Ty znowu Byłeś  tam.  Tym razem siedziałeś na scenie po tyrecku i przyglądałeś się  wszystkim SHAWOLS,  którzy  nadal się  nie ruszali.   To trochę  wyglądało  tak jakby czas dla Ciebie stanął w miejscu. 

Otarłam dłonią  swoje łzy  i powoli zaczęłam  do Ciebie  podchodzić.  Z jednej strony czułam ulgę i szczęście.  Cieszyłam  się, że  mogę  Cię znowu zobaczyć.  Ale z długiej strony czułam  żal i rozpacz...

Kiedy odwróciłeś się  w moją  stronę słysząc  moje kroki,  zaczęłam  się  zastanawiać dlaczego muszę  widzieć Cię  w snach.  Jeśli  tak mają  wyglądać  moje kolejne noce,  to ja nigdy o Tobie nie zapomnę.  Nigdy nie pogodzę  się  z Twoją  śmiercią...

- A ty znowu tu?

Zapytaleś posyłając  mi delikatny uśmiech. Bez słowa  usiadłam  przy tobie i zawiesiłam  głowę. 

- Dlaczego ja Cię widzę.  Dlaczego wydajesz się  tu taki prawdziwy?

Pytałam  i spojrzałam  w Twoje piękne  oczy,  które wpatrywały się  w moje zaczerwienione,  błękitne oczy.

- To ja jestem ciekaw co ty robisz?  Myślę, że  to jes moje niebo... Ty czuję  się  dobrze

Odpowiedziałeś i podparłeś się  na rekach.  Spojrzałeś w góre i przymknąłeś oczy  jakbyś  się  relaksował.

Zrobiłam  to samo co Ty,  ale nie zamknęłam oczu,  bo zobaczyłam  coś  cudownego.  Było  to piękne  gwiaździste niebo,  a im bardziej się  przyjrzałam  mogłam  dostrzec Ziemie... Naszą  planete i księżyc.

To trochę  przypominało jakbyśmy byli na statku kosmicznym i patrzyli na cały  świat.  Byłam  zaskoczona,  że  mój  mózg  dał  radę  to stworzyć.

-To nie jest twój  sen.  To moje niebo.  Trafilem tu po śmierci i tu już  zostanę

Powiedziałeś a ja uwierzyłam w Twoje słowa.  Wierzyłam  w nie bardziej niż  w Boga,  bardziej niż  cokolwiek innego.

Uwierzyłam, że  to nie jest tylko mój  sen...ale jeśli  jest tak jal powiedziałeś?..

-To co ja tu robię?  Przecież  Ty mnie nie znasz?

- Sam nie wiem.  Wiem tylko,  że  jesteś  moją  fanką

Powiedziałeś  posyłając  mi uśmiech.  Niestety taka odpowiedź  mi nie odpowiadała.  Chciałam  czegoś  więcej.  Przecież  ja jako żywy czlowiek nie mogę  trafić  do nieba... Więc  dlaczego tu jestem?  Dlaczego jestem w twoim niebie?  W twoim raju i ostoi...

- Nie rozumiem tego wszystkiego

Powiedziałam  załamana tą niewiedzą i bezradnością.  Nie moglam tego zrozumieć.  To był  dla mnie szok.

- Może  kiedyś  znajdziemy odpowiedź...

Westchnąłęś,  a ja spojrzałam  na Ciebie.  Szybko  podniosłeś się  na nogi  i zacząłeś  odchodzić  ode mnie.   Patrząc  jak tak idziesz,  nie mogłam  już  powstrzymać  łez. 

Znowu zaczęłam  myśleć  o rzeczywistości  , w której Cie już  nie ma...

- Nie płacz.  Nie jestem tego wart.


Usłyszałam  Twój  szept.  Mimo,  że  byłeś  kilka metrów  ode mnie to i tak wszystkie Twoje słowa  były  dobrze słyszalne.  Spojrzałam na Ciebie zapłakana.  Nie chciałam  byś widział  mnie w takim stanie. 

Kiedy rozstawiłeś ramiona w zapraszajacym do uścisku geście.  Nie mogłam  się  powstrzymać  i pobiegłam  do Ciebie. 

Wtuliłam się  w Ciebie i poczułam  bijący  od Ciebie  chłód.  gdy poczułam  jak Twoje dłonie  wylatują się  w mije włosy,  moje serce przestało  bić.

I wtedy znowy zniknęłam,  ale tym razem szybciej  niż  ostatnio jak Cie widziałam.

Gdy otworzyłam  oczy dotarlo do mnie to,  że  byłam  reanimowana przez lekarzy....

Czy ja prawie umarłam?  Czy to wszystko stało  się  przez Twój  dotyk??

--------------------------

Mam nadzieję, że  rozdział  się  podobał  i chcecie wiecej.  Zostawcie po sobie komentarz ,bo to dla mnie bardzo ważne :)

♡♥♡♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top