🥀~Rozdział 1~🥀
🥀~Liceum~🥀
Perspektywa Flory
— Jeszcze raz — usłyszałam i spojrzałam że strachem na mężczyznę.
— Ale ja już nie mam siły — wyszeptałam i czułam jak zaczynają mi się pojawiać w oczach.
— Powiedziałem, jeszcze raz! — krzyknął, a ja chciałam uciec od niego, ale dobrze wiedziałam, że nie miałabym żadnych szans.
Kolejny dzień ćwiczyliśmy nad zwinnością, musiałam zrobić pięćdziesiąt pompek, a do tego przebiec jak z najlepszym czasem. Już nieprawdę nie mogłam, ale widziałam jak mój tata patrzy na mnie cały czas. Nie widziałam na jego twarzy nigdy uśmiechu, ani zadowolenia.
Próbowałam zrobić to o co mnie prosił, ale ręce odmówiły mi posłuszeństwa i po prostu upadłam.
— Przepraszam — powiedziałam i przetarłam oczy.
— Nie płacz, zapamiętaj to sobie. Nie pokazuj nikomu, że można cie zranić. Naucz się hamować swoje uczucia i emocje. Jeśli ktoś zobaczy, że jesteś miękka wykorzysta to przeciwko tobie — wyjaśnił, a ja kiwnęłam głową.
— Chciałabym w końcu zobaczyć u ciebie dumę, nie ciągłą krytykę tylko...
— Nie dostaniesz jej, jeśli na ro nie zasłużysz, a teraz podnieś się i dokończ ćwiczenie. Mama na pewno już czeka z obiadem — wyznał, a ja nie miałam wyjścia musiałam to zrobić.
Obudziłam się nagle na wspomnienie mojej młodości, skrzywiłam się widząc godzinę, która pokazywała, że już czas pójść do szkoły. Teraz już nie byłam taka miękka jak wcześniej. Przynajmniej nie pokazywałam tego nikomu. Zeszłam z łóżka, po czym zaczęłam się rozciągać. Kiedy zrobiłam poranną rozgrzewkę, przebrałam się i podeszłam do lustra. Westchnęłam na to co zobaczyłam.
Kiedyś oczy, z których można było czytać jak z otwartej księgi zmieniły się w lód oraz obojętność. Wiedziałem, że jest to dla mnie dobre, ale chciałabym wiedzieć jak to jest mieć normalne życie. Pewnie się nie dowiem, ale już trudno, pomarzyć można zawsze.
W domu jak się mogłam spodziewać byłam tylko ja. Rodzice już wyjechali do swoich obowiązków, może nie powinnam narzekać, bo w końcu stać nas na wszystko i nie musimy się martwić brakiem pieniędzy, ale niekiedy brakowało mi ich w tym domu.
Zrobiłam na szybko kanapkę, po czym złapałem za kluczyki mojego samochodu. Musiałam się spieszyć, jeśli miałabym wyrobić się na zajęcia. Ostatnia klasa liceum wcale nie była taka prosta jak poprzednie.
Gdy tylko zaparkowałam na swoim miejscu, zaczęłam zmierzać do budynku. Po drodze zobaczyłam moją koleżankę, z którą siedziałam na każdej lekcji. To ni była prawdziwa przyjaciółka, chociaż ona tak mogła uważać, jednak nie znała mnie prawdziwej. Nigdy nie byłam u niej, a ona nie była u mnie, ale lubiłam ją. Może gdybym zwykłą dziewczynę, mogłabym nazwać ją przyjaciółką.
— Nie uwierzysz co się stało dzisiaj — wyznała, a ja się uśmiechnęłam. Delia uwielbiała plotki i dzięki niej byłam na bieżąco.
— Co tym razem? — zapytałam gdy usiadłyśmy w ławce.
— Teraz mnie słuchaj uważnie Xander, powtarzam ten Xander zerwał już ostatecznie że swoją dziewczyną — pisnęła, a ja wywróciłam oczami. Ile razy już słyszałam o tym. — Nie rób tego, teraz to już ostateczne. Oboje usunęli swoje zdjęcia na wszystkich mediach.
Kiwnęłam głową i lekko się uśmiechnęłam. Nie rozumiałam o co chodzi im wszystkim z tymi Facebookami i związkach, ale skoro Delia o tym mówiła musiało to coś znaczyć.
— Teraz każda z nas ma szansę. Ale to musiałoby być wspaniałe mieć takiego chłopaka — rozmarzyła się, a ja się skrzywiłam. Ona mogła mieć szanse, jednak ja nie.
Jednak naszą rozmowę przerwał nauczyciel, a ja jeszcze nie wiedziałam co się wydarzy w tym roku szkolnym, ale na pewno nic dobrego...
***************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top