Ciekawe jak miałem ją znaleźć w tych ciemnościach.

Czułem się jak w jakimś horrorze, szczególnie, gdy dostrzegłem zbliżającą się postać. Dobrze, że nade mną była lampa i dzięki temu dostrzegłem dziewczynę. Trochę mi ulżyło, że to była ona, a nie ktoś inny.

— Hej — przywitała się i ściągnęła kaptur.

— Przejdźmy do konkretów — wyznałem. Może powinienem być milszy w stosunku do niej, ale jakoś nie potrafiłem.

— Ja... My nie jesteśmy normalną dziewczyną. Teraz co będę Ci mówić niech zostanie między nami, proszę to ważne. Mogę na to liczyć?

— Flora, to wszystko mi się nie podoba. Jesteś jakąś nawiedzona? Zdecyduje po tym jak mi powiesz.

Dziewczyna pokręciła głową, po czym spojrzała mi w oczy. — Moi rodzice mają wrogów, to nie tak, że to jest magia, ale obracają się w szemranym towarzystwie. Znikam niekiedy że szkoły, żeby być bardziej bezpieczna. Dlatego nie chodzę na dyskoteki i nikt mnie nie odwiedza. Kiedy przyszedłeś do mnie do domu. Ktoś cie widział i to nie jest z dobrych ludzi. Mój tata mówi, że lepiej jakbyśmy zniknęli na chwilę. Wiem, że może Ci się to nie podobać, ale...

— Może mi się nie podobać? Co z tobą do cholerny jest. A mogłem słuchać innych i nie przychodzić. Jesteś taka jak o tobie mówią. I co mam jechać z tobą nie wiadomo gdzie?! — krzyknąłem, wyrzucając ręce do góry.

Flora spieła się nieznacznie, jakby bała się, że mogę ją uderzyć.

— Ja... Ja przepraszam. Nie miałam pojęcia, że tak się skończy, ale jeszcze nie jest za późno...

— Wiesz, żałuję, że w ogóle zacząłem się tobą interesować. Jeśli coś się stanie mojej rodzinie to pożałujesz, ty i twoja rodzina. Pójdę na policję, albo zgłoszę gdzieś indziej — warknąłem w jej stronę, widziałem, że zaczyna pękać, ale nie chciała tego po sobie poznać.

— A myślisz, że mi jest łatwo! Ja się o nic nie prosiłam, prawda była taka, że Ty nie potrzebnie zacząłeś się kręcić! — wykrzyczała, a moje ciśnienie wzrosło.

— Czyli to moja wina! Patrzcie jaka księżniczka się znalazła. Jesteś obrzydliwa. Ciekawe, jak sama że sobą wytrzymujesz — warknąłem i wtedy dostrzegłem jak można kogoś złamać.

Zapomniałem, że rozmawiam z dziewczyną a nie z jakimś robotem. Wcale nie była jak sopel lodu.

— Masz rację, lepiej było gdyby się nie urodziła, dla wszystkim. Jeśli jednak... Mi w jakimś stopniu zaufasz to przyjedz jutro do mnie. Mój tata jeszcze ci wszystko wyjaśni.

Po tych słowach odeszła zarzucając na siebie kaptur, a ja mogłem tylko patrzeć.

Nie miałem już wyboru...

****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top