Rozdział 14
Uśmiecham się szeroko widząc kto to jest.
—Derek! — przytulam się do mężczyzny — Tęskniłam!
— Ja też — chłopak mocniej mnie obejmuje — Widzę, że sobie poradziłaś.
— Scott i Stiles mi pomogli —uśmiecham się.
— Gdyby tego nie zrobili rozszarpałbym ich — warczy.
— Nie przesadzaj — odsuwam się od brata — Są fajni.
— Nie mogłeś wejść drzwiami jak Scott — do pokoju wchodzą Stiles i Scott przerywając nam rozmowę.
— Masz jakiś problem? — patrzy na nich z mordem w oczach
Surowy Derek powraca, jak słodko.
—Nie... — Stiles przewraca oczami.
— Scott? — patrzę na chłopaka — Już wszystko okej?
— Tak, Derek mi pomógł w lesie.
— Coś się stało? — pytam — Widzę, że jesteście zestresowani.
— Argent'owie chcą mnie złapać — mówi Derek — Mam plan, który zrealizujemy za kilka dni.
— Jak... — nie dane mi jest dokończyć, bo odzywa się Stiles.
—A pomyślałeś, że może nie chcemy brać w nim udziału? — Derek surowo patrzy na Stiles'a.
— Jaki plan? — pytam ponownie.
— W nocy w szkole będzie alfa.
Skąd on wie, że on tam będzie? Czego on znowu mi nie mówi?
— I? — unoszę brew.
— Będę chciał go złapać i zabić.
— Zabić? — patrzę na niego zdziwiona — Skąd wiesz, że będzie w szkole?
— Przeczucie — odwraca wzrok.
— Przeczucie? A co jeśli go tam nie będzie? — robię krok w stronę Derek'a.
— Będzie.
Jak zawsze. Zamiast dokładniej wytłumaczyć będzie trzymał w niepewności.
—A co jeśli cię zaatakują? Nie dam rady ci pomóc...
— Nie będziesz musiała.
— Derek ja... Wtedy w tej szkole, alfa zawył i zmusił mnie do przemiany, nie wiem jak... I dzisiaj nagle nie umiem się zmienić, jakbym straciła wilkołactwo.
—Wiesz, że to nie jest czas na żarty Lily —mówi lekko zły, a Stiles i Scott przyglądają się całej sytuacji.
— Ale ja nie żartuję!
— Powinieneś jej uwierzyć — mówi Stiles — Przecież to twoja siostra.
— Nie wiem dlaczego tak się dzieje — Derek patrzy na mnie — Dam znać jeśli już będę wiedział.
Całuje mnie w czoło i wyskakuje przez okno, Stiles i Scott patrzą z wielkim zdziwieniem namalowanym na twarzy. Pewnie pierwszy raz zobaczyli jak Derek może być czuły.
— Derek nie jest jedynie zimnym bad boy'em tylko też troskliwym braciszkiem — uśmiecham się.
***
Dzisiaj po szkole mam iść do Allison, kiedy słyszę dzwonek mówię Stiles'owi, że przyjdę do domu wieczorem i wychodzę z sali razem z Lydią.
Idziemy w stronę samochodu, gdzie stoi już Allison, macha do nas z wielkim uśmiechem, przyspieszamy i kilka sekund później jesteśmy już w samochodzie Lydii.
— Będzie u mnie ciocia, może być u mnie w pokoju, więc się nie zdziwcie — mówi brunetka.
— Jak się nazywa? — pyta Lydia i wyjeżdża z parkingu.
— Kate Argent.
Słysząc to imię robi mi się słabo, jeśli to jest ta Kate to może być źle, bardzo źle. Jak dowie się, że jestem siostrą Derek'a to nie zdziwie się jak mnie zabije na oczach Lydii i Allison. Będę musiała zrobić wszystko żeby się nie dowiedziała.
Przez resztę drogi siedzę cicho, wolę się nie odzywać, bo jeszcze ze stresu palne coś głupiego i nie będzie za fajnie. Wjeżdżając przed dom dziewczyny, moje serce bije coraz szybciej i trochę kręci mi się w głowie.
Otwiera nam tata Allison - Chris Argent.
— Cześć tato — Allison wchodzi do domu i gestem ręki pokazuje, żebyśmy zrobiły to samo — Lydie już znasz, a to jest...
— Lily, dzień dobry — podaje mężczyźnie rękę.
— Dzień dobry, Chris Argent.
— Allison! — ze schodów schodzi kobieta o długich blond włosach. Od razu poznaję Kate, poznam ją wszędzie — O, masz gości.
— Tak, to jest Lydia — pokazuje na dziewczynę — A to Lily.
— Dzień dobry — mówimy razem.
— Dzień dobry, Kate jestem — staje przed nami uśmiechnięta, a kiedy na mnie patrzy jej uśmiech się zmniejsza — Widziałyśmy się kiedyś? Skądś cię kojarzę.
— Na pewno nie — śmieje się nerwowo.
— Derek Hale jest jej bratem — mówi Allison, a Kate i Chris patrzą na siebie, a później na mnie — Jest podobna do niego, a z tego co mi mówiłaś to chodziłaś z nim do szkoły.
Dzięki Allison, właśnie mnie zabiłaś.
— A no tak, jak byłaś mała to bawiłam się z tobą.
— Tak? Nie przypominam sobie — wymuszam uśmiech.
— Możesz nie pamiętać, byłaś mała — uśmiecha się, a mnie przechodzą ciarki.
Jest źle, jest bardzo źle.
Argent wiedzą kim jestem i teraz będę musiała mieć się na baczności.
Muszę jak najszybciej wyjść z tego domu.
Allison kieruje nas do swojego pokoju, a ja za sobą słyszę szepty Kate i Chris'a, nie słyszę co mówią, ale wiem, że zastanawiają się co ze mną zrobić.
— No dziewczyny, to co tam u was? — Lydia siada na łożku.
— Nic ciekawego — mówię szybko.
—Nie myślałaś o tym, żeby zaprosić gdzieś Stiles'a? — pyta Allison — Widać, że ci się podoba.
—Nie podoba mi się, uważam go za przyjaciela — przewracam oczami — I jestem wdzięczna za nocleg.
— Tak? To jaki jest Stiles? — Lydia krzyżuje ręce.
— No nawet uroczy, ma fajny charakter, zawsze umie coś wymyślić i...
— Zakochałaś się — mówią razem.
— Nie? Niby po czym to wnioskujecie?
— Dziewczyno! — Allison do mnie podchodzi i chwyta za ręce — Kochasz go, ja... To samo mówiłam jak kochałam Scott'a i zrobiłaś się cała czerwona.
Odwracam zmieszana głowę.
— Nie oszukujmy się, dalej go kochasz — Lydia się do nas uśmiecha — Oby dwie ich kochacie i nie mówcie mi, że nie.
Nie wiem co powiedzieć, nie wiem czy Lydia ma rację czy po prostu tak mówi. Przecież gdybym go kochała to bym o tym wiedziała, nie?
Do końca pobytu u Allison jest super, na chwilę chociaż mogę zapomnieć o wszystkich problemach i mogę poczuć się jak zwykła nastolatka plotkująca o wszystkich znanych mi osobach. Kiedy mamy już iść, dzwonię po Stiles'a, żeby po mnie przyjechał, nie chcę ryzykować idąc po nogach.
— Idziecie już? — za sobą słyszę głos Kate — Nie zostaniecie na kolacje?
— Nie, ja już muszę iść, Lily tak samo — Lydia delikatnie się uśmiecha.
— To chociaż was podwioze.
— Nie trzeba, ja jestem samochodem — rudo włosa pokazuje kluczyki.
— To może ciebie podwioze Lily — kobieta uśmiecha się jeszcze szerzej.
Prędzej zjem wilcze ziele niż z tobą pojadę.
— Nie trzeba, Stiles po mnie przyjedzie.
—On cię też bardzo lubi — szepta mi na ucho Allison, a ja przewracam oczami.
— Niech nie marnuje paliwa, chętnie cię podwioze.
— Nie trzeba, naprawdę —przygryzam wargę zestresowana.
Słyszę hamowanie, żegnam się z dziewczynami i wybiegam z domu, szybko znajdując się w jeep'ie chłopaka.
— Jedź — mówię zapinając pasy.
— Wszystko okej? — unosi brew.
— Jedź!
Chłopak odjeżdża z piskiem opon. Nie wiem co z tym zrobić, mam się ukrywać jak Derek czy zachowywać się normalnie jakby nigdy nic się nie stało?
— Lily, o co chodzi? — pyta zmartwiony, przerywając ciszę.
— Mam przesrane... — chłopak patrzy na mnie wystraszony — Jestem w dupie... Argent wiedzą, że jestem siostrą Derek'a.
— Co? Jak się dowiedzieli?
—Allison im powiedziała — wzdycham.
— Wiedziałem, że to był zły pomysł...
— To czemu mi nie powiedziałeś?!
— A posłuchałabyś?
— Nie... — odwracam się w stronę okna.
— No właśnie — mówi spokojnie — Zachowuj się normalnie, jakby nigdy nic nie było.
— Nie wiem czy dam radę, nie czując ich zapachu cały czas będę niepewna czy jestem bezpieczna...
— Ej — chłopak chwyta mnie za rękę, a mi robi się ciepło na policzkach — Dasz radę, dawałaś radę przedtem to teraz też dasz.
Ściskam jego dłoń, ale się nie odzywam, nie wiem co on w sobie ma, że umie mnie uspokoić, czyżby Allison i Lydia miały rację?
— Dziękuję Stiles — uśmiecham się do chłopaka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top