♥
Ty znowu Byłeś tam. Tym razem siedziałeś na scenie po tyrecku i przyglądałeś się wszystkim SHAWOLS, którzy nadal się nie ruszali. To trochę wyglądało tak jakby czas dla Ciebie stanął w miejscu.
Otarłam dłonią swoje łzy i powoli zaczęłam do Ciebie podchodzić. Z jednej strony czułam ulgę i szczęście. Cieszyłam się, że mogę Cię znowu zobaczyć. Ale z długiej strony czułam żal i rozpacz...
Kiedy odwróciłeś się w moją stronę słysząc moje kroki, zaczęłam się zastanawiać dlaczego muszę widzieć Cię w snach. Jeśli tak mają wyglądać moje kolejne noce, to ja nigdy o Tobie nie zapomnę. Nigdy nie pogodzę się z Twoją śmiercią...
- A ty znowu tu?
Zapytaleś posyłając mi delikatny uśmiech. Bez słowa usiadłam przy tobie i zawiesiłam głowę.
- Dlaczego ja Cię widzę. Dlaczego wydajesz się tu taki prawdziwy?
Pytałam i spojrzałam w Twoje piękne oczy, które wpatrywały się w moje zaczerwienione, błękitne oczy.
- To ja jestem ciekaw co ty robisz? Myślę, że to jes moje niebo... Ty czuję się dobrze
Odpowiedziałeś i podparłeś się na rekach. Spojrzałeś w góre i przymknąłeś oczy jakbyś się relaksował.
Zrobiłam to samo co Ty, ale nie zamknęłam oczu, bo zobaczyłam coś cudownego. Było to piękne gwiaździste niebo, a im bardziej się przyjrzałam mogłam dostrzec Ziemie... Naszą planete i księżyc.
To trochę przypominało jakbyśmy byli na statku kosmicznym i patrzyli na cały świat. Byłam zaskoczona, że mój mózg dał radę to stworzyć.
-To nie jest twój sen. To moje niebo. Trafilem tu po śmierci i tu już zostanę
Powiedziałeś a ja uwierzyłam w Twoje słowa. Wierzyłam w nie bardziej niż w Boga, bardziej niż cokolwiek innego.
Uwierzyłam, że to nie jest tylko mój sen...ale jeśli jest tak jal powiedziałeś?..
-To co ja tu robię? Przecież Ty mnie nie znasz?
- Sam nie wiem. Wiem tylko, że jesteś moją fanką
Powiedziałeś posyłając mi uśmiech. Niestety taka odpowiedź mi nie odpowiadała. Chciałam czegoś więcej. Przecież ja jako żywy czlowiek nie mogę trafić do nieba... Więc dlaczego tu jestem? Dlaczego jestem w twoim niebie? W twoim raju i ostoi...
- Nie rozumiem tego wszystkiego
Powiedziałam załamana tą niewiedzą i bezradnością. Nie moglam tego zrozumieć. To był dla mnie szok.
- Może kiedyś znajdziemy odpowiedź...
Westchnąłęś, a ja spojrzałam na Ciebie. Szybko podniosłeś się na nogi i zacząłeś odchodzić ode mnie. Patrząc jak tak idziesz, nie mogłam już powstrzymać łez.
Znowu zaczęłam myśleć o rzeczywistości , w której Cie już nie ma...
- Nie płacz. Nie jestem tego wart.
Usłyszałam Twój szept. Mimo, że byłeś kilka metrów ode mnie to i tak wszystkie Twoje słowa były dobrze słyszalne. Spojrzałam na Ciebie zapłakana. Nie chciałam byś widział mnie w takim stanie.
Kiedy rozstawiłeś ramiona w zapraszajacym do uścisku geście. Nie mogłam się powstrzymać i pobiegłam do Ciebie.
Wtuliłam się w Ciebie i poczułam bijący od Ciebie chłód. gdy poczułam jak Twoje dłonie wylatują się w mije włosy, moje serce przestało bić.
I wtedy znowy zniknęłam, ale tym razem szybciej niż ostatnio jak Cie widziałam.
Gdy otworzyłam oczy dotarlo do mnie to, że byłam reanimowana przez lekarzy....
Czy ja prawie umarłam? Czy to wszystko stało się przez Twój dotyk??
--------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się podobał i chcecie wiecej. Zostawcie po sobie komentarz ,bo to dla mnie bardzo ważne :)
♡♥♡♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top