❝ONE
-Mały proszę, już mnie nie męcz. - Powiedziała zmęczona matka kocików kładąc głowę na łapach.
-Upoluje tego motylka! - Wrzasną kociak w pogoni za motylem. - Nic Ci nie zrobi mamo, nie martw się. - Mama uśmiechneła się lekko i zaczeła wylizywać sierść trzech kotek.
Kocur, pobiegł w las. Gonił motylka, biegł przez pola i lasy, aż w pewnym momencie motylek odfruną. Tak o poleciał w niebo, zły i zdenerwowany kociak, nieco się zmartwił. Nie uratował mamy przed motylem... "Może teraz ją atakuje?" Pomyślał kociak i bez wąchania pobiegł za zapachem do matki.
Biegł dość długo, nawet nie zauważył, że jego nieobecność tyle trwała. Kociak, był samotnikiem? A może włóczęgą? Sam nie wiedział, wiedział tylko, że ma uciekać przed kotami z Klanów. Nie słyszał nigdy o Klanach, ale bał się ich, dobra. Słyszał trochę o nich. Matka mu opowiadała, ale nigdy ich nie widział, a tak bardzo tego chciał, to było po prostu jego marzenie, choćiasz się ich bał.
❝Jestem przecież najodważniejszy, nie będę się bał spotkania z nimi. - Pomyślał kociak i pobiegł przed siebie z większą siłą
Kocur biegł przez las, jego łapy ciągle zostawały drapane przez kamienie i inne dary natury. Kociak nigdy nie był tak daleko. - Od mamy. Wreszcie dobiegł do Polanki gdzie nocowali.
Ale u jego zdziwieniu nie zastał ani rodzeństwa, ani matki. Za to zastał krew i dziwny zapach.
Kociak, wiedział co się stało. W końcu nie był taki mały miał pięć księżyców. To poważny wiek.
Kociak nie wiedział co zrobić, jego siostryczek też nie było w pobliżu. Ani szyszeczki, ani owieczki, ani kaczuszki. Pomyślał zasmucony.
W końcu odważny Fiołek zaczął maszerować, uratuje swoje siostryczki mamusie. Jest przecież walecznym kociakiem.
Podróż nie była taka prosta jak się kociakowi wydawało. Zmęczony ciężko robić krok. Nie miał się komu żalić, jaki jest biedny. I pochwalić jaki bohaterski.
-Przecież takie życie nie ma sensu! - Krzykną w końcu. - Idę spać. Jutro coś upoluję. - Choćiasz sam wiedział, że mu się nie uda. Przecież, jest malutkim kociaczkiem, a już musi ratować świat. - Żalił się.
Kociak znalazł idealne miejsce do snu, dziwnie tu pachniało, ale było super. Był tam krzak, jeżyn jeśli się nie mylił, w kilku miejscach wystarczyło dać liście, i w środku położyć, mech. Choć to i tak nie za bardzo wyszło bo mech był brudny i postrzępiony. Czasem naprawdę, nie miał siły, ale wiedział, że tak najlepiej. Dla niego. Może nie będzie mu się źle spało - Pomarzył kociak.
Z głodnym brzuchem poszedł spać. Nie miał siły, nic upolować, choć i tak musiał by jeść owady, co go obrzydzało. Kociak położył się, było mu zimno, i był głodny. Ale najbardziej przeszkadzało mu to, że był sam.
Bez siostrzyczek, bez mamusi. Bał się, przecież sam zdawał sobie sprawe - nie da rady tu przeżyć jeśli ktoś mu nie pomoże. Uznał kocur i zamkną oczy, by zapadł w sen, ale wnet przypomniała mi się przepowiednia,czy ona mi pomorzez może znajdzie swoje przeznaczenie? Zastanawiał się.
-Nie to bez sensu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top