🥀~Rozdział 33~🥀
🥀~Patrolowanie~🥀
Perspektywa Czkawki
Chociaż już minęło sporo czasu i mogę już się powtarzać, ale najgorsza to jest właśnie ta niepewność. Cały czas patrolowałem wraz ze Szczerbatkiem i drużyną A nasze granice, nie widzieliśmy żadnego podejrzanego statku, ani tego dziwnego człowieka.
Miałem takie wrażenie, że go dzisiaj już widziałem, ale nie byłem pewien gdzie. Może gdybym tylko przeczytał tą książkę, którą chciała mi pokazać siostra, ale jak zawsze musiałem wiedzieć lepiej...
Niby każdy z nas popełnia błędy, ale nie które są nie wybaczalne. Zawsze powinniśmy słuchać najbliższych. Nawet, gdy się z nimi nie zgadzamy i czujemy, że się mylą, to nie powinniśmy się od razu rzucać i wkurzać na nich, tylko zwyczajnie porozmawiać i pokazać swoje argumenty...
Zrozumiałem, że stałem się dokładnie taki jak mój ojciec, nie chciałem nic sobie pomóc, tylko to, że sam jestem najlepszy i najwspanialszy. Chciałem stworzyć własną historie. Może zbyt bardzo się przejąłem, żeby być tym wodzem i nie dostrzegałem co się wokół mnie dzieje. Dlatego przegapiłem moment, w którym mógłbym mieć więcej.
Jak mogłem nie dostrzec, że Feri miała już plan i pewnie wiedziała już więcej ode mnie. Gdybym tylko dał jej szanse. Westchnąłem przeciągle, spoglądając na spokojny ocean, wydawało mi się, że był bardziej spokojny niż zwykle.
Zazwyczaj był bardziej wzburzony, a fale uderzały o wyspę, jednak teraz nic nie było takiego. Woda płynęła neutralnie, spojrzałem odruchowo na ogień w posągu i również wydawał się inny niż zwykle. Przełknąłem ślinę, to musiało mieć związek z Feri, czułem to.
Mailem nadzieję, że wszystko dobrze u niej, spojrzałem na gwiazdy, które rozświetlały niebo. Noce zazwyczaj były zimne, jednak dzisiaj pierwszy raz nie było mi zimno. Nie byłem pewny tego, ale pamiętam jak ojciec mi mówił i przypominał o wodzach którzy są tam.
Podobno, gdy jakiś wódz nie wiedział co robić w danej chwili lub nie był pewny czy wywołać wojnę z innym państwem, spoglądał w niebo i prosił o pomoc, nie byłem tego taki pewny, Jadnak musiałem mieć nadzieje, ze kiedy ja nie będę czegoś pewny ktoś udzieli mi pomocy.
Kiedy nie widziałem nic podejrzanego, postanowiłem wraz ze Szczerbatkiem wrócić do domu. Widziałem, że on również to przeżywał. Martwił się o syna, który był razem z moją siostrą. Czułem, że oni oboje się dobrali, chcieli odkrywać nowe krainy, jak my, gdy byliśmy mali... Teraz widziałem to podobieństwo Feri do mnie,nie różniliśmy się tak bardzo od siebie, jak mi by się wydawało...
Szkoda, że nie miałem pojęcia, że za niedługo mogłem ich więcej nie zobaczyć i będę musiał zapłacić za swoje błędy...
**************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top