🥀~Rozdział 34~🥀
🥀~Kamień ognia~🥀
Perspektywa Feri
Spojrzałam na błyszczący kamień, który świecił jaśniej niż pozostałe. Biła z niego siła, przełknęłam ślinę, po czym go dotknęłam...
Nagle wokół mnie nastała ciemność, nie było nic widać, próbowałam stąd uciec, ale na marne, zatrzymałam się i próbowałam nasłuchiwać otoczenie. Wtedy zobaczyłam przed sobą najpierw brata, a potem rodziców. Na początku mieli zadowolone miny, jednak to był tylko ułamek sekundy.
Do przodu wystąpił Czkawka, a ja już po jego wyrazie czułam, że to co powie nie będzie należało do najprzyjemniejszych.
- Myślałaś, że Ci się uda? - zapytał, a ja nie miałam pojęcia o co chodziło. Dopiero po chwili dostrzegłam, że znajdowaliśmy się w Starym Berg.
Czułam jak łzy zaczynają napływać mi do oczu, wszystko było niszczone, przypominało to jak wszystkie pozostałe krainę, które zostały zniszczone. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć, przecież byliśmy już tak blisko.
Upadłam na kolana, odruchowo się skulając. Znów wszystkich zawiodłam. Próbowałam się jakoś uspokoić, ale nie miałam siły.
- A my w ciebie zawsze wierzyliśmy, Feri. Widzisz? Jak mogłaś myśleć, że dasz sobie radę. Przez ciebie syn Szczerbatka, zmarł - spojrzałam na nich z niedowierzaniem.
To nie mogła być prawda...
- Nie nie nie nie, to nie jest prawda! - krzyknęłam z rozpaczy. Czułam ból w sercu, na samą myśl, że nigdy już go nie zobaczę. Nigdy czegoś takiego nie czułam, jakby więź została zerwana...
~To jest tylko iluzja, kolejna próba ~
Otworzyłam powoli oczy i znów poczułam promyk nadziei, że jeszcze nie jest za późno na nic. Otarłam oczy, po czym wstałam i spojrzałam na postacie wokół mnie. Jeśli to była prawda co mówi głos...
- Wy się mylicie, razem z Płomieniem pokonamy to wszystko. Zwyciężymy. Dobro zawsze zwycięża, wy się mylicie - krzyknęłam
i spojrzałam na nich z wyższością. - Nie uda wam się tego zniszczyć, gdyby to była prawda, rodzice nigdy by tak nie powiedzieli do mnie.
Po moich słowach, znów wszystko się zmieniło, postacie zaczynały znikać, tym razem to była kraina smoków i jeźdźców, którzy próbowali swoich sił. Jak zawsze, za każdym razem było pokazywane spustoszenie...
Kiedy wszystko się skończyło znów byłam w krainie i była rzeczywistość. Przytulałam się do smoka, który stał obok mnie i obserwował mnie intensywnie. Cieszyłam się, że był przy mnie, sama nie wiem czy by mi się udało...
Gdy się już uspokoiłam, ruszyliśmy dalej, został ostatni kamień. Najgorsze było to, że nie miałam pojęcia, gdzie go szukać. Mógł być wszędzie, a czasu było coraz mniej.
Jednak musiało nam się udać, było już tak blisko osiągnięcia celu...
***************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top